Wylosowane zostały grupy Champions League 2023/24 w piłce ręcznej. Polskie ekipy oczywiście nie mogły na siebie trafić. Możemy spodziewać się kilku hitów fazy grupowej. Te mecze w zasadzie powtarzają się co rok. To z uwagi na dość wąskie grono uczestników.
To już stała metoda dobierania drużyn w grupy. Pewne miejsce ma 10 uczestników – mistrz Polski, Węgier, Francji, Hiszpanii, Danii, Macedonii Północnej, Portugalii, Słowenii oraz dwie drużyny z niemieckiej Bundesligi z racji najsilniejszej ligi w Europie. W różnych sezonach zmieniają się tylko pojedyncze kraje, które mają zapewnionego co najmniej jednego uczestnika. Rok temu na przykład miejsce miał mistrz Rumunii, a dwa lata temu mistrz Chorwacji. Dominatorzy są jednak od lat ci sami. Kluby biorące udział w Champions League rokrocznie się powtarzają. Nawet, jeżeli taka Barcelona przegrałaby jakimś cudem mistrzostwo Hiszpanii i zajęła drugie miejsce, to i tak mogłaby złożyć wniosek o dziką kartę. I pewnie by ją dostała, bo co to za rozgrywki bez Barcy?
Szybkie porównanie uczestników z sezonu 2022/23 i 2023/24. Powtarza się aż 13 klubów. We Francji wicemistrzem zostało Montpellier i to oni mieli pierwszeństwo do złożenia wniosku o dziką kartę, z czego oczywiście skorzystali. Tak więc to oni zastąpią HBC Nantes, ekipę, którą nasza Orlen Wisła Płock ograła w sezonie 2022/23 w play-offach (można je nazwać 1/8 finału) po dwóch remisach i emocjach zwieńczonych rzutami karnymi. W miejscach gwarantowanych, czyli tych bez dzikiej karty, mistrza Rumunii – Steauę Bukareszt – zastąpił z kolei mistrz Macedonii Północnej – RK Eurofarm Pelister. Kolejna to już wewnętrzna zmiana hierarchii w Norwegii. To Kolstad zostało mistrzem tego kraju, pokonując w finale bardziej znane w Europie Elverum. Było 3:1 w finale do trzech zwycięstw. Reszta pozostaje niezmienna. Sporting i szwajcarskie Kadetten Schaffhausen po raz kolejny zostali odrzuceni z wnioskami o dziką kartę.
Podział grup nie jest skomplikowany. Przede wszystkim nie mogą na siebie trafić kluby z tych samych krajów, a w stawce mamy pięć takich duetów. Orlen Wisła Płock nie może grać z Barlinkiem Industrią, PSG z Montpellier, Pick Szeged z Telekom Veszprem, GOG z Aalborgiem i jeszcze THW Kiel z Magdeburgiem. Tak więc pięć z tych wymienionych ekip trafia do grupy A, natomiast pięć innych do grupy B. Mecz i rewanż dają w sumie 14 spotkań fazy grupowej. Po dwie najlepsze z ośmiozespołowych grup przechodzą bezpośrednio do ćwierćfinałów, a miejsca 2-6 mierzą się jeszcze w barażu (1/8 finału). Barlinek Industria Kielce ma w grupie swojego niedawnego półfinałowego przeciwnika – PSG. Poza tym jeszcze: THW Kiel, RK Zagrzeb, Aalborg, Pick Szeged, RK Eurofarm Pelister i norweskie Kolstad.
Wydaje się, że trudniejsza jest grupa Orlen Wisły Płock. Przede wszystkim mamy tam Barcelonę, najsilniejszy i najbardziej utytułowany klub Ligi Mistrzów oraz tegorocznego zwycięzcę – SC Magdeburg. GOG i Telekom Veszprem to z kolei ćwierćfinaliści minionej edycji. Dla mistrza Polski, Barlinka Industrii Kielce, będzie to szczególny sezon Champions League. Obiecali w social mediach zmarłemu dziennikarzowi Pawłowi Kotwicy, że jeszcze do Kolonii wrócą i wygrają. Kielczanie dwa razy z rzędu przegrali w finale. W klubie rozpoczęła się też nowa era. Odejście zapowiedział prezes Bertus Servaas. Holender był związany z klubem aż przez 26 lat i budował potęgę kieleckiego handballa aż od 1997 roku. Najpierw był sponsorem, a w 2002 roku został właścicielem. Wtedy rozpoczęła się dominacja ówczesnego Vive. Ostatnio jednak zespół z Kielc ma problemy z pozyskiwaniem sponsorów tytularnych.
51 proc. udziałów posiada Stowarzyszenie Vive Handball Kielce, a 49 proc. należy do Bertusa Servaasa. – Jeśli sponsor będzie chciał moje udziały, oddam mu je za darmo. Nie chcę pieniędzy z tego tytułu. Cóż z tego, że będę miał udziały, skoro nie będę miał wpływu na drużynę. Zobaczymy, jak zachowa się stowarzyszenie – powiedział na zakończeniu sezonu na kieleckim rynku. Servaas ma odejść, gdy zakończą się negocjacje ze sponsorami. Chce zostawić klub w bezpiecznej sytuacji finansowej.