Dziś reprezentacja naszych szczypiornistów wyrusza do Egiptu. Jutro startuje tam mundial, ale nasi zawodnicy swój pierwszy mecz rozegrają dopiero w piątek, kiedy ich rywalem będzie Tunezja. Potem w niedzielę mecz z Hiszpanią i we wtorek z Brazylią. Awans biało-czerwonych do dalszych gier trzeba będzie uznać za sukces, choć jeszcze kilka lat temu w takiej grupie o awansie mówilibyśmy w kategoriach obowiązku.
Czasy się jednak zmieniają. Mundial w 2007 roku, kiedy Polska niespodziewanie sięgnęła po wicemistrzostwo, był początkiem pięknych lat w naszej piłce ręcznej. Potem udało się jeszcze kilka razy przywozić medale z ważnych imprez, ale ostatnie lata to już posucha. Czołowe zawodnicy, którzy stali za tamtymi sukcesami, pokończyli kariery. Patryk Rombel próbuje odbudować kadrę, ale póki co droga do kolejnych „tłustych lat” wydaje się daleka. Dość powiedzieć, że w żadnym z grupowych meczów egipskiego mundialu nie będziemy faworytami. Z drugiej jednak strony tylko Hiszpania wydaje się być poza zasięgiem.
Rombel jest jednak optymistą. Przed mistrzostwami Polacy wygrali dwa eliminacyjne mecze z Turcją. – Z zespołami niżej notowanymi gra się ciężko, bo nie mają nic do stracenia – podkreślał selekcjoner biało-czerwonych, nie lekceważąc tych zwycięstw. Wcześniej nasi szczypiorniści wygrali miniturniej, w którym rywalizowali z Algierią i Rosją. Atmosfera w kadrze powinna być więc całkiem dobra. Oby przełożyła się na konkrety w Egipcie.
W kadrze na MŚ znaleźli się: Kacper Adamski, Maciej Pilitowski (obaj Energa MKS Kalisz), Piotr Chrapkowski (S.C. Magdeburg, Niemcy), Jan Czuwara (Górnik Zabrze), Michał Daszek, Przemysław Krajewski, Adam Morawski (wszyscy Orlen Wisła Płock), Dawid Dawydzik, Piotr Jarosiewicz, Rafał Przybylski (wszyscy Azoty Puławy), Szymon Działakiewicz, Jan Klimków, Maciej Zarzycki (wszyscy Gwardia Opole), Dawid Fedeńczak (Sandra Spa Pogoń Szczecin), Maciej Gębala (SC DHfK Lipsk, Niemcy), Tomasz Gębala, Mateusz Kornecki, Arkadiusz Moryto, Michał Olejniczak, Szymon Sićko (wszyscy Łomża Vive Kielce), Maciej Majdziński (Bergischer HC, Niemcy), Arkadiusz Ossowski (MMTS Kwidzyn), Mateusz Piechowski (Ademar Leon, Hiszpania), Kamil Syprzak (Paris Saint-Germain, Francja), Patryk Walczak (RK Vardar Skopje, Macedonia Płn.) oraz Piotr Wyszomirski (Grundfos Tatabanya KC, Węgry).
Będzie to pierwszy w historii mundial piłkarzy ręcznych w aż 32-zespołowym składzie. Polacy znaleźli się na pokładzie na zasadach „dzikiej karty”, co jest znamienne. Awans do kolejnej fazy turnieju uzyskują aż trzy drużyny, więc wystarczy pokonać jednego rywala, by być bardzo blisko tego skromnego sukcesu.
Tytułu bronią Duńczycy, którzy dwa lata temu w finale pokonali Norwegów. Obie skandynawskie ekipy są na czele wśród faworytów tegorocznego turnieju. Wysoką oceniane są także szanse Hiszpanii, Francji i Chorwacji. Na przeciwległym biegunie taka egzotyka jak Urugwaj, Maroko, Demokratyczna Republika Kongo, Chile czy Wyspy Zielonego Przylądka. Na pewno można było więc trafić do łatwiejszej grupy, bo choć Tunezja i Brazylia to żadni potentaci, to jednak nie są też żółtodziobami.
Sporo kontrowersji wywołał pomysł organizatorów, by hale podczas turnieju zapełnić kibicami w 20%. Zaprotestowali… zawodnicy! 14 kapitanów czołowych krajów europejskich wystosowało pismo do prezesa Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej, Hassana Moustafy, domagając się rezygnacji z widzów z powodu niebezpieczeństwa związanego z pandemią koronawirusa, szczególnie w obliczu kolejnej fali, która nawiedziła Europę. Finalnie Moustafa ugiął się pod żądaniami graczy i trybuny hal zostaną zamknięte.