Polacy zaczęli el. ME od dwóch wygranych, a właściwie je po prostu odhaczyli, pokonując słabiutkie Włochy i niewiele lepszą Łotwę. Nie są to tuzy europejskiego handballa, a Polacy mieli kłopoty w pierwszych połowach, zwłaszcza z Włochami.
Większą sztuką byłoby odpaść w tych eliminacjach niż dostać się na turniej. Właściwie to awans jest formalnością, można zatem próbować różnych wariantów, dać szansę debiutantom, sprawdzać różnych zawodników. Będące w naszej grupie Łotwa czy Włochy to przeciętniaki, w ogóle nie kojarzą się przecież te kraje z piłką ręczną. Musiałby się wydarzyć jakiś gigantyczny cud, żeby nawet zmiennicy bądź… zmiennicy zmienników stracili punkty. Zresztą nawet taka olbrzymia wpadka nie przekreśla awansu. Aż 24 reprezentacje na 32 biorące udział awansują na Euro 2024. Nie trzeba nawet zająć pierwszego czy drugiego miejsca w grupie. Dostaje się też połowa ekip z trzecich miejsc. My rozlosowani zostaliśmy z drugiego koszyka i mamy u siebie jedną drużynę z absolutnego światowego TOP-u. Spotkania z Francją będą dobrą okazją do rzetelnego sprawdzenia swoich umiejętności. Swoją drogą, to jubileusz w reprezentacji świętował Nikola Karabatić, który jest w kadrze już od… 20 lat! Prawdziwa legenda.
Jesienią reprezentacja Polski miała do rozegrania dwa mecze – domowy z Włochami (13 października) i wyjazdowy z Łotwą (16 października). Francuzi także grali z tymi przeciwnikami. Widać jaka jest różnica między pierwszą dwójką a drugą. Francja z bilansem bramkowym +28 zajmuje pierwsze miejsce, Polska z +25 drugie, trzecia z bilansem -18 jest Italia, a czwarta z -35 Łotwa. Druga dwójka powalczy o trzecie miejsce w grupie i bilans, który pozwoli na to, żeby zająć jak najwyższą pozycję w tabeli samych trzecich miejsc. Kluczem do tego jest po prostu… przegrywanie jak najmniej. Ta sztuka udała się choćby Włochom w starciu z Polską. Różnica między nami a nimi wskazywałaby na jakąś wygraną +20, a tu było “tylko” 30:23 i nasze spore kłopoty w pierwszej połowie. Sensacją można za to nazwać wygraną Grecji z Holandią w grupie piątej. Reprezentacja, która ledwo co załapała się do trzeciego koszyka, pokonała solidną europejską markę, a grał w tym meczu choćby dobrze znany z SC Magdeburga Kay Smits.
Mecz Polski z Włochami nie był fajny do oglądania. Wyglądało to tak, jakby Polacy bez jakichkolwiek koncepcji wyszli na ten mecz i uznali, że samo się wygra, bo rywale to kompletni cieniole. A Włosi po prostu ustawili sobie wysoką defW marcu zagramy eliminacje dwa razy z Francją, ale to już będzie po MŚ 2023, które odbędą się w Polsce i w Szwecji. Na mundialu w grupie także mamy Francuzów.wensywę i rozbijali nasze ataki. Było to doprawdzy dziwne. Do przerwy Polacy prowadzili tylko 10:9, a kilka razy skórę ratować musiał Adam Morawski. Do tego tę ostatnią spektakularną bramkę w ostatniej sekundzie pierwszej połowy zdobył Arkadiusz Moryto. Prawoskrzydłowy tuż przed syreną rzucił gdzieś z okolicy 12-13 metra i trafił w samo okienko. Ogólnie do niego nie można mieć pretensji. W całym spotkaniu zdobył dziewięć bramek i wyróżniał się na tle ogólnego przeciętniactwa. Był taki fragment drugiej połowy, kiedy udało się wyjść na kilkubramkowe prowadzenie i trochę odetchnąć. Polacy potem konsekwentnie pilnowali przewagi, ale na pewno nie był to dobry mecz w wykonaniu naszej reprezentacji.
Trzy dni później wyglądało to już lepiej. Łotwa to także rywal z niższej półki, losowana była z trzeciego koszyka. 37:19 to już konkretny wynik. Tym razem Polacy podeszli do rywali poważniej. Łotysze w miarę dzielnie trzymali się w pierwszej połowie, gdzie przegrywali różnicą czterech trafień, ale druga to już koncert reprezentacji Polski wygrany stosunkiem 24:10. Skuteczne obrony Korneckiego, błyskawiczne kontry i przewaga rosła. Do tego nie grał Dainis Krištopāns, najbardziej znany piłkarz ręczny Łotwy, 213-centymetrowy gigant z PSG. Znów błyszczał Arkadiusz Moryto, autor 10 bramek. Dzięki temu przekroczył barierę 400 bramek w reprezentacji. Na ten moment jego licznik wynosi 405. Skuteczny był też Szymon Sićko (6 bramek) oraz jego imiennik Działaszkiewicz (5 bramek). Ten drugi był swego czasu jednym z wyróżniających się w PGNiG Superlidze juniorów i z Gwardii Opole wykupił go VfL Gummersbach, z którym awansował do Bundesligi. Już po roku rozwiązał jednak kontrakt za porozumieniem stron i zmienił klub na szwedzki Redbergslids, ponieważ w Niemczech otrzymywał za mało minut. Rombel miał okazję, by go sprawdzić.
W marcu zagramy eliminacje dwa razy z Francją, ale to już będzie po MŚ 2023, które odbędą się w Polsce i w Szwecji. Na mundialu w grupie także mamy Francuzów.