Skip to main content

PlusLiga nie zwalnia tempa, chociaż koronawirus uniemożliwia rozegranie kompletu spotkań. W 15. ligowej kolejce faworyci zgodnie z planem zgarnęli po trzy punkty.

W tej kolejce PlusLigi zamiast siedmiu meczów oglądaliśmy tylko pięć. Najpierw Projekt Warszawa poinformował, że klub przeprowadził badania, które wykazały siedem przypadków zakażenia koronawirusem wśród zawodników. Zgodnie z wymogami regulaminowymi PlusLigi, na wniosek klubu spotkania z Cuprum Lubin (8.01) oraz Jastrzębskim Węglem (16.01) zostały przełożone. Dodatkowo 11 stycznia Projekt nie zagra w Lidze Mistrzów z belgijskim Greenyardem Maaseik. Przedstawiciele warszawskiego klubu porozumieli się w tej sprawie z przeciwnikiem oraz Europejską Konfederacją Siatkówki, którzy pozytywnie rozpatrzyli wniosek. Mecze z Greenyardem zostaną rozegrane 15 i 16 lutego w Belgii. To oznacza, że Projekt ani razu nie zagra z tym przeciwnikiem we własnej hali. Kolejnym zespołem, który musi się zmierzyć z COVID-19 jest Cerrad Enea Czarni Radom. Klub za pośrednictwem oficjalnej klubowej strony poinformował, że w związku z sytuacją epidemiczną w zespole, spotkania o ligowe punkty z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (7.01.) oraz z Asseco Resovią Rzeszów (14.01) zostaną rozegrane w innym terminie.

A skoro mowa o wicemistrzach Polski… to w sobotni wieczór zostało przyznane im wyróżnienie w 87. Plebiscycie Przeglądu Sportowego i Polsatu. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle otrzymała tytuł Drużyny Roku. Wyróżnienie podczas Gali Mistrzów Sportów odebrała liczna reprezentacja klubu, w skład której wchodzili: Aleksander Śliwka, Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, David Smith, Adrian Staszewski, Krzysztof Rejno, Bartłomiej Kluth i Korneliusz Banach. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku prowadzony przez Nikolę Grbicia zespół wygrał Ligę Mistrzów! Osiągnął wynik, na który polska klubowa siatkówka czekała 43 lata. Pokonał po drodze do finału potęgi, jak Cucine Lube Civitanova i Zenit Kazań. W wielkim finale nasz zespół wygrał z Itas Trentino.

Piątą porażkę z rzędu w PlusLidze poniósł Indykpol AZS Olsztyn. Tym razem nie potrafił skutecznie wykorzystać swoich szans i uległ PGE Skrze Bełchatów. W dotychczasowych spotkaniach w PlusLidze między tymi zespołami, olsztynianie wygrali 17 meczów z 59, a po raz ostatni w lutym 2019 roku. Chociaż gospodarze urwali tylko jednego seta, to mecz w Iławie mógł się podobać. Były gry na przewagi, mnóstwo pięknych obron i ataków. Już od pierwszych akcji widać było, że olsztynianie mają zamiar walczyć o zwycięstwo z wyżej notowanym rywalem. Trwała walka punkt za punkt i dopiero w samej końcówce goście byli w stanie wygrać. Skra prowadziła 1-0, ale miała jeszcze sporo do poprawienia, szczególnie w polu serwisowym. W drugą partię lepiej weszli gospodarze z Olsztyna. Wystarczyło poprawić skuteczność w kontrze i było widać efekty (15:10). Bełchatowianie byli nieskuteczni w ataku. W samej końcówce odrobili jeszcze kilka punktów, ale seta przegrali i był remis. Ten mecz mógł się ułożyć zupełnie inaczej. Było 3:1 w setach dla Skry, ale równie dobrze mogło być i tyle dla AZS-u, który w końcówce trzeciego seta prowadził tylko raz, ale 24:23, czyli mając piłkę setową. Szybko oddał ją błędem w zagrywce DeFalco. Skra za to wykorzystała trzecią „setówkę”, a właściwie znów punkt oddał im błędem Andringa. W czwartej partii Olsztyn prowadził już 22:18, potem zmarnował nawet trzy piłki setowe, w kiepskim stylu marnował szanse i przegrał mecz.

