Skip to main content

Niestety, to nie była inauguracja o jakiej marzyliśmy. Reprezentacja Polski do lat 17 rozpoczęła mundial w Indonezji od porażki. Japończycy okazali się lepsi o gola i mocno skomplikowali szansę na awans z grupy śmierci. Jednak przed drużyną Marcina Włodarskiego jeszcze dwie szansę na awans do kolejnej fazy turnieju.

Od tygodnia było jasnym, że to będzie jeszcze trudniejszy turniej, niż się zapowiadało. Mistrzostwa Świata w tak gorącym i wilgotnym klimacie w trakcie jesieni, to dla Europejczyków spore wyzwanie pod kątem fizycznym. Jeśli ma się pełną kadrę, wówczas można liczyć na jakość swojej ławki. Niestety, czterech młodych kandydatów na piłkarzy postanowiło zmniejszyć ławkę do trzech graczy z pola. Przypomnijmy, że kwartet Oskar Tomczyk, Filip Wolski (obaj Lech Poznań), Jan Łabędzki (ŁKS) oraz Filip Rózga (Cracovia) “poszli w tango”, co zakończyło się libacją, po której zostali wyrzuceni z kadry. Dobra decyzja selekcjonera to jedno, ale kłopot ogromny. W końcu do dyspozycji teraz pozostaje zaledwie sześciu graczy z ławki, wśród których jest dwóch bramkarzy. FIFA nie zgodziła się na dowołanie dodatkowych zawodników w ich miejsce i trudno się dziwić. To sytuacja wewnętrzna kadry, podobnie jak decyzje sztabu. W innym wypadku mogłoby dochodzić do precedensów, gdy powołani zawodnicy będący w słabej formie, mogli tak być “wymieniani”. Z naszej perspektywy jednak niezwykle szkoda, bo do zdrowia doszedł już Filip Rejczyk z Legii Warszawa. Do niedawna filar kadry, ale tuż przed turniejem kontuzjowany i znalazł się poza gronem powołanych. Nie ma wątpliwości, że w pełni zdrowia byłby pewniakiem do gry od początku w każdym meczu.

Trudno o awans
Nieco łatwiej, niż w przypadku seniorów, gdzie wychodzą dwie najlepsze ekipy, ale to wszystko przez format turnieju. Sześć grup, a w każdej po cztery zespoły. Wychodzą dwie najlepsze plus cztery drużyny z trzecich miejsc. Marcin Włodarski przytomne