Czas na aktualizację tego, co zostało zaniedbane przez piłkarski mundial. To dobry moment, bo teraz mamy przerwę w rozgrywkach. Champions League w piłce ręcznej wraca 8 lutego. Za nami dziesięć gier, pozostały tylko cztery. Jak radzą sobie polskie drużyny? Można powiedzieć krótko. Łomża Industria Kielce bardzo dobrze, natomiast Orlen Wisła Płock koszmarnie.
Do czwartej kolejki wyglądało to bardzo dobrze. Z rozrzewnieniem początek października mogą wspominać ci, którzy wspierają drużynę z Płocka. To nasz ostatni tekst na ten temat – LINK. Bilans Wisły wynosił wtedy dwie wygrane i dwie przegrane. Nie najgorzej. Po raz pierwszy w czwartej kolejce obie polskie drużyny były niesolidarne i kiedy jedna wygrała, to druga poniosła porażkę. Od tamtego czasu Wisła się w Lidze Mistrzów kompletnie posypała. Nie dojeżdża do tego poziomu rozgrywek, zajmując 7. miejsce w swojej grupie (na osiem) z bilansem -27. Już pal licho bezpośredni awans do ćwierćfinału, który daje pozycja lidera i wicelidera. Siódme miejsce nawet nie daje możliwości gry w 1/8 finału. Od tamtego tekstu płocki zespół przegrał aż pięć spotkań i jedno zremisował. Ostatnia wygrana miała miejsce trzy miesiące temu.
Pięć ostatnich spotkań Wisły w Champions League to… pięć porażek. Najbardziej boli najświeższa, z 15 grudnia. Niespodziewanie z Orlen Areny komplet punktów wywiózł słaby RK Zagrzeb. Chorwaci potrafili sensacyjnie ograć Telekom Veszprem, jednak kojarzą się z tym, że przez kilka sezonów okupowali dół tabeli w Lidze Mistrzów. Za każdym razem byli ekipą do bicia, a w rozgrywkach 2019/20 ponieśli nawet zawstydzające 14 porażek i nie zdobyli żadnego punkciku w grupie, zamykając tabelę z bilansem bramek -93. Trochę swój poziom poprawili. W zespole są doświadczeni zawodnicy, jak choćby 36-letni obrotowy – Željko Musa, który kilka ładnych lat temu grał w Kielcach, długo był też ostoją defensywy Magdeburga. Inny doświadczony gracz to Ivan Cupić, słynący z gry bez palca. Gra już tyle czasu, że rywalizował jeszcze z Mariuszem Jurasikiem, Grzegorzem Tkaczykiem, Marcinem Lijewskim czy Arturem Siódmiakiem na Euro 2008.
Wiślacy przegrali kolejno – 26:30 z Telekom Veszprem, 27:32 ze Steauą Bukareszt, 26:28 jeszcze raz ze Steauą Bukareszt, 22:32 z Telekom Veszprem i 26:30 z RK Zagrzeb. Teraz starcie z Magdeburgiem i trudno tu spodziewać się przełamania. Punktów należało oczekiwać w meczach z Rumunami i przede wszystkim Chorwatami. Wiślacy ogromnie rozczarowali i z tych starć nie uciułali nawet punkciku. RK Zagrzeb zrobił zresztą na Polakach jeszcze jeden punkt, bo na swojej hali zremisował 26:26. Pozostały cztery kolejki, a wicemistrz Polski musi szukać szans w meczach z tymi teoretycznie mocniejszymi (PSG, Magdeburg, GOG Håndbold), bo ze słabszymi poprzegrywał. Cały sezon w Lidze Mistrzów to może być jedna wielka klapa. A przecież prowadzą w tabeli PGNiG Superligi, pokonali tu wreszcie w “Świętej Wojnie” Kielce 29:27. Niestety nie przekłada się to na Europę, bo tu akurat strasznie zawodzą.
