Polska reprezentacja w piłce ręcznej zakończyła udział w mistrzostwach Europy bardzo pozytywnym akcentem. Udało się do końca powalczyć z jednym z głównych faworytów i przegrać jedną bramką 27:28. Bramkarz Rodrigo Corrales uratował Hiszpanów podwójną interwencją w ostatniej akcji.
Zaczęło się od kolejnych pozytywnych testów naszych reprezentantów. Przed meczem z Hiszpanią straciliśmy głównego bombardiera drugiej linii, czyli Szymona Sićkę oraz pierwszego bramkarza na tym turnieju – Mateusza Korneckiego. Patryk Rombel prędko dowołał w jego miejsce Miłosza Wałacha, żeby nie zostać z jednym bramkarzem. Pozytywny miał jeszcze Melwin Beckman. Na lewym rozegraniu od pierwszych minut pojawił się zatem Damian Przytuła. To on zdobył pierwszą bramkę dla Polski w tym spotkaniu, ale to zaczęło się bardzo źle. Hiszpanie po 10 minutach prowadzili już 6:2. Mylił się w ataku Krajewski, graliśmy niechlujnie i niedokładnie, notując kolejne straty. W końcu nie wytrzymał Patryk Rombel i wziął czas, żeby wstrząsnąć zawodnikami.
Wreszcie w bramce rozkręcił się Mateusz Zembrzycki, a Polacy konsekwentnie wracali do meczu i odrabiali straty. Siedem minut po czasie wziętym przez trenera było już 8:8 po bramce Damiana Przytuły. Wtedy to trener hiszpański wziął czas, a tuż po nim zaczęła się fala nieskuteczności z obu stron. Wielka szkoda, bo to był moment, żeby wyjść na prowadzenie. Nie potrafiliśmy wykorzystać dobrej formy Zembrzyckiego ani twardej gry w obronie. Rywale nie trafiali, ale my też nie. Do przerwy było 12:13. Można było się cieszyć z tego, że cały czas byliśmy w kontakcie z rywalem i udało się podnieść po bardzo złym początku, ale pozostawał niedosyt z powodu niewykorzystanych szans.
Słowa uznania należą się Piotrowi Jędraszczykowi. Mimo tego, że to Michał Daszek dostał nagrodę MVP spotkania, to 20-letni środkowy rozgrywający był naszym najlepszym zawodnikiem. Hiszpanie kompletnie nie potrafili go powstrzymać. Malutki Jędraszczyk wciskał się między obrońców, przedzierał, trafiał i grał zupełnie bez respektu dla utytułowanych rywali. Trafił 5/5, brał ciężar rozgrywania na siebie, asystował i brylował w ofensywie. To na pewno odkrycie tego turnieju. Przecież w poprzednich meczach też pokazywał się z dobrej strony. Z doświadczonymi Hiszpanami grał momentami jak w transie. Będzie miała kadra dużo pożytku z Jędraszczyka w przyszłości.
Hiszpanie cały czas prowadzili 2-3 bramkami i trzymali Polaków na dystans, jednak końcówka zawsze rządzi sie swoimi prawami. Najpierw znakomicie Macieja Gębalę znalazł na kole Jędraszczyk i było już -2, później po stracie Hiszpanów czas wziął trener Rombel, żeby ustawić dokładnie jedną akcję i to z wycofaniem bramkarza. Udało się rozprowadzić piłkę tak, że dużo przestrzeni na skrzydle miał Arkadiusz Moryto i mieliśmy już tylko -1. Hiszpanie stracili kolejną piłkę przez naszą grę w obronie, a my mieliśmy jeszcze czas na przeprowadzenie ostatniej akcji. I wtedy Corrales odbił najpierw strzał Moryty a potem Czuwary i to mimo tego, że w całej drugiej połowie obaj hiszpańscy bramkarze grali na… 0% skuteczności. Tym bardziej bolesne.
Szkoda tej ogromnej szansy na remis, ale turniej skończył się dla nas pozytywnie. Zajęliśmy ogólnie 12. miejsce. Udało się pozbierać po dwóch fatalnych meczach. Wiele nie brakło, żeby mieć na koncie więcej punktów niż tylko jeden. To dobre przetarcie i zbieranie doświadczenia przed mistrzostwami świata, które za rok w Polsce i w Szwecji.