Skip to main content

Polacy już po raz drugi przegrali z Holandią i zajęli trzecie miejsce w swojej grupie eliminacyjnej. Holendrzy wygrali z nami we Wrocławiu i w Almere. Zwycięstwo ze Słowenią pozwoliło jednak uniknąć kompromitacji, jaką byłby brak awansu na Euro 2022.

Polacy w świetnych nastrojach jechali do Almere. Michał Daszek zapewnił w ostatniej sekundzie zwycięstwo nad Słowenią, które dało nam dwa punkty. Jak się później okazało, były to kluczowe dwa punkty w kontekście awansu. Polacy przegrali bezpośrednią walkę o awans z Holendrami, trzeba było więc bawić się w porównania wszystkich trzecich miejsc w poszczególnych grupach (starcia z ostatnim zespołem odpadały). Polacy z dwoma punktami zajęli w tej tabeli drugie miejsce i w taki sposób wywalczyli awans. Trudno jednak się z tego jakkolwiek cieszyć.

To Holendrzy niemal przez cały mecz w tym spotkaniu prowadzili. Ostatnia przewaga Polski to 10:9 w 17. minucie. Potem Holandia w ogóle nawet nie pozwoliła nam na jednobramkowe prowadzenie, a jedynie na remis 16:16. Do przerwy było 17:16 dla gospodarzy, a w drugiej połowie od razu tę przewagę powiększyli, prowadząc nawet 23:18. Osiem bramek w całym meczu rzucił nam Kay Smits, drugi najlepszy strzelec w kwalifikacjach za Andym Schmidem ze Szwajcarii. W sumie zatrzymał się na 56 trafieniach. Prawy rozgrywający znów był nie do zatrzymania zarówno dla naszej obrony, jak i bramkarza. Trafił w sumie 8 razy na 9 prób.

Holendrzy po raz kolejny swoją grę opierali na malutkim Steinsie, który ze środka rozegrania gubił naszych obrońców. Albo przebijał się sam, albo – jak w jednej z najlepszych swoich akcji w tym meczu – szukał lepiej ustawionych partnerów. To była akcja na 21:18 w drugiej połowie – Steins najpierw zrobił zwód w prawo, a później błyskawicznie ruszył w lewo i całkowicie zmylił kryjącego go Michała Daszka. Kiedy doskoczył do niego Maciej Gębala, ten błyskawicznie oddał piłkę do koła i Samir Benghanem zdobył bramkę. Była to jedna z najlepszych akcji zawodnika, który w sumie miał bilans 6/8. W bramce Bart Ravensbergen dołożył solidne 30%, broniąc kilka ważnych piłek szczególnie w drugiej połowie i Holendrzy konsekwentnie trzymali przewagę, a kiedy Kay Smiths trafił w 55. minucie na 30:26, to było już pewne, że tego nie wypuszczą.

To rozczarowujące eliminacje, biorąc pod uwagę ostatnie mistrzostwa świata, w których to Polacy, trochę jak za dawnych lat, porwali tłumy, pokonując Brazylię czy bijąc się jak równy z równym z Hiszpanią oraz Niemcami. Przez porażkę z Holendrami nasza reprezentacja trafi do czwartego koszyka i nie będzie miała w grupie ani jednej drużyny z grona tych najsłabszych. W trzecim koszyku są na przykład Francuzi, którzy kompletnie zawalili Euro 2020. Jedynie można liczyć na odrobinę szczęścia, trafiając na któregoś z gospodarzy – Austriaków bądź Słowaków. Losowanie już za kilka dni.

A to wyżej opisana akcja Steinsa:

Related Articles