Kilka dni temu marokański siatkarz Mohamed Al Hachdadi w wywiadzie dla jednego z rosyjskich portali otwarcie przyznał, że sezon spędzony w Jastrzębskim Węglu był dla niego najgorszym rokiem w karierze. Chociaż wywalczył z drużyną mistrzostwo Polski, to złe wspomnienia dominują w jego pamięci.
Marokańczyk uważa, że drużyna była zazdrosna o to, że ten… zdobywał nagrody dla najlepszego zawodnika meczu. – Wydawało mi się, że zespół zareagował na to z zazdrością. Jakby przyszedł jakiś facet z Maroka i cała uwaga skupiła się na nim. Jesteśmy Polakami, jak może być lepszy? To nie jest właściwe! – w taki sposób się żalił.
W ubiegłym sezonie w zespole było dwóch cudzoziemców, oprócz Marokańczyka grał jeszcze Francuz – Yacine Louati. Al Hachdadi twierdzi, że trzymali się z dala od reszty drużyny, ponieważ on nie czuł się lubiany i akceptowany. Między Mohamedem a pozostałymi zawodnikami były liczne nieporozumienia. Dodał też, że nie integrowali się z grupą na wyjazdowych meczach. Nikt ich nie zapraszał na obiady, kawę, ani żeby pograć w karty: – Wyglądało to tak, jakbyśmy dla reszty nie istnieli. Na przykład rano witałem się z kimś przez podanie ręki, a ten ktoś po chwili się odwracał i krzywił twarz. Co to miało być? Zrobiłem ci coś złego? Wykonuję swoją pracę, pomagam zespołowi i nienawidzicie mnie za to? – uderza dalej.
Al Hachdadi był zadowolony ze swojej formy i prawdopodobnie chciał przedłużyć umowę z jastrzębianami, jednak okazało się, że klub ma inne plany. Jastrzębski Węgiel ściągnął francuskiego rozgrywającego Benjamina Toniuttiego. Umowa Francuza mówiła, że razem z nim przyjdzie jego rodak – atakujący Stephen Boyer. Czy to dlatego Al Hachdadi wylewa teraz swoje żale?
Marokańczyk w ciągu ostatnich 10 lat aż 10-krotnie zmieniał klub. Ma na swoim koncie medale zdobyte w katarskich, fińskich czy też brazylijskich rozgrywkach klubowych. Mohamed Al Hachdadi wystąpił w 30 meczach PlusLigi, w których zdobył 438 punktów. Był najlepiej punktującym w ekipie Jastrzębskiego Węgla, chociaż w meczach finałowych z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle nie błyszczał (odnotował 20% i 13% w ataku). Z Jastrzębskiego przeniósł się do Biełogorie Biełgorod, który w ostatnim sezonie zajął ostatnie miejsce w rosyjskiej Super Lidze, choć miał telefony z Rzeszowa oraz Warszawy, ale… no właśnie, Polska jest dla niego skreślona.
Do całej sytuacji odniósł się Jurij Gładyr, który w ubiegłym sezonie był kapitanem mistrza Polski. – Po pierwsze pewnych rzeczy nie należy wynosić z szatni. Po drugie wiele rzeczy, o których mówi, jest nieprawdą. Po trzecie miesza w to wszystko Yacine'a Louatiego, który faktycznie był jego najlepszym kolegą w zespole, natomiast w grupie czuł się doskonale – powiedział w rozmowie z portalem „sport.pl”. Dodał także, że on i jego rodzina mieli dobre relacje z Marokańczykami, mieszkali obok siebie i chodzili razem na kolacje. Ukrainiec nie potrafi zrozumieć, czemu Al Hachdadi w taki sposób wypowiedział się o drużynie mistrza Polski.
Zaskoczony takim wywiadem jest prezes Jastrzębskiego Węgla – Adam Gorol. W rozmowie z „TVP Sport” podkreślił, że nie miał pojęcia o problemach Mohameda Al Hachdadiego.- Jeśli iskrzyło w szatni, do czego dochodziło w poprzednich latach, reagowałem. W przypadku tego zawodnika nie było żadnego zgłoszenia zarówno za strony siatkarza, jak kogokolwiek innego w drużynie – podkreślił. Dodał także, że porozmawia z zawodnikami na temat tego, co myślą o tej sytuacji.