Skip to main content

Cernych, Nielsen, Tetteh, Guilherme, Sadiku, Moulin, Gyurcso, Jach, Świerczok – to tylko niektóre z istotnych nazwisk, których wiosną w Ekstraklasie już nie obejrzymy. Zimowe okienko transferowe było dla Ekstraklasy jak przejście huraganu, jeśli nie tsunami. Wywiało wielu świetnych piłkarzy, ale w ich miejsce przyszli nowi – wśród nich i tacy, którzy z miejsca aspirują do statusu gwiazd. Od piątku zaczniemy ich wszystkich poznawać i czas pokaże kto wyszedł na zimowej przerwie jak Zabłocki na mydle, a kto przepracował ten okres ze wszech miar udanie.

Siłą rzeczy najwięcej mówi się o Legii. To obrońca mistrzowskiego tytułu, lider Ekstraklasy po jesieni, główny kandydat do tytułu i najbardziej medialny w kraju klub. W dodatku w Legii zimą działo się zdecydowanie najwięcej. Lista zawodników, którzy opuścili Łazienkowską jest imponująca – poza wspomnianymi Guilherme, Sadiku i Moulinem to także Tomasz Jodłowiec, Dominik Nagy, Łukasz Moneta i Jakub Czerwiński. Trener Romeo Jozak nie bawił się w półśrodki i przewietrzył szatnie w sposób bardzo wyraźny. Już niemal tradycyjnie dużo mówiło się też o odejściu Michała Pazdana, ale stoper reprezentacji Polski koniec końców pozostał w Legii. Działacze klubu z Łazienkowskiej zadbali także o wzmocnienia. Trzeba przyznać, że jak na polskie realia CV zawodników, którzy zawitali do stolicy Polski robią wrażenie. Domagoj Antolić przez wiele lat był ważną postacią ligi chorwackiej, zdobywając trofea z Dinamem Zagrzeb. Kilka bałkańskich lig z niezłym skutkiem zwiedzał Marko Vesović, czarnogórski pomocnik, ostatnio związany z Rijeką. Ciekawym ruchem jest także sprowadzenie francuskiego obrońcy, Williama Remy’ego, który od wielu sezonów występował na boiskach Ligue 1 – przez ostatnie sezonu w Montpellier. Linię obrony wzmocnić ma także inny zawodnik z przeszłością we francuskiej ekstraklasie – Luksemburczyk Chris Philipps.

Największą transferową armatą było jednak sięgnięcie po Chorwata brazylijskiego pochodzenia, Eduardo. 34-latek ma w swojej karierze występy w londyńskim Arsenalu, a także choćby w Szachtarze Donieck. Ten transfer można przyrównać do niegdysiejszego sprowadzenie Daniela Ljuboji czy Milosa Krasica przez Lechię. CV to jednak nie wszystko, a na boisku decyduje aktualna forma. W przypadku Eduardo jest to wielka niewiadoma. Tak czy inaczej – Legia pozostaje faworytem w batalii o mistrzostwo Polski. Nawet teoretycznie mało udana runda jesienna, w której prezes Dariusz Mioduski musiał sięgać po kroki ostateczne, takie jak zwolnienie Jacka Magiery, zakończyła się prowadzeniem w tabeli przed Lechem oraz rewelacją rozgrywek – Górnikiem Zabrze. Romeo Jozak nie nauczył Legii efektownej gry i pełnej dominacji, ale zespół zaczął punktować wyraźnie lepiej – to wystarczyło.

Kto może zagrozić Legii? Na szczęście dla dramaturgii sezonu różnice punktowe są nieduże. Dwa punkty traci zarówno Lech Poznań, Górnik Zabrze, jak i Jagiellonia Białystok. Białostoczanie mieli być ofiarą odejścia Michała Probierza i Konstantina Vassiljeva, a tymczasem utrzymują się na swoim wysokim poziomie i znów są w grze o tytuł. Odejście Fedora Cernycha do Dinama Moskwa, a także Piotra Tomasika do Lecha nie stawia Jagi w zbyt korzystnej sytuacji. Sporą zagadką są nowi zawodnicy w talii trenera Ireneusza Mamrota – dwóch Słoweńców i jeden Islandczyk. W warunkach Ekstraklasy trudno jednak wyrokować cokolwiek, nawet na podstawie dotychczasowych karier zawodników, bo realia naszej ligi często rozmijają się z logiką.

Teoretycznie największe szanse by „ugryźć” Legię ma jak zwykle Lech Poznań. W stolicy Wielkopolski, podobnie jak w Warszawie, pozbyto się kilku zawodników, którzy nie rokowali – wymienić tu można Denisa Rakelsa, Nickiego Bille Nielsena czy Abdula Aziza Tetteha, specjalistę od głupich czerwonych kartek. Po stronie ubytków najpoważniejszym problemem Kolejorza wydaje się kontuzja Macieja Makuszewskiego. Podobnie jak w wypadku Legii czy Jagiellonii – o zagranicznych wzmocnieniach poznaniaków trudno napisać coś konkretnego. Dla przeciętnego kibica to postaci anonimowe, choć akurat CV norweskiego obrońcy Thomasa Rogne jest ciekawe – zawiera takie kluby jak Celtic, Wigan czy ostatnio IFK Goeteborg.

Spokojnie było w Zabrzu. Beniaminek zaskoczył wszystkich jesienią i przez wiele kolejek przewodził stawce. Pod koniec rundy gra ekipy Marcina Brosza nie była już jednak tak wydajna i porażka w ostatniej kolejce jesieni zdecydowała o tym, że na pierwszym miejscu rundę zakończyła Legia. Z Zabrza nie odeszli jednak najważniejsi gracze, tacy jak Kurzawa, Suarez czy przede wszystkim lider klasyfikacji strzelców – Igor Angulo. Górnik sprowadził także z Udinese Pawła Bochniewicza, który być może wreszcie otrzyma szansę na poważną grę w dorosłym futbolu.

Kto wie czy nie najciekawszym transferem zimowego okienka w Ekstraklasie jest ruch Pogoni Szczecin, która ściągnęła do siebie Mortena Rasmussena. Ten piłkarz to najskuteczniejszy zawodnik w historii ligi duńskiej. Grał w niej przez prawie całą swoją karierę, nigdy nie osiągając niczego szczególnego poza granicami Danii. Tak czy owak – „Duncan” wydaje się być gwarantem co najmniej kilku bramek, bo nigdy poniżej pewnego poziomu strzeleckiego nie schodził, a tego szczecinianie w ciężkiej walce o utrzymanie potrzebować będą jak tlenu. Pogoń po rundzie jesiennej zamyka tabelę, a drugim klubem w strefie spadkowej jest obecnie Piast Gliwice.

Ekstraklasa – kto wygra, kto królem strzelców?

Related Articles