Za nami 10 kolejek fazy grupowej EHF Ligi Mistrzów. Sytuacja w tabeli obu grup wygląda w tej chwili tak, że… mielibyśmy polski pojedynek w 1/8 finału! Na razie od Ligi Mistrzów trochę odpoczniemy, ale w lutym i marcu rozegrane zostaną pozostałe cztery kolejki.
Industria Kielce w grupie A zajmuje trzecią pozycję, natomiast Orlen Wisła Płock jest szósta w grupie B. Wszystko się może oczywiście zmienić, ale istnieje realny scenariusz, że polskie zespoły trafią na siebie w kolejnym etapie. Żeby tak się stało, muszą albo zachować obecne miejsca, albo też się ułożyć, by trafić na siebie na krzyż, czyli na przykład kielczanie o jedną lokatę spadają, a płocczanie o jedną awansują. W 1/8 finału bowiem 3A gra z 6B (i to właśnie obecny polsko-polski układ), 4A z 5B, 5A z 4B oraz 6A z 3B. Uprzywilejowani są zwycięzcy oraz ci, którzy zajmą drugie miejsca. Oni przeskakują jedną fazę i wchodzą bezpośrednio do ćwierćfinałów. Rok temu Industria Kielce, jeszcze wtedy pod trochę inną nazwą, dokonała tej sztuki. Teraz będzie trudniej. Zwłaszcza, że na przełomie lutego i marca mistrza Polski czekają te najgorsze spotkania.
Industria Kielce z bilansem 5-2-3, 12 punktami i bramkami +12 zajmuje trzecie miejsce w grupie A i na koniec 2023 roku zanotowała porażkę z OTP Bank – Pick Szeged. Orlen Wisła Płock z bilansem 3-0-7, 6 punktami oraz bramkami -9 jest na szóstym miejscu w grupie B, jednak z zaznaczeniem, że przegrała bezpośredni mecz z będącym za plecami FC Porto. W przypadku równej liczby punktów między zespołami, to właśnie bezpośredni bilans się liczy. Będzie on jednak uwzględniony dopiero po rewanżu. Wisła musi wygrać u siebie różnicą +2, żeby przy równych punktach wyprzedzić Portugalczyków. Paradoks tej końcówki 2023 roku polega na tym, że kielczanie kończą w kiepskich nastrojach, bo atak na pozycję lidera się nie udał. Przegrali z OTP Bank – Pick Szeged i to dość zasłużenie, bo przez cały mecz musieli gonić, w pewnym momencie nawet ze stanu 16:22. Sporo tam nie funkcjonowało.
Orlen Wisła z kolei kończy 2023 rok w Europie sprawieniem ogromnej niespodzianki. Nie chodzi o samo pokonanie Telekomu Veszprem, ale o styl, w jakim to się udało zrobić. Wicemistrzowie Polski rozjechali we własnej hali dużo silniejszych rywali. Kilku zawodników zagrało świetnie, akcenty ofensywne rozkładały się na wiele pozycji. Nie do zatrzymania był Georgo Fazekas, który trafił 7/7. 20-letniemu Węgrowi nie robiło różnicy, czy rzuca z dziewiątego metra, czy z bliższej odległości. Miha Zarabec skończył spotkanie aż z 10 asystami i również 100% skuteczności rzutowej – 5/5. Dawid Dawydzik na kole dawał alternatywę, bo jego 5/7 również zasługuje na uznanie. Był taki moment meczu, że Marcel Jastrzębski w półtorej minuty odbił dwa z rzędu strzały z szóstego metra. Płocczanie rozbili Węgrów. To zdecydowanie ich najlepszy mecz w tegorocznej Lidze Mistrzów.
Co w 2024 roku? Dużo trudniejsze zadanie czeka mistrzów Polski, bo terminarz nie rozpieszcza. Za łatwo potracone punkty ze słabszymi mogą się okazać kluczowe i nie zapewnić bezpośredniego awansu. Industria zagra u siebie z THW Kiel, a to mistrz najmocniejszej ligi Europy – Bundesligi i do tego lider grupy A. Później łatwiej nie będzie – wyjazd do Paryża na PSG, które może być trochę rozczarowane dotychczasową postawą. Do tego Kolstad u siebie. Norwegowie do pewnego momentu byli rewelacją, bo potrafili pokonać wspomniane PSG. Na koniec wyjazd do Aalborga, który potrafił zaskoczyć kielczan na dzień dobry i wygrać w Hali Legionów. Orlen Wisła musi koniecznie pokonać u siebie FC Porto w ostatniej kolejce, ale przedtem spróbuje wywieźć punkty z Odense (gra tam GOG Håndbold) i zaskoczyć u siebie Montpellier. Skoro udało się to z Telekomem, to czemu nie z Francuzami? W teorii to trochę słabszy zespół. Do piątego miejsca strata jest duża (cztery punkty). Wisła będzie po prostu bronić szóstej lokaty przed FC Porto.