Koniec roku kalendarzowego to czas sportowych podsumowań i analiz. PKO BP Ekstraklasa dotarła do połowy sezonu. Liderem jest Śląsk Wrocław z przewagą 3 punktów nad Jagiellonią Białystok i aż 8 nad Lechem Poznań. Obrońca trofeum, Raków Częstochowa, ma do wrocławian 9 „oczek” straty, ale do rozegrania jeszcze jeden zaległy mecz. Czy podopieczni trenera Jacka Magiery dowiozą pierwsze miejsce do końca? Jak to wyglądało w XXI wieku? Czy „rycerze jesieni” potrafili zdominować również wiosnę?
Zespół ze stolicy Dolnego Śląska wypracował jesienią dość pokaźną przewagę przede wszystkim nad zespołami, które uczestniczyły w europejskiej kampanii – Lechem, Rakowem, Legią Warszawa i Pogonią Szczecin. Nie oznacza to jednak, że Śląsk jest silny słabością rywali. Wrocławianie mają najwięcej zwycięstw, ex aequo z Piastem najmniej porażek, drugi najlepszy po Jagiellonii Białystok stosunek bramek (+16), a także najlepszego strzelca rozgrywek – hiszpański napastnik Erik Exposito strzelił do połowy sezonu 14 goli, o 5 więcej niż kolejny na liście snajperów Bartłomiej Wdowik z „Jagi”. Ponadto Śląsk może pochwalić się znakomitą defensywą. Bramkarz wrocławskiego zespołu, Rafał Leszczyński, aż 8 razy zachowywał czyste konto. To najlepszy wynik w całej lidze. Trudno zatem dopatrywać się w tym wszystkim przypadku i deprecjonować sukces ekipy trenera Jacka Magiery.
Pozycja lidera po rundzie jesiennej nie jest wyznacznikiem końcowego sukcesu w rozgrywkach. W XXI wieku bilans „rycerzy jesieni” przemawia na ich niekorzyść – 10 razy pierwsza drużyna w tabeli w połowie sezonu zostawała późniejszym Mistrzem Polski, trzynastokrotnie wiosenna kampania kończyła się niepowodzeniem. Ile punktów przewagi należy mieć jesienią, aby zdobyć mistrzostwo? Nie ma na to reguły. Drużyny z największą różnicą punktową nad kolejnym zespołem, które po rundzie jesiennej zostawały późniejszym zwycięzcą rozgrywek Ekstraklasy to Wisła Kraków (10 punktów nad Koroną Kielce i Legią w sezonie 2007/2008) oraz Raków Częstochowa (9 „oczek” nad Legią z ubiegłego sezonu). Podium zamyka Piast Gliwice, który spokojnie może otrzymać w tej klasyfikacji miano największego frajera jesieni. W rozgrywkach 2015/2016 „Piastunki” przystępowały do rundy wiosennej, rozpoczętej jeszcze w listopadzie z uwagi na 37-kolejkowy system ligowy, z przewagą 8 punktów nad „Wojskowymi”. Gliwiczanie rozegrali jednak katastrofalną wiosnę. Po 30. kolejce Legia wyprzedzała Piasta o 2 „oczka”, aby w końcowym rozrachunku powiększyć różnicę o dodatkowy punkt.
Co Śląsk zagwarantował sobie na koniec roku 2023? Niemal pewny udział w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Historia najnowsza rozgrywek Ekstraklasy pokazuje, że naprawdę mocno trzeba się napocić, aby roztrwonić w całości przewagę uzyskaną podczas jesiennych zmagań ligowych. W ciągu 23 sezonów lider po rundzie jesiennej tylko dwukrotnie nie zakwalifikował się do europejskich kampanii. Oba przypadki miały miejsce podczas sezonów, w których system rozgrywek był co najmniej dziwny. Najbardziej jaskrawa historia dotyczy Odry Wodzisław Śląski. W sezonie 2001/2002 działacze wpadli na pomysł, aby ligę podzielić na 2 grupy. Kto grał w Championship Managera 01/02 wie o czym piszę i w cyrku się nie śmieje. Odra grała w grupie A, którą wygrała w cuglach, awansując jednocześnie do grupy mistrzowskiej z najlepszym dorobkiem punktowym, który został podzielony na pół, z zaokrągleniem punktów w górę (31 : 2 = 15,5 ~ 16). Wśród ośmiu najlepszych drużyn ligi nie było już tak kolorowo. Z bilansem 2-5-7 zespół z Wodzisławia Śląskiego zajął dopiero 5. miejsce ze stratą aż 15 punktów do Mistrza Polski, którym została Legia.
