Za nami półmetek fazy grupowej Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznej. Jak na razie obu polskim drużynom idzie po prostu słabo. Industria więcej meczów nie wygrała niż wygrała, a Orlen Wisła Płock spisuje się beznadziejnie, przynajmniej jeśli chodzi o punkty. Ma tylko jedno zwycięstwo na siedem spotkań.
Rok temu Industria Kielce zaczęła fazę grupową dużo lepiej, a miała kilku tych samych rywali: Aalborg, OTP Bank – Pick Szeged, THW Kiel. Była w stanie wygrać w Aalborgu, pokonać THW Kiel w niezwykle dynamicznym spotkaniu, w któym padło prawie 80 bramek (40:37), czy też całkowicie zmiażdżyć węgierski Pick Szeged. Mistrz Polski przegrał tylko z Barceloną i z bilansem 6-0-1 pewnie zmierzał po bezpośredni awans do ćwierćfinału. Żeby go osiągnąć, trzeba wygrać grupę lub zająć w niej drugie miejsce. Teraz łatwo nie będzie. Regres jest widoczny gołym okiem. To już nie jest ta sama zachwycająca drużyna.
Znów zaczęło się od meczu z Aalborgiem i na dzień dobry przydarzyła się niemiła niespodzianka w Hali Legionów. Na szczęście już tydzień póżniej udało się zmazać tę plamę i pokonać na wyjeździe ekipę, która radzi sobie nadspodziewanie dobrze – norweskie Kolstad. Kielczanie zagrali fantastycznie w końcówce pierwszej połowy, gdy wypracowali dużą przewagę +6. Takie momenty i taka skuteczność mistrza Polski nie są normą, jak sezon temu. W prestiżowym starciu Industria pokonała PSG jedną bramką, a potem było już gorzej. Z THW Kiel na 10 minut przed końcem wynik był sprawą otwartą, ale Niemcy zdobyli aż sześć bramek z rzędu. Mistrzowie Polski zremisowali w Zagrzebiu, a najgorsze jest to, że tylko w teorii stracili punkty… bo patrząc na poczynania boiskowe, mogą się cieszyć z wyniku 22:22. To RK Zagrzeb był lepszym zespołem i to on zremisował wygrany mecz.
Industria Kielce z bilansem 3-2-2 zajmuje dopiero 5. miejsce, ale ma szczęście, że grupa jest bardzo wyrównana. Nikt nie uciekł. Nawet liderujące THW Kiel ma na koncie dwie porażki i 10 punktów. Aż siedem drużyn walczy o TOP2. Tylko macedońskie RK Eurofarm Pelister się kompletnie nie liczy. Reszta cały czas jest w grze o bezpośredni awans. W drugiej grupie sytuacja wygląda nieciekawie. Orlen Wisła Płock prezentuje się beznadziejnie i z bilansem 1-0-6 prawie zamyka tabelę. Wyprzedza tylko najgorsze w lidze Celje Pivovarna Laško. 30:25 ze Słoweńcami to jedyne zwycięstwo wicemistrzów Polski. “Nafciarze” z dwoma punktami mają praktycznie zerowe szanse na bezpośredni awans do ćwierćfinału. Potrzebują przeskoczyć jedną drużynę w tabeli, żeby w ogóle załapać się do play-offów.
Jak im się uda, to jest nawet szansa, że dwie polskie ekipy zagrają ze sobą w 1/8 finału. Industria musiałaby zająć trzecie miejsce w grupie A, a Orlen Wisła wdrapać się na szóste w grupie B, bo drużyny grają ze sobą na krzyż: 3A z 6B, 4A z 5B, 5A z 4B oraz 6A z 3B. To nie będzie łatwe, bo rywale pouciekali. Przy równej liczbie punktów w tabeli decydują bezpośrednie starcia. “Nafciarze” tracą aż cztery punkty do szóstego miejsca. Musieliby ograć FC Porto przynajmniej dwiema bramkami, a Montpellier Handball przynajmniej trzema bramkami (oba mecze będą w Płocku), żeby przy równej liczbie punktów wyprzedzić którąś z tych drużyn. To bardzo trudna misja, ale już w zeszłej edycji potrafili wyjść z beznadziejnej sytuacji. Wtedy na półmetku mieli bilans 2-1-4. W rundzie rewanżowej przegrali aż cztery mecze z rzędu. Dopiero na sam koniec wyprzedzili cudem PPD Zagreb. Kilka skrzynek piwa należało się FC Porto, bo to porażka z ostatnimi w grupie Portugalczykami pogrążyła Chorwatów.
Orlen Wisła przegrała aż sześć meczów. Ostatnio na halę w Płocku przyjechała wielka Barcelona i od początku do końca wszystko kontrolowała. Cały czas trzymała Polaków na dystans trzech-czterech bramek, ale były też pozytywne porażki, jeżeli można tak w ogóle powiedzieć. Chyba najbardziej imponująca była ta ze zwycięzcą Champions League i Super Globe, czyli Magdeburgiem. W pewnym momencie było nawet blisko sensacji. Płocczanie grali świetnie, odrobili pięć bramek przewagi i wyszli na prowadzenie. W końcówce jednak Magdeburg pokazał dlaczego jest wielką drużyną. Szkoda też jednobramkowej porażki z FC Porto. Portugalczycy w drugiej połowie zrobili aż sześciobramkowy run. Gra bramka za bramkę nic potem nie dała. Właściwie tylko Telekom Veszprem konkretnie dokopał Orlen Wiśle (28:21). Niestety jednak za ładne porażki nikt punktami nie wynagradza i sytuacja wicemistrza Polski w grupie B jest fatalna…