Skip to main content

Po kontuzji barku mogła już wcale nie grać w piłkę ręczną. Wróciła do gry i wyprowadziła Polki z opaską na ramieniu. Nasze reprezentantki pokonały w towarzyskim meczu Czeszki 24:21, a Karolina Kudłacz-Gloc została wybrana najlepszą zawodniczką spotkania, co tak ją wzruszyło, że odebrała tę nagrodę zapłakana.

– W moim barku zerwane było praktycznie wszystko, co było do zerwania. Cztery mięśnie trzymające go zerwały się i były poobkurczane rotacyjnie. Bark wisiał na samej skórze – tak mówiła o strasznej kontuzji na łamach sport.tvp.pl. Kudłacz-Gloc mogła po czymś takim nie wrócić już do profesjonalnego grania. Na początku otrzymywała nawet sygnały, że będzie to po prostu niemożliwe. Tym bardziej smutny byłby to styl, bo Kudłacz-Gloc to legenda reprezentacji, ma na swoim koncie najwięcej bramek. Drugą Kingę Grzyb wyprzedza o ponad 250. Teraz będzie jej dane przekroczyć liczbę 1000 bramek. Wróciła do kadry po 15 miesiącach.

Ten mecz miał być przede wszystkim po to, żeby trener Arne Senstad mógł coś jeszcze skorygować przed bardzo ważnymi play-offami o mundial. W tym momencie odbywa się pierwsza część eliminacji wśród słabszych reprezentacji. Polki czekają na rywalki już w drugiej fazie. Z automatu są rozstawione i będą mogły trafić na kadrę, która przejdzie właśnie przez tę pierwszą fazę eliminacji. Losowanie już 22 marca, a później nasze reprezentantki czeka mecz i rewanż – o bilet na mundial. To był pierwszy mecz od MŚ w grudniu 2020 roku. Wówczas polska reprezentacja przegrała w grupie z Norwegią i Rumunią, a później zremisowała z Niemkami i szybko pożegnała się z turniejem.

Polki świetnie rozpoczęły, prowadząc nawet 5:1. Bardzo ważnego emocjonalnego gola rzuciła Kudłacz-Gloc, ale w szeregi zespołu wkradł się chaos i bardzo duża liczba strat, na szczęście nadrabiany świetną, szczelną obroną. Czeszki to zespół zbliżony poziomem do naszego, również czeka już w drugiej fazie eliminacji do MŚ na rywala. Kudłacz-Gloc po tak długiej przerwie od razu przypomniała sobie, ile znaczy dla tej kadry. Niestety prowadząc już 13:7 Polki zaprzepaściły przewagę i na przerwę schodziły z wynikiem 14:12. Senstad kombinował, sprawdzał, dał szansę debiutu Oktawi Płomińskiej z Piotrkowa Trybunalskiego, w bramce postawił na Monikę Maliczkiewicz.

To Polki w tym meczu cały czas prowadziły, ale kiedy odskoczyły już na bezpieczną przewagę, to zaczynały popełniać błędy albo nie wykorzystywać gry w przewadze. Przeplatały świetne momenty z beznadziejnymi, ale końcówka należała już do nich. Kudłacz-Gloc trafiła w sumie 6 razy i zostala wybrana najlepszą zawodniczką meczu. Nie obyło się bez łez. Polki czeka jeszcze rewanż z Czeszkami. Obie ekipy są w tym samym miejscu i obaj trenerzy mocno rotowali składami, szukając różnych wariantów. Kluczowa będzie druga połowa kwietnia, wówczas nasze reprezentantki czeka baraż o mundial.

 

Related Articles