Żeby awansować na mistrzostwa świata w piłce ręcznej kobiet trzeba wygrać tylko jeden dwumecz. Polki miały wielkie szczęście w losowaniu, bo słabszego rywala chyba nie dało się trafić. Wykorzystały to znakomicie i rozbiły reprezentację Kosowa 36:22. Rewanż będzie tylko formalnością.
Od czasów, gdy Polska reprezentacja kobiet znajdowała się w czołówce światowej piłki ręcznej, minęło ładnych parę lat. Nie ma nawet porównania z tym, jak porywała kibiców ekipa Wenty czy Bieglera, ale wyników pań nie można bagatelizować. Również i one potrafiły zapewnić emocje do samego końca, żeby nie powiedzieć horrory… Nie był to tak długi i obfitujący w medale okres, ale udało się dwa razy z rzędu zdobyć czwarte miejsce na świecie. Polki potrafiły w 2013 roku odprawić w ćwierćfinale z kwitkiem faworyzowane Francuzki, a w otwartym kanale Telewizji Polskiej średnia oglądalność wyniosła 2,3 miliona. Sukces udało się powtórzyć dwa lata później, tylko tym razem Biało-czerwone zafundowały kibicom w fazie play-off aż dwa horrory. Jedną bramką pokonały Węgierki, a potem w ćwierćfinale doskonale sobie radzące na tamtym turnieju Rosjanki (do meczu z Polską miały 6/6 wygranych). To była era trenera Kima Rasmussena.
Teraz trzeba zrobić jakiś wyraźny krok do przodu. Są liderki – Monika Kobylińska i Adrianna Płaczek, ale ostatnie lata to raczej drużynowe lata niepowodzeń. Najgorzej było w 2019 roku… wówczas to zabrakło naszej kadry na mistrzostwach świata, co było wielkim rozczarowaniem. Ale było to pokłosie nieudanych mistrzostw Europy w 2018 roku. Podopieczne Leszka Krowickiego zagrały tam fatalnie, zajmując jedno z trzech najgorszych miejsc. A to niestety spowodowało brak rozstawienia w eliminacjach i w efekcie trafienie na Serbki w barażu. Te zmiotły Polki z powierzchni ziemi. Miesiąc później Leszek Krowicki przestał być szkoleniowcem, a zastąpił go Arne Senstad i trwa na tym stanowisku do dziś. W ostatnich ME, które zakończyły się jesienią 2022 roku, miał trochę pecha. Odpadł z turnieju w naprawdę przedziwnych okolicznościach.
Losowanie praktycznie lepsze być nie mogło, bo piłkarki ręczne z Kosowa z ledwością poradziły sobie z… Wyspami Owczymi w pierwszej fazie eliminacji. Tym razem występ na ME z automatu oznaczał dla nas rozstawienie. Dlaczego? Składa się na to kilka rzeczy. Po pierwsze to będzie drugi turniej z udziałem 32 reprezentacji, po drugie Europa ma o jedno miejsce w kwalifikacjach więcej, a po trzecie mundial odbędzie się w Skandynawii (Szwecji, Danii oraz Norwegii). Zatem te drużyny nie muszą się kwalifikować. Dania i Norwegia i tak uzyskałyby awans za TOP3 na Euro, ale dzięki temu, że są gospodyniami, to oddały miejsce innym – Francji oraz Holandii. Trzecie miejsce na Euro zajęła jeszcze Czarnogóra. Dlatego sześć europejskich krajów ma już awans. Pozostaje jeszcze do rozdania 10 miejsc. To sprawia, że eliminacje są bardzo krótkie – tylko jeden dwumecz. I szczęśliwie dla nas, tym razem z rozstawieniem.
Nie ma co opowiadać bredni o jakimś skupieniu, żeby nie wypuścić tego awansu. Został on załatwiony już w Bielsku-Białej. Wygrana 36:22 sprawia, że wystarczy pojechać do Pristiny, odbębnić swoje. Gra też napawa optymizmem, bo było to pewne zwycięstwo. Jedną z ekip z drugiego, czyli tego słabszego koszyka, jest Austria. I wystarczy sobie przypomnieć 2021 rok. Wówczas Austriaczki niespodziewanie wyeliminowały nas w kwalifikacjach. Gdyby nie przyznana dzika karta, to byłby to drugi mundial Polek oglądany w telewizji. Kosowo jest akurat słabszą drużyną od Austrii, ale liczy się solidne zwycięstwo. Na pochwałę zasługuje postawa obrony, szczególnie w pierwszej połowie, bo do przerwy było aż 17:6. Mimo że po 12 minutach mieliśmy wynik 6:5 i rywalki dzielnie się trzymały. Pozostałą część Polki wygrały aż 11:1 i drugą połowę mogły grać ze spokojem. I tak też grały. Naprawdę dużo słabiej. Pozwoliły, żeby Kosowo rzuciło aż 16 bramek. Dopiero w końcówce Arne Senstad trochę wstrząsnął podopiecznymi i te dorzuciły kilka trafień, powiększając przewagę do +14. Aleksandra Rosiak i Monika Kobylińska trafiły po sześć razy i były naszymi najskuteczniejszymi zawodniczkami.
Mundial już na przełomie listopada i grudnia. Nie może nas tam zabraknąć.