Skip to main content

Sekcja żeńska Olympique Lyon przyzwyczaiła już wszystkich, że po prostu jest najlepsza. Po roku przerwy Francuzki znów wygrały Ligę Mistrzyń. W finale pokonały Barcelonę 3:1, a ozdobą spotkania była bramka Amandine Henry w 6. minucie.

Kobiecy zespół Olympique Lyon to wielka duma tego miasta i oczko w głowie samego prezydenta Jeana-Michela Aulasa. Francuski biznesmen zamarzył sobie kiedyś, że stworzy potęgę kobiecego futbolu i tak rzeczywiście się stało. Piłkarki Lyonu to rekordzistki Ligi Mistrzyń pod każdym względem, począwszy od liczby występów, a skończywszy na liczbie tryumfów. To był ósmy Puchar Europy zdobyty przez ten francuski klub. Od sezonu 2015/16 do 2029/20 przywłaszczył sobie trofeum, wygrywając aż pięć razy z rzędu. Dopiero poprzedni sezon przydarzył się słabszy. Katem okazały się największe rywalki z krajowego podwórka, a więc PSG. Paryżanki ograły Olympique w ćwierćfinale Ligi Mistrzyń, były także lepsze w lidze francuskiej, gdzie wygrały jedno z bezpośrednich spotkań 1:0 i to zaważyło na mistrzostwie.

To był tylko rok przerwy, bo Lyon znów wrócił na tron w Europie i wróci najpewniej też we Francji. W lidze zostały dwa spotkania, jedno ze słabiutkim Issy i drugie bezpośrednio z PSG, ale w tabeli jest aż pięć punktów przewagi. Wystarczy zatem wygrać tylko z Issy u siebie. Jesienią udało się zrewanżować największym rywalkom i to w znakomitym stylu. Olympique Lyon ośmieszył paryżanki i wygrał w lidze u siebie aż 6:1. Nawet, kiedy prowadził już 4:1, to dążył do kolejnych trafień. Ada Hegerberg, jedna z największych gwiazd, dołożyła jeszcze dwie szybkie bramki i skończyło się na 6:1.  Nic nie zwiastuje tragedii. Bardziej prawdopodobne jest udowodnienie PSG swojej siły w ostatniej, 22. kolejce. Na dziś Lyon ma w lidze bilans 19-1-0. Największym absurdem jest to, że jedyny remis to wyjazdowe 1:1 w derbach z Saint-Étienne, ostatnią drużyną w tabeli, która nie wygrała żadnego spotkania u siebie.

Wróćmy jednak do samego finału Ligi Mistrzyń. Tam zmierzyły się kluby, które w całym sezonie zanotowały w sumie tylko trzy porażki. Barca w lidze ma bilans… 30-0-0! W Lidze Mistrzyń przegrała dopiero w drugim ćwierćfinale z Wolfsburgiem, ale i tak nie miało to znaczenia, bo w pierwszym spotkaniu było 5:1 i można było sobie pozwolić na pełen luz. Trener Jonatan Giráldez co prawda w rewanżu wystawił identyczną jedenastkę, ale gdzieś tam w głowie i tak było +4 z pierwszego ćwierćfinału. To był zresztą bardzo ciekawy i ofensywny rewanż, z aż 10 strzałami celnymi po obu stronach. Ewa Pajor i jej koleżanki starały się postraszyć Barcę, ale nie było na to szans, skończyło się “tylko” na 2:0. I właśnie to była do tego momentu jedyna porażka Dumy Katalonii. Piłkarki Lyonu przegrały w fazie grupowej z Bayernem i pierwszym ćwierćfinale z Juventusem.

A tymczasem w finale… Barca przegrywała już 0:3 po 33 minutach, z czego pierwszy gol to absolutny gong, być może najpiękniejsza bramka całych rozgrywek sezonu 2021/22, biorąc pod uwagę zarówno urodę, jak i wagę. Amadine Henry najpierw zaatakowała agresywnym wślizgiem, żeby nie stracić piłki po kiepskim podaniu koleżanki, a później posłała bombę z 30 metrów. Cudowne trafienie, wrzucamy je pod spodem. Po golu dołożyły jeszcze Hegerberg i Macario, a Barcę było stać tylko na bramkę honorową Putellas. Ponad 30 tysięcy osób na Juventus Stadium spodziewało się na pewno bardziej wyrównanego spotkania, ale piłkarki Lyonu pokazały, że są prawdziwymi mistrzyniami. Nikt w tym sezonie nie upokorzył w taki sposób Barcelony, która w lidze deklasuje konkurencję, a i w Lidze Mistrzyń była faworytem. Barca wcześniej ograła rywalki z Realu Madryt 8:3 w dwumeczu. Wcześniej w fazie grupowej potrafiła pokonać 4:1 i 4:0 silne przecież Arsenal Ladies. Ale finał Barcelonie nie wyszedł.

A to gol Amadine Henry:

 

 

Related Articles