Drugi przypadek dotyczy sezonu 2016/2017, w którym po 30. kolejkach dzielono dorobek punktowy na pół z zaokrągleniem punktów w górę i rozgrywano dodatkowe 7 kolejek w grupach mistrzowskiej i spadkowej. Po rundzie jesiennej na pozycji lidera znajdowała się Lechia Gdańsk, mająca tyle samo punktów co druga Jagiellonia Białystok. Po zakończeniu fazy zasadniczej liderem była „Jaga”, „Lechiści” tracili do niej 6 „oczek”. W grupie mistrzowskiej Lechia starała się odrobić straty i po 37 kolejkach zgromadziła 42 punkty – tyle samo co Jagiellonia i Lech oraz o 2 punkty mniej od Legii, która została Mistrzem Polski. Przy równej ilości zgromadzonych punktów regulamin rozgrywek przewidywał, że o miejscu w tabeli w dalszej kolejności decyduje liczba punktów zdobyta po rundzie zasadniczej. Na tej podstawie srebrne medale przypadły piłkarzom „Jagi”, zaś brązowe trafiły do Poznania. W Gdańsku musieli przełknąć gorzką pigułkę. Lechia zajęła 4. miejsce i kwalifikacje do europejskich pucharów obejrzała w telewizorze. Puchar Polski nie trafił bowiem do żadnej z drużyn zajmujących miejsce na podium, ale do derbowego rywala – Arki Gdynia, która w lidze zajęła… 13. miejsce!
Dwa skrajne przykłady nie zaciemniają ogólnej, bardzo korzystnej sytuacji dla liderów po rundzie jesiennej. Mimo przypadków ogromnych strat na koniec sezonu: -12 Pogoni Szczecin (2020/2021), -10 Polonii Warszawa (2008/2009) i Górnika Zabrze (2017/2018) czy -8 Jagiellonii (2010/2011), niemal w komplecie „rycerze jesieni” w XXI wieku byli premiowani udziałem w eliminacjach do Pucharu UEFA, Ligi Europy czy obecnie Ligi Konferencji Europy. Śląsk znajduje się w znakomitej pozycji wyjściowej przed rundą wiosenną. Droga do końcowego sukcesu nie będzie usłana różami, ale pozwala długofalowo myśleć o kadrze zespołu na kolejny, prawdopodobnie pucharowy sezon. Wiele polskich zespołów niejednokrotnie popełniało błędy zaniechania, nie pozyskując wzmocnień drużyny już zimą, a dopiero latem. Tegoroczna europejska kampania Rakowa pokazuje, jak wiele czasu potrafi zająć nowym piłkarzom dostosowanie się do zespołu i jaki jest tego koszt. Wszystko zatem w rękach działaczy i nogach piłkarzy Śląska Wrocław. Czający się za plecami lidera ligowi rywale również mają chrapkę na tytuł mistrzowski.
Przed nami niezwykle interesująca piłkarska wiosna. Wrocławski lider, który skupia się już tylko wyłącznie na rozgrywkach Ekstraklasy. Goniący go Jagiellonia, Lech i Raków, którzy równolegle będą szukać szczęścia w Pucharze Polski, a także Legia godząca rozgrywki ligowe z próbą powtórzenia wspaniałej przygody poznaniaków w Lidze Konferencji Europy. Zwycięzcę poznamy najpóźniej w ostatni weekend maja 2024 roku. Czy będzie nim Śląsk?