Szczypiorniści Łomży Vive Kielce bez najmniejszych problemów poradzili sobie z norweskim Elverum, pokonując ten zespół aż 39:29. W Lidze Mistrzów żaden rywal jeszcze w Kielcach nie wygrał… ani nawet nie zremisował. To było szóste zwycięstwo Vive w Hali Legionów.
Wszystko było jasne już do przerwy. Według oficjalnych statystyk EHF z tego meczu – kielczanie oddali 48 rzutów. Właściwie to w kieleckiej drużynie nikt nie miał problemów ze skutecznością, oprócz Branko Vujovicia. Reprezentant Czarnogóry popsuł statystyki kolegom, nie trafiając aż czterokrotnie. Wszyscy pozostali razem wzięci spudłowali w sumie… 5 rzutów. Vive grało cały czas równo, utrzymująć blisko 80% skuteczności. Dla Elverum był to powrót po długiej przerwie. Ostatni mecz grali dopiero w grudniu przez wzgląd na bardzo restrykcyjne przepisy, jakie panują w Norwegii.
Artsem Karalek przestawiał rywali, jak tylko chciał na kole i trafił w sumie 7/8. Stuprocentową skuteczność w swoich akcjach mieli Arkadiusz Moryto (6/6) oraz Sigvaldi Gudjonsson (5/5). Był to bardzo osbisty mecz dla Islandczyka, bowiem mierzył się ze swoim byłym zespołem. To ważna wygrana dla zespołu z Kielc, który trochę nieoczekiwanie przegrał niedawno z Mieszkowem Brześć. Kielczanie, jeśli oddawali rzut, to z reguły trafiali, co widać po znakomitej skuteczności. Żaden bramkarz gości nie był w stanie pokazać się z dobrej strony. Jesli już był jakiś problem ze strony najlepszego polskiego zespołu, to kilka prostych strat.
Kiedy kielczanie trochę spuścili z tonu, to szybko zareagował Tałant Dujszebajew, który dość konkretnie ochrzanił swoich podopiecznych, używając do tego niecenzuralnych słów. Vive roztrwoniło przewagę i zaczynało się robić niebezpiecznie. Uwagi trenera podziałały na zespół i w ciągu ostatnich 10 minut tylko odjeżdżali rywalom, powiększając przewagę. Łomża Vive Kielce z bilansem 8-1-2 prowadzi w grupie A. Jeśli utrzyma pozycję lidera do końca rozgrywek, to zagra w 1/8 ze słabiutką drużyną z Zagrzebia, która przegrywa wszystko, jak leci, mając w grupie porażający bilans 0-0-11.
Format Champions League w piłce ręcznej wygląda teraz w ten sposób, że 10 miejsc zajmują w niej mistrzowie poszczególnych krajów, choćby Polski, Francji, czy Niemiec. Komitet wykonawczy EHF wybiera także kilka drużyn spośród zgłoszeń, dając im dzikie karty. W sumie startuje 16 zespołów, tworząc dwie grupy. W 1/8 finału mierzą się ze sobą wszyscy na tzw. "krzyż", więc Vive ma wielką szansę zagrać z ostatnim miejscem grupy B, czyli RK PPD Zagrzeb.