Skip to main content

Julen Lopetegui był jednym z najkrócej pracujących w Realu Madryt trenerów. Trudno było odmówić racji Florentino Perezowi, gdy sygnował wymówienie dla byłego selekcjonera reprezentacji Hiszpanii, ale ten już w Sevilli udowodnił,  że nie jest nieudacznikiem. W sobotę pokonując Real w bezpośrednim meczu Lopetegui może się przyczynić do zwolnienia Zinedine'a Zidane'a. Ponoć posada Francuza wisi na włosku.

Real nie wygrał żadnego z trzech ostatnich meczów w lidze, a jakby na deser dorzucił porażkę w Champions League z Szachtarem Donieck. Już drugą! Wcześniej na własnym stadionie Królewscy ulegli praktycznie rezerwowym Szachtara, bo z powodu koronawirusa Ukraińcy przyjechali do stolicy Hiszpanii zdziesiątkowani. Real wylądował na 3. miejscu w grupie i w ostatnim  meczu z Borussią Moenchengladbach zagra o życie. Wciąż ma jednak wszystko w swoich rękach.

Nie da się jednak zaprzeczyć kryzysowi. Jeśli w ostatnich pięciu meczach we wszystkich rozgrywkach mistrzowie Hiszpanii mogą się "pochwalić" bilansem 1-1-3 to po prostu widać, że coś tu nie gra. Gdyby nie chodziło o Zidane'a, to najpewniej Perez już zaprosiłby trenera na krótką, acz treściwą wizytę w swoim gabinecie. "Zizou" to jednak w Madrycie ktoś więcej – tak ze względu na sukcesy piłkarskie, jak przede wszystkim te trenerskie. Trzy z rzędu wygrane Ligi Mistrzów w jego pierwszym podejściu, a także mistrzostwo kraju ostatnio, gdy kontynuował swoją drugą przygodę na stanowisku trenera Królewskich. A wrócił na swój "stołek" właśnie po nieudanym mariażu Pereza z Lopetegui. Zdesperowany prezes wybłagał Zidane'a by ten powrócił i poukładał zespół. Udało się na tyle dobrze, że tytuł powrócił po latach przerwy do Madrytu. Ale kredyt zaufania ma swój termin ważności. Mecze z Sevillą i Borussią będą kluczowe dla Zidane'a.

A ponoć Królewscy już kontaktowali się z Mauricio Pochettino, który niedawno zapowiedział chęć powrotu na ławkę trenerską i stał się łakomym kąskiem na rynku. Wydaje się, że największe szanse na zatrudnienie Pochettino ma Real i Manchester United. Pytanie kto pierwszy straci cierpliwość do swojego dawnego piłkarza – Real do Zidane'a czy Man Utd do Solskjaera.

Tymczasem Lopetegui w Andaluzji jest niespotykanie spokojnym o swoją posadę człowiekiem. Pod jego wodzą Sevilla wygrała Ligę Europy. Współpraca z Monchim układa się świetnie, a ekipa z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan osiąga wyniki na swoją miarę. W Champions League na dwie kolejki przed końcem zmagań grupowych zapewniła sobie awans do 1/8 finału. W La Liga jest na 5. miejscu – tuż za plecami Realu, ale z jednym meczem do rozegrania więcej w porównaniu z Królewskimi i dwoma więcej w stosunku np. do prowadzącego Realu Sociedad. Jeszcze kilka tygodni temu sytuacja Sevilli w lidze wyglądała mizernie, a bilans 2-1-3 martwił fanów. Jednak trzy kolejne zwycięstwa wywindowały Andaluzyjczyków. Czy zwycięska seria Sevilli i pikowanie Realu znajdą swoje przedłużenie w sobotę?

W zeszłym sezonie Real dwukrotnie ograł podopiecznych Lopetegui – 1:0 w Andaluzji i 2:1 w Madrycie. Teraz jednak sytuacja jest trochę inna, a Zidane'owi sen z powiek spędzają kontuzje podstawowych graczy, przede wszystkim zaś Sergio Ramosa czy Edena Hazarda (po raz kolejny!). Ponoć jednak piłkarze wyrazili pełne poparcie dla swojego trenera i zamierzają w najbliższych spotkaniach zrobić wszystko, by ten nie stracił pracy. Hiszpańskie media donoszą, że Sergio Ramos zwołał nawet specjalne zebranie zawodników, na którym dodatkowo motywował kolegów do dania z siebie wszystkiego w starciach z Sevillą i Borussią.

Related Articles