Skip to main content

Wiślacy najpierw przegrali w półfinale z Magdeburgiem 29:30, choć prowadzili do przerwy dwiema bramkami, a później w meczu o brąz znów okazali się słabsi od niemieckiego zespołu, tym razem Rhein-Neckar Loewen – 27:32 i skończyli rozgrywki Ligi Europejskiej na czwartym miejscu.

To był pierwszy raz w historii, kiedy polska drużyna dotarła do Final4 w Lidze Europejskiej, czyli rozgrywek drugiej kategorii dla piłkarzy ręcznych, które od tego sezonu nosiły taką nazwę. Wcześniej był to EHF Cup. Oprócz Orlen Wisły Płock na turnieju w Mannheim wystąpiły trzy niemieckie zespoły: SC Magdeburg, Fuchse Berlin oraz Rhein-Neckar Lowen. Szczególnie boli półfinałowy mecz, w którym to Polacy prowadzili do przerwy 15:13. W pewym momencie było nawet 11:8, ale wówczas to Niemcy szybko odrobili stratę. Pierwsza połowa należała jednak do naszego zespołu. Magdeburg ani razu nie prowadził nawet jedną bramką. Tylko cztery razy był remis – 1:1, 6:6, 7:7 i 11:11. Za każdym razem kolejną bramkę na prowadzenie rzucali gracze z Płocka.

Druga połowa zaczęła się bardzo podobnie, jednak od stanu 18:19 Niemcy wykorzystali dwuminutową karę dla Stenmalma i trafili aż cztery razy z rzędu, doprowadzając do wyniku 22:19. Tego prowadzenia nie oddali już do końca meczu. Zespół próbował jeszcze w końcówce poderwać Zoltan Szita, który trafił w sumie 7/9, ale skończyło się porażką jednym golem. Zabrakło niewiele. Świetnie grał Przemysław Krajewski, mając 100% skuteczności (7/7), mecz był bardzo wyrównany, ale przeważył ten jeden moment czterech trafień z rzędu. Doświadczeni Niemcy nie wypuścili takiego wyniku i awansowali do finału.

W meczu o 3. miejsce zespół z Płocka zmierzył się z Rhein-Neckar Loewen i tam już przegrał wyraźniej. Polacy ani razu w tym meczu nie prowadzili, a właściwie to nawet ani razu nie doprowadzili do remisu. Przeciwnik kontrolował spotkanie przez pełne 60 minut i wygrał zasłużenie pięcioma golami, sięgając po brąz. Orlen Wisła Płock w pierwszej połowie miała tylko 55% skuteczności rzutowej. Znów niezawodny był Krajewski, ale pudłował Daszek czy Fernandez. Bardzo słabo wyglądały przede wszystkim rzuty z drugiej linii. Jerry Tollbring po drugiej stronie trafił 10/15 i brał ciężar zdobywania bramek na siebie, doprowadzając Rhein-Neckar Lowen do brązowego medalu. To było zasłużone zwycięstwo zespołu, który był szybszy, bardziej prezyzyjny, agresywniejszy i robił w tym meczu wszystko lepiej od przeciwnika.

Całe podium więc zajęły niemieckie drużyny. W finale SC Magdeburg pokonał Fuchse Berlin 28:25. Ligę Europejską zdobył więc Piotr Chrapkowski. Magdeburg do przerwy wypracował już dużą przewagę, schodząc do szatni z wynikiem 15:8. Tytuł wybronił Jannick Green, mający ponad 40% skuteczności obron. Chrapkowski trafił w tym meczu tylko raz, ale to dlatego, że w zespole gra głównie w obronie, podobnie zresztą jak w reprezentacji Polski. Ostatnim polskim reprezentantem, który sięgnął po to trofeum był Bartłomiej Jaszka. Trochę już jednak minęło, bo stało się to w 2015 roku.

Related Articles