W wieku 75 lat zmarł legendarny niemiecki napastnik – Gerd Müller. W ostatnich latach swojego życia był, ale tak jakby go nie było, ponieważ cierpiał na demencję i praktycznie nie miał żadnego kontaktu z rzeczywistością. Rekordu Lewandowskiego nie był świadomy. O śmierci piłkarza poinformował Bayern Monachium.
Gerd Müller to absolutna legenda Bayernu i reprezentacji Niemiec (RFN). 566 bramek w 607 meczach dla bawarskiej ekipy to kapitalny wynik, do którego nikt prędko się nie zbliży. Gerd grał w tym klubie przez 15 lat i jeszcze długo, długo będzie widniał w klubowych kronikach jako najlepszy strzelec w historii Bayernu. Drugi w tej klasyfikacji Lewandowski ma tych bramek na dziś 295 i trudno w ogóle sobie wyobrażać, że zbliży się do popularnego "Bombera". Müller to także najlepszy strzelec w historii Bundesligi, gdzie zgromadził 365 goli. W tej klasyfikacji drugi Lewandowski ma 278, ewentualnie tu jeszcze jakkolwiek może marzyć o doścignięciu wybitnego napastnika.
Gerd nie był jednak świadomy, że w Bayernie gra ktoś, kto może go doścignąć. W ostatnich latach nie rozpoznawał znajomych. Przed 75. urodzinami, a więc jesienią 2020 roku, jego żona Uschi udzieliła głośnego wywiadu "Bildowi", w którym poinformowała świat w jakim stanie znajduje się mąż: – Zawsze był wojownikiem i nie brakowało mu przez całe życie odwagi i teraz jest podobnie. Gerd śpi i czeka na swój koniec. Jest spokojny i nieagresywny. Wydaje mi się, że nie cierpi. Mam nadzieję, że nie myśli o swoim losie i o chorobie, która pozbawia ludzi resztek godności. Ostatnie lata legendarny "Bomber" spędził w domu opieki, gdzie był odwiedzany przez żonę niemal codziennie.
Niemiecki snajper w siedmiu sezonach był królem strzelców Bundesligi. W 1970 roku został laureatem Złotej Piłki. Z Bayernem wygrał cztery mistrzostwa i cztery puchary Niemiec, a co najważniejsze – trzy Puchary Europy. W rewanżu (w pierwszym finale był remis) z Atletico w 1974 roku zdobył dwie bramki, rok później pokonał w finale golkipera Leeds. Również w reprezentacji osiągał wielkie sukcesy, jakimi było mistrzostwo Europy w 1972 roku i mistrzostwo świata w 1974. To on pokonał Jana Tomaszewskiego w osławionym w Polsce "meczu na wodzie". Cztery lata wcześniej – z 10 trafieniami – był królem strzelców mundialu w Meksyku. Tam jednak reprezentacja RFN przegrała w półfinale po dogrywce z Italią. Müller wtedy zdobył wtedy co najmniej bramkę w każdym spotkaniu mundialu, oprócz tego o trzecie miejsce. Jego kariera piłkarska to gole, gole, gole i… jeszcze więcej goli.
Kiedy przyszedł do Bayernu, to śmiano się z jego postury. Wydawał się po prostu… gruby. Był nieproporcjonalny, miał wielkie uda i wyglądał, jakby lubił podjadać. Kiedy zaczął strzelać gola za gole, to śmiechy ucichły. "Dziś nasz świat w zespole FC Bayern stanął w miejscu. Rekordowi mistrzowie Niemiec i wszyscy jego fani opłakują Gerda Müllera, który zmarł w niedzielę wczesnym rankiem w wieku 75 lat" – napisał rano w komunikacie Bayern.