
3 grudnia zacznie się turniej o mistrzostwo Europy kobiet w piłce ręcznej. Sporo zamieszania wprowadziła federacja norweska, która zrezygnowała z bycia współgospodarzem, ale Duńczycy podjęli się samotnej organizacji i właśnie dostali zielone światło od rządu.
Po długich negocjacjach wreszcie mamy potwierdzenie – Euro kobiet w piłce ręcznej odbędzie się w Danii w dniach od 3 do 20 grudnia. Na turnieju zagra 16 reprezentacji, w tym Polska. Cały turniej rozegrany zostanie w dwóch miastach. Miasto Herning było gotowe już wcześniej, a Kolding przygotowywało się do tego niejako przewidując rezygnację Norwegów. Czasu było mało, a rząd krajowy trochę zwlekał z wydaniem decyzji. Prezes duńskiej federacji – Per Bertelsen – już wcześniej dał sygnał, że wszystkie sprawy organizacyjne zostały ustalone i obydwa miasta czekają na przyjęcie zawodniczek.
Bertelsen wściekał się jeszcze kilka dni temu: – Nie rozumiem tego, że to wszystko musi przejść przez komitet COVID-19. Mamy w piłce ręcznej protokół koronowy, który jest znacznie bardziej rygorystyczny niż przepisy duńskie, więc dlatego nie pojmuję sytuacji. Możemy tylko czekać. Niestety czas na rozwiązanie tej sprawy ucieka. Duński rząd musiał wyrazić zgodę na to, czy mistrzostwa Europy mogą odbyć się tylko w tym kraju. Pomału zaczynało robić się trochę nerwowo, tym bardziej, że prezes otrzymał nawet sygnały, że zgoda nie zostanie przyklepana: – W poniedziałek stanęliśmy przed sytuacją, o której w ogóle nie śniliśmy. Chodzi o to, że moglibyśmy nie zorganizować mistrzostw na duńskiej ziemi ze względu na przepisy. To był dla nas szok.
Dziś już nie krył zadowolenia: – Zazwyczaj coś takiego zajmuje lata, ale z pomocą naszego niesamowitego personelu i naszych partnerów – udało nam się znaleźć rozwiązanie, dzięki któremu mistrzostwa będą rozgrywane na duńskiej ziemi. Jest to bardzo ważne, zarówno finansowo, jak i sportowo dla piłki ręcznej. Dlatego tak się cieszymy, że w Danii w tych ciężkich czasach możemy rozwiązać tę sytuację w odpowiedzialny sposób i stosując wszystkie wytyczne.
Polki zagrają swoje mecze właśnie w "awaryjnym" mieście, czyli Kolding. Mecz z Norweżkami już pierwszego dnia mistrzostw, czyli 3 grudnia. 5 grudnia starcie z Rumunkami, a 7 grudnia z Niemkami. Wystarczy pokonać jednego przeciwnika, żeby przejść do dalszej fazy.