Bardzo nieprzyjemną niespodziankę sprawili polscy szczypiorniści, przegrywając w eliminacjach do Euro 2022 z Holandią. Goście popisali się fantastyczną akcją w ostatniej sekundzie. Spotkanie zakończyło się wynikiem 26:27. Polacy trochę skomplikowali sobie sprawę awansu, ale nie ma co jeszcze obwieszczać tragedii.
Reprezentacja Holandii w piłce ręcznej. No właśnie… dla przeciętnego fana tego sportu może się wydawać, że oni przecież nigdy w tę grę nie grali, bo i nie było ich na żadnym mundialu czy mistrzostwach Europy. I słuszna to uwaga, bo na mistrzostwach świata grali tylko raz i to w 1961 roku, a na mistrzostwach Europy dopiero w 2020 roku po zwiększeniu liczby uczestników do 24. Szybko odpadli, dostając duże smary od Niemców i Hiszpanów, ale udało im się pokonać Łotwę. Krótko mówiąc – trudno tę reprezentację w ogóle zaliczać do nawet średniaków, dlatego porażka to olbrzymi kubeł zimnej wody na łeb dla Polaków.
Trafieniami zniszczył nas 23-letni prawy rozgrywający Magdeburga – Kay Smiths. Holender rzucił 10 bramek i nikt nie potrafił go skutecznie powstrzymać. Polacy od początku spotkania grali tak, jakby ktoś dopiero co wytłumaczył im zasady tej gry. Bardzo chaotycznie, z dużą liczbą błędów i nieprzemyślanymi akcjami. Zupełnie to nie przypominało drużyny, którą zachwycaliśmy się w ostatnich miesiącach. Niczego nie mógł trafić Szymon Sićko. Do przerwy to raczej bramkarze byli bohaterami, bo wynik brzmiał 11:11. Trochę wstyd, że Adam Morawski musiał utrzymywać kolegów przy życiu.
Malutki Luc Steins z PSG wbiegał sobie, gdzie tylko chciał i mógł liczyć na skuteczne rzuty młodszego kolegi. Tylko Steins i Smiths rzucili Polakom aż 17 bramek. Cała reszta innych Holendrów trafiła w sumie do siatki 10 razy. Fatalny mecz w swoim wykonaniu przypieczętował nieudaną akcją Szymon Sićko. Holendrzy wzięli czas i wypracowali taką akcję, że można się było złapać za głowę. Mając już świetny dla nich remis – pozwolili sobie na prawdziwą wirtuozerię i to mając tylko sześć sekund! Wszystko oczywiście padło udziałem dwójki Steins-Smiths. Ten pierwszy z ostrego kąta wrzucił piłkę na środek, a tam wyskoczył Smiths i trafił do pustej bramki. Polacy w tej akcji po prostu ogłupieli.
Trzeba jeszcze raz podkreślić, że to duża sensacja i kubeł zimnej wody, ale nie tragedia. Będzie na pewno trochę nerwów, bo zajmując ewentualną trzecią pozycję w grupie – trzeba liczyć punkty ekip z pozostałych trzecich miejsc. Starcia z czwartymi miejscami nie będą się liczyć przez Belgów, którzy wycofali się z eliminacji i w grupie pierwszej mamy tylko trzy drużyny. Trzeba więc pokonać Holendrów w rewanżu lub dużo mocniejszych Słoweńców, żeby w razie porównania punktów mieć na swoim koncie choć dwa oczka.