
W sporcie nie ma rzeczy niemożliwych i niczego nie można być pewnym przed rozpoczęciem gry. Jednak gdy Polska gra z San Marino na swoim stadionie, to nie jest wielkim ryzykiem stwierdzenie, że to biało-czerwoni wygrają, najprawdopodobniej wysoko. Ekipa Paulo Sousy nie ma dziś nic do zyskania. Trzeba wygrać i godnie uhonorować Łukasza Fabiańskiego. To wszystko.
Dziś bowiem Fabiański rozegra swój ostatni mecz w reprezentacji Polski. O tym jak będzie wyglądać jego pożegnanie pisaliśmy w osobnym tekście autorstwa Patryka Idasiaka – do przeczytania TUTAJ. Golkiper West Hamu rozstanie się więc z reprezentacją Polski, tak jak fani San Marino rozstali się już dawno temu ze złudzeniami o punktowaniu. Ich drużyna narodowa wygrała w swojej historii raptem jeden mecz – z Liechtensteinem. Od wielkiego dzwonu Sanmaryńczycy zdobywają bramki. W tych eliminacjach udało im się to raz – właśnie w meczu z Polską, przegranym 1:7. Był to 26. gol w historii tego państewka.
Mecze z San Marino trzeba rozegrać, wygrać i w zdrowiu wrócić do hotelu. Przed rozpoczęciem eliminacji prawdopodobnie każdy rywal dopisał sobie 6 punktów za te dwa spotkania – może wyjątkiem jest tu Andora, bo to zespół o niewiele większym potencjale piłkarskim i również od wielu lat dostarczyciel punktów w europejskich eliminacjach wielkich imprez.
Trudno przewidzieć, na jaką drużynę zdecyduje się dziś Paulo Sousa. W perspektywie jest wtorkowy mecz w Tiranie, dużo ważniejszy, jeśli nie kluczowy w kwestii awansu do baraży. Portugalczyk pokazał już jednak, że nie ma w zwyczaju posyłać do gry całkowicie rezerwowego składu. Możemy się spodziewać Roberta Lewandowskiego, który będzie chciał wyśrubować swój strzelecki osiąg w reprezentacji, w pogoni za innymi wielkimi strzelcami. Media spekulują, że za plecami Lewego zagrają Karol Świderski i Adam Buksa. Na wahadłach zagrać mieliby Tymoteusz Puchacz i Kamil Jóźwiak. W eksperymentalnym składzie zagrać może obrona, ale trudno przypuszczać, by ofensywa San Marino mogła zagrozić naszej defensywie. Na pewno wolne dostanie Kamil Glik, który zmaga się z bólem w kolanie i trenuje indywidualnie. W Tiranie jego obecność może być jednak na wagę złota.
Jeśli ktoś ciągle nie pojmuje różnicy klas pomiędzy Polakami a Sanmaryńczykami, powinien spojrzeć w naszą statystyczną zapowiedź dzisiejszego meczu.
Dziś w naszej grupie także mecze Andory z Anglią i Węgier z Albanią. Ten drugi jest bardzo istotny, bo to nasi najgroźniejsi konkurenci w walce o 2. lokatę. Obydwa te spotkania rozpoczynają się o 20:45, podobnie jak mecz Polaków na Stadionie Narodowym.