Skip to main content

Sytuacja w ekipie R. Madryt jest naprawdę zła. Szanse na mistrzowski tytuł są tylko iluzoryczne, bo punktowa strata do Barcelony jest gigantyczna, a poza tym Królewskich wyprzedza jeszcze Atletico i Valencia. Właśnie z Valencią zespół Zinedine’a Zidane’a zagra w sobotę i wiele wskazuje na to, że w razie porażki Francuz może nie utrzymać się na swoim „stołku”. To oczywiście pokłosie środowej klęski Los Blancos – odpadnięcia z Pucharu Króla w dwumeczu przeciwko Leganes. Odpadnięcia „przypieczętowanego” na własnym terenie…

Królewscy nie mają już więc szans na Copa del Rey, a w lidze zajmują 4. miejsce. Zakładając optymistyczny dla nich wariant wygranej w zaległym meczu, strata do Barcelony wirtualnie wynosi 16 punktów, do Atletico 5, a do Valencii 2. Póki co faktycznie straty te są o trzy oczka większe. Chyba już nawet hiperniepoprawni optymiści w Madrycie nie wierzą w skuteczną pogoń za Barcą i liczą wyłącznie na wicemistrzostwo. Celem samym w sobie dla ekipy Zidane staje się więc Liga Mistrzów, w której madrytczycy mogą pokusić się o trzeci z rzędu triumf. W obecnej formie sprawa ta wydaje się bardzo trudna do realizacji, zwłaszcza że już w 1/8 finału R. Madryt trafił na Paris SG. Francuski gigant z Neymarem w składzie nie wydaje grubych milionów na transfery tylko po to, by odpaść w 1/8 finału. Zdaniem wielu to właśnie w dwumeczu z paryżanami Zidane faktycznie zagra o swoją posadę, jednak nie brakuje także głosów, że jeśli nie zażegna problemów już teraz, to do hitowych starć w Lidze Mistrzów nie doczeka.

Sprawy Królewskim nie ułatwia fakt, że z ostatnich trzech wizyt na Estadio Mestalla ani razy nie wywieźli kompletu punktów. Dwukrotnie górą były Nietoperze, raz padł remis. W zeszłym sezonie Valencia ograła stołecznego rywala 2:1, prowadząc 2:0 już po 10 minutach! Bramka „do szatni” zdobyta przez Cristiano Ronaldo okazała się też ostatnim golem tego spotkania. W bieżącym sezonie na Santiago Bernabeu w starciu obu tych ekip padł remis 2:2. Było to 27 sierpnia, świeżo po tym, jak R. Madryt w efektownym stylu rozprawił się w dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii z Barceloną. Nikt wtedy nie przypuszczał, że strata punktów z Valencią będzie jedną z wielu wpadek faworyta, a Blaugrana w tym samym czasie nie przegra ani razu, gubiąc zresztą tylko sześć punktów.

Co ciekawe, ostatni raz Valencia gościła Królewskich na swoim stadionie będąc wyżej w tabeli… w XX wieku! Konkretnie w 1995 roku. Trzeba jednak zauważyć, że podopieczni Marcelino Garcii Torala po bardzo udanym początku rozgrywek, teraz złapali małą zadyszkę i stracili sporo punktów. Przed sezonem mało kto typował w ogóle ekipę Valencii do miana czołowej drużyny ligi, walczącej o kwalifikację do Champions League. Apetyt szybciutko wzmógł się w miarę jedzenia i teraz fani klubu z Estadio Mestalla nie wyobrażają sobie, by ich ulubieńcy skończyli sezon poza podium, ewentualnie w najgorszym razie poza TOP 4. W ostatni weekend Valencia uległa jednak 1:2 przedostatniemu w tabeli La Liga zespołowi Las Palmas. Humory zostały poprawione dzięki awansowi do 1/2 finału Pucharu Króla, po odprawieniu Alaves.

W tym samym czasie R. Madryt wreszcie wygrał ligowe spotkanie i zrobił to w efektowny sposób, gromiąc Deportivo La Coruna aż 7:1. Po dwa gole zdobywali Nacho, Gareth Bale i Cristiano Ronaldo, który w ten sposób powiększył swój dorobek bramkowy w tym sezonie La Liga z 4 do 6. Właśnie strzelecka forma Portugalczyka jest jednym z wiodących problemów Los Blancos. Ronaldo oddaje mnóstwo strzałów, ale rzadko kiedy kończą się one golami, a w tym samym czasie pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki otwarcie domaga się nowego kontraktu i wyższych zarobków, czym podobno doprowadza klubowych włodarzy do szewskiej pasji. Coraz głośniej mówi się o tym, że latem CR7 zmieni klub – w grę wchodzi powrót do Manchesteru United, ale też przejście do Paris SG. Do lata jest jednak sporo czasu i wiele rzeczy może się jeszcze zmienić, zwłaszcza że w Champions League strzelecka indolencja Ronaldo nie obowiązuje – wręcz przeciwnie.

Hit soboty w La Liga obejrzysz w Unibet TV

Related Articles