Najbardziej wstydliwe jest to, że Chorwaci ani razu nawet nie przegrywali. Przyjechali do Orlen Areny jak po swoje. Nie przeszkodziły im nawet dwa pudła z rzutów karnych. Trudno wygrać przy 59% skuteczności rzutowej. Rosjanie z Płocka grali wręcz żenująco. Zarówno Siergiej Kosorotow (4/10; 40%) jak i Dima Żytnikow (1/5; 20%) nabijali tylko statystyki bramkarzowi. Chorwaci nie mieli jednego lidera, rozłożyli bramki na aż 10 zawodników. Każdy z nich trafił co najmniej dwukrotnie. Szczypiorniści Xaviera Sabate totalnie zawalili też domowy mecz ze Steauą Bukareszt, marnując doskonałe okazje. Przecież Khalif Gedbane wyglądał tam momentami jak czołowy golkiper globu. Wstydliwe pierwsze sześć minut płocczanie skończyli z zerowym dorobkiem bramkowym. Na nic się zdało 10 goli Tina Lucina. Kristian Pilipović bronił kiepsko, a kilka dni później rozwiązano z nim umowę za porozumieniem stron. Chodziło o przyczyny osobiste. Mecz był absolutnie do wygrania, bo rywal grał równie kiepsko, ale się nie udało.
Zupełnie na drugim biegunie jest Łomża Industria Kielce. Ma tylko jedną porażkę z Barceloną, a oprócz tego aż dziewięć zwycięstw. Nie straszne było HBC Nantes, THW Kiel czy Pick Szeged. Kielczanie przegrali z Barceloną w drugiej kolejce, a obecnie mogą się pochwalić serią aż siedmiu zwycięstw z rzędu. Awans do ćwierćfinału jest już prawie pewny. Przewaga nad trzecim Nantes to aż sześć punktów. Nie można tylko się rozluźnić i doprowadzić do katastrofy, jaką byłyby cztery kolejne porażki. Trzeba przyznać, że Łomżę czekają teraz te trudniejsze spotkania – THW Kiel na wyjeździe, Aalborg u siebie, HBC Nantes na wyjeździe i Barcelona u siebie. Dobrze byłoby wygrać przynajmniej połowę z nich. Ewentualnie jeden wygrać i jeden zremisować.
Kiedy Płock się smucił, to Kielce świętowały. Celje Pivovarna Laško przyjechała do Hali Legionów i nie miała najmniejszych szans. Jeden z najsłabszych zespołów w grupie dostał lanie. Przegrał w sumie ośmioma bramkami. To ostatnie spotkanie, jakie Łomża Industria Kielce zagrała w Lidze Mistrzów w tym roku. Niewiele brakowało, a kielczanie straciliby punkty z najgorszą drużyną w stawce – norweskim Elverum. I takiej imponującej serii siedmiu wygranych by wcale nie było. Potrafili jednak przepchnąć tamto spotkanie, wyszarpać zwycięstwo jedną bramką i to po bardzo rwanej i nerwowej końcówce. Przez prawie trzy minuty od stanu 26:26 padła tylko jedna bramka autorstwa Alexa Dujszebajewa i to po pięciu minutach posuchy strzeleckiej Łomży. Z tamtego ęspotkania pochodzi zdjecie, na którym widać, jak Andreas Wolff podnosi nogę powyżej poprzeczki i broni strzał lewoskrzydłowego Sindre Heldala.
Łomża Industria pokonała też dwukrotnie Pick-Szeged – 37:30 u siebie oraz 32:29 na wyjeździe. W Szegedzie (7 grudnia) mistrzowie Polski stracili na cały sezon zawodnika. Haukur Thrastarson upadł tak niefortunnie po wyskoku, że aż zerwał więzadła w kolanie. 21-latek zerwał już drugie więzadło. Ma ogromnego pecha w karierze. Szymon Sićko także miał problemy zdrowotne. Lewy rozgrywający nie zagrał ostatnio z Celje. To przez wstrząśnienie mózgu, jakiego doznał w “Świętej Wojnie”. Popchnięty przez rywala upadł w taki sposób, że uderzył z impetem głową o podłoże. Wieczorem czuł się jeszcze gorzej i wrócił do szpitala z podejrzeniem krwawienia wewnątrz czaszki. Sićko dostał powołanie na 4Nations Cup od Patryka Rombela, ale nie zagra. Będzie tylko lekko trenował. Polacy w Krakowie zagrają z Tunezyjczykami, Brazylijczykami i Koreańczykami. To próba przed MŚ, które odbędą się w Polsce i w Szwecji. Jedną wielką gwiazdę już straciliśmy. Z mundialu wypisał się Kamil Syprzak przez złamaną kość strzałkową.