Real Madryt wygrał Puchar Europy już po raz 15. To absolutny rekord. Nikt nie ma nawet podjazdu do “Królewskich”. Tym razem w finale poległa Borussia Dortmund, która może żałować nieskuteczności w pierwszej połowie. W drugiej to Real był bezlitosny i wygrał 2:0.
Piłkarskie powiedzenie już dawno zostało zmienione na takie, że 22 zawodników biega po boisku, a na końcu wygrywa Real Madryt. To z Niemcami jest już nieaktualne. Chyba, że włączymy w to osobę Toniego Kroosa, który lepiej nie mógł się pożegnać z futbolem. A nie, zaraz, zaraz, jeszcze może wywalczyć mistrzostwo Europy, jednak to już inny temat… Klubowo Kroos jest spełniony. Wygrał z Realem po raz piąty Ligę Mistrzów. Zakończył sezon 2023/24 na szczycie. Zarówno jako mistrz kraju, jak i klubowy mistrz Europy. Do tego w finale zaznaczył się asystą z rzutu rożnego do Daniego Carvajala. Przez całe 90 minut groźnie bił stałe fragmenty gry. Omal nie strzelił też pięknego gola w okienko z rzutu wolnego, ale pofrunął w bramce Gregor Kobel i nie dał sobie zdjąć pajęczyny.
Thibaut Courtois niespodziewanie wszedł do bramki na finał. Dlaczego niespodziewanie? Bo miał bronić Andrij Łunin, ale nabawił się grypy. Courtois zdążył zagrać w maju cztery mecze ligowe i zachował w nich cztery czyste konta. Na Euro jednak nie pojedzie z uwagi na otwarty konflikt z Domenico Tedesco. W Lidze Mistrzów zagrał po raz pierwszy w tym sezonie, ale co doświadczenie, to doświadczenie. Popisał się kilkoma paradami. Czego Borussia Dortmund może żałować? Na pewno pierwszej połowy, po której mogła i powinna prowadzić przynajmniej jedną bramką. Kilka sytuacji byłoby sprawdzanych przez VAR, gdyby piłka wpadła do siatki i na przykład Niclas Fullkrug, który uderzył w słupek prawdopodobnie był na ofsajdzie, lecz nie trafił do siatki, dlatego wideoweryfikacja się tym tematem nie zajęła.
To nie jedyna okazja BVB z pierwszej części. Na pewno nie było ofsajdu przy wyjściu sam na sam Karima Adeyemiego. Zrobił on tzw. “elkę”, najpierw zbiegając do boku, nabierając tam rozpędu i dopiero później sunąc do prostpopadłej piłki od Matsa Hummelsa. Tempo było idealne, Courtois został minięty przez ofensywnego gracza BVB, lecz ten wyrzucił się za bardzo przy zwodzie i Carvajal zdążył go zablokować. Adeyemi miał też inną okazję, kiedy popisał się fantastyczną szybkością, jednak strzał lewą nogą mu nie wyszedł. Odbił to Courtois, a Fullkrug próbował coś zdziałać z dobitki głową, ale piłka nie odbiła się pomyślnie w jego kierunku. Z dystansu strzelił też Marcel Sabitzer. Nie był to łatwy do odbicia strzał. Kąśliwy, lecący przy prawym słupku, kozłujący od ziemi, ale Belg sobie z nim poradził. Borussia wg statystyk oddała osiem strzałów (dwa celne), Real natomiast nie istniał, mając ledwie dwa niecelne uderzenia.
W drugiej połowie dortmundczycy przestali grać. Czy Marco Reus to pechowiec? Wystarczy pokazać minutę jego wejścia na boisko i minutę strzelenia gola przez Real Madryt. Legenda BVB zameldowała się na murawie w 74. minucie, a już dwie później było 1:0 dla “Królewskich”. Strzelec? Nieoczywisty. Niziutki Carvajal, który ustawiał się przy dośrodkowaniach z rożnego przy bliższym słupku. Trochę wstyd dla Fullkruga, że wygrał z nim pojedynek gość, który ma raptem 173 cm. Kroos bił stałe fragmenty w ten punkt nie raz i nie dwa. Wcześniej Carvajal podobnie uderzył z główki, a po golu nawet i jeszcze raz. Dublet tego zawodnika – to dopiero byłyby jaja! Kobel jednak do tego nie dopuścił. Warto dodać, że to był dopiero drugi gol hiszpańskiego prawego obrońcy w karierze w Champions League. Prowadząc 1:0 grał już tylko Real Madryt. Kobel musiał popisać się kilkoma interwencjami w tym tą, gdy przepięknie pofrunął po uderzeniu Camavingi, które zapewne wylądowałoby w okienku.
Dominacja Realu została potwierdzona trafieniem na 2:0. Tym razem autorem bramki został Vinicius Junior. Fatalny błąd w rozegraniu zrobił Ian Maatsen, Bellingham przejął piłkę i od razu podał ją na lewe skrzydło do Viniciusa. Brazylijczyk nie dał szans szwajcarskiemu bramkarzowi. W 83. minucie stało się jasne, że Borussia jest na deskach. Przestała grać w piłkę już po golu Carvajala, ale na siedem minut przed upływem podstawowego czasu w zasadzie wszystko było już przesądzone. Fullkrug na koniec trafił do siatki, ale po metrowym spalonym. Toni Kroos pożegnał się przepięknie. Dostał jeszcze owację na stojąco od kibiców. Na boisku zastąpił go równie legendarny Luka Modrić, który także opuści “Królewskich”. To był dla nich ostatni i złoty taniec. Nie błysnął za to Jadon Sancho, który momentami był wręcz duchem na boisku. Carlo Ancelotti za to ma już siedem Pucharów Europy – dwa jako piłkarz Milanu, dwa jako trener Milanu i trzy jako trener Realu Madryt. Niewątpliwie wielka postać historii piłki.