Kolejny mecz bez straty seta wygrali mistrzowie Polski. Tym razem Stal Nysa nie sprawiła niespodzianki, jak w poprzednim sezonie. W roli beniaminka straszyła przeciwników z czołówki i wygrała 3:1 z Jastrzębskim Węglem. Aktualnie jest głównym kandydatem do spadku z zaledwie jednym zwycięstwem na koncie. Nic nie zapowiada, żeby Nysa zaczęła wygrywać spotkania. Chociaż na początku pierwszego seta Stal dotrzymywała kroku Jastrzębskiemu, prowadziła nawet 6:5, to chwilę później już przegrywała 7:13. Bardzo skuteczni w ataku byli: Jan Hadrava, Rafał Szymura oraz Tomasz Fornal. Bardzo podobny przebieg miał drugi set. Stal prowadziła nawet 4:1 po asie Wassima Ben Tary, ale gracze z Jastrzębia-Zdroju bardzo spokojnie odrobili tę stratę, a później uciekli. Drugą partię wygrali nawet szybciej niż poprzednią. Najbardziej wyrównana była trzecia odsłona, Stal cały czas czaiła się blisko mistrza Polski (18:19; 20:21), ale nie było jej stać na urwanie chociaż seta. Jastrzębski wywiózł z Nysy trzy punkty.

Zmiana trenera w Rzeszowie jak dotąd przynosi zamierzone efekty. Resovia zaliczyła trzecie zwycięstwo z rzędu. Za trzy punkty pokonała GKS Katowice, który do meczu na Podpromiu przystąpił w okrojonym składzie z powodów zdrowotnych. Ze względu na gorsze samopoczucie do składu meczowego nie zostali zgłoszeni: Jakub Jarosz, Damian Domagała, Jakub Szymański i Dawid Ogórek. W składzie było trzech przyjmujących, z czego Tomas Rousseaux zagrał jako atakujący. Belg w inauguracyjnej partii, jak cały zespół GKS-u, spisał się rewelacyjnie, mając 100-procentową skuteczność (skończył 8 na 8 ataków)! Goście na 19 akcji w ataku aż 16 było skończyli, grali wręcz rewelacyjnie i wygrali seta. Przegrana zmotywowała gospodarzy i dobrze rozpoczęli kolejną partię (3:0, 11:7, 14:8). Goście popełniali bardzo dużo błędów własnych, nie byli tak skuteczni w ataku (39 proc.), choć nadal imponował w ataku Belg Rousseaux (72 proc.). Resovia pozwoliła GKS-owi na ugranie tylko 18 punktów. Już na początku trzeciej odsłony gospodarze wypracowali sobie sześciopunktowe prowadzenie (11:5). Wydawać by się mogło, że mieli wszystko pod kontrolą. Katowiczanie ruszyli do odrabiania strat i zbliżyli się do rywali na dwa „oczka” (13:11), jednak Resovia znowu zwiększyła przewagę do pięciu punktów (21:16). Katowiczanie potem obronili cztery piłki setowe! Przy stanie 32:31 rzeszowianie postawili kropkę nad „i”. Trener Grzegorz Słaby dokonał zmiany, przestawiając na atak Damiana Koguta, a na przyjęciu grał Tomas Rousseaux. Z początku przynosiło to efekt (4:7), ale Resovia szybko odrobiła straty i wynik cały czas oscylował w granicach remisu (20:20). Kolejne trzy punkty zdobyli miejscowi i już nie wypuścili zwycięstwa z rąk. W następnej kolejce rzeszowianie mieli zagrać z Radomiem, ale tak jak już wcześniej wspomnieliśmy, radomianie mają trudną sytuację kadrową. Większość zawodników przebywa na izolacji z powodu koronawirusa. Dlatego Polska Liga Siatkówki postanowiła, że w ramach 16. kolejki Resovia zagra w niedzielę z Jastrzębskim Węglem, który też miał pauzować. Z kolei GKS Katowice w 16. Kolejce PlusLidze zmierzy się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie.

Wyżej wywołani do tablicy zawiercianie znów wygrali. W pierwszym secie prowadzili od początku i stopniowo odskakiwali rywalom, wygrywając do 19. W drugiej odsłonie zagrali jeszcze pewniej. Goście nieźle atakowali, lecz nie blokowali, słabo zagrywali i nie mieli zbyt wielu obron. Nie jest żadnym zaskoczeniem, że zdobyli tylko 16 punktów. Najciekawszą i najbardziej wyrównaną partią była ta trzecia. Do połowy żadna z drużyn nie potrafiła zbudować przewagi większej niż dwa punkty. Przy stanie 14:14 gospodarze zdobyli trzy punkty z rzędu (17:14). Rywale zerwali się jeszcze do walki – dwie ważne piłki podbił w obronie Dawid Pruszkowski i strata zmalała tylko do punktu. To był najbardziej wyrównany i ciekawy set. W kluczowym momencie przechodzącą piłkę wykorzystał Conte, a później obił blok rywali i Zawiercie wygrało za trzy punkty. Poza wynikiem złą wiadomością dla gdańszczan jest kontuzja Pablo Crera, który długo nie podnosił się z boiska po ostatniej akcji. Środkowy wyskoczył do bloku wraz z Kewinem Sasakiem przy ataku Facundo Conte. Po tej akcji upadł na boisko i od razu złapał się za kolano. Jak się potem okazało, Crer zerwał więzadła krzyżowe i dla niego sezon już się zakończył, bo czeka go zabieg rekonstrukcji więzadła i około 6 miesięcy rehabilitacji. To wielka strata dla i tak będącego w słabej formie Trefla.

15. kolejkę zakończył mecz LUK-u Lublin ze Ślepskiem Suwałki. Beniaminek w końcu przełamał czarną serię czterech porażek z rzędu. Idealnym do przełamania złej passy był mecz z przedostatnim w tabeli Ślepskiem Malow Suwałki. Już w premierowej odsłonie gospodarze wyszli szybko na kilkupunktowe prowadzenie (7:2). Przewagi nie oddali już do końca partii. Przyjezdni byli bezradni wobec świetnie dysponowanych rywali, popełniali błędy w ataku, w ich ekipie nie funkcjonował ani blok, ani obrona. Ślepsk zdobył tylko 4 punkty na 22 ataki, więc nie dziwi zdobycie tylko 16 punktów w inauguracyjnej odsłonie. W drugim secie sytuacja na boisku uległa zmianie o 180 stopni. Na początku prowadzili gospodarze, ale w miarę upływu czasu to Ślepsk zaczął przejmować inicjatywę (10:13). Tym razem siatkarze z Lublina popełniali błędy i słabo grali w ataku. W końcówce podopieczni Andrzeja Kowala powiększyli przewagę do pięciu oczek, a wygrali do 18 i mieliśmy 1-1. Kolejną partię to goście rozpoczęli lepiej. Od początku dominowali i odskoczyli gospodarzom na trzy punkty (6:9). Lublinianie cały czas przegrywali, ale w najważniejszym momencie wyszli na pierwsze w tym secie prowadzenie (22:21), wygrali partię po dłuższej akcji i udanym bloku Jana Nowakowskiego. W czwartym secie kontynuowali solidną grę. Często grali ze środka i to był ich sposób na przeciwnika. Goście, mimo walki, popełnili w czwartym secie za dużo błędów, co poskutkowało ich porażką.

Na czele tabeli nadal niepokonana ZAKSA, która ma 40 punktów. Drugi Jastrzębski Węgiel zbliżył się na odległość dwóch „oczek”, ale należy pamiętać, że lider rozgrywek ma jeden zaległy mecz. Podium zamyka Aluron CMC Warta Zawiercie, który zdobył 33 punkty, tyle samo ma czwarta PGE Skra Bełchatów. Bez zmian także na ostatnim miejscu w tabeli. Stal Nysa w piętnastu spotkaniach zdobyła zaledwie sześć punktów, do przedostatniego Ślepska traci trzy „oczka”.

Wyniki 15. kolejki PlusLigi:
Indykpol AZS Olsztyn – PGE Skra Bełchatów 1:3 (23:25, 25:21, 26:28, 26:28) MVP Milad Ebadipour
Stal Nysa – Jastrzębski Węgiel 0:3 (18:25, 16:25, 22:25) MVP Tomasz Fornal
Asseco Resovia Rzeszów – GKS Katowice 3:1 (21:25, 25:18, 33:31, 25:22) MVP Maciej Muzaj
Aluron CMC Warta Zawiercie – Trefl Gdańsk 3:0 (25:19, 25:16, 25:22) MVP Miguel Tavares Rodrigues
LUK Lublin – MKS Ślepsk Malow Suwałki 3:1 (25:16, 18:25, 25:22, 25:21) MVP Grzegorz Pająk

 

Related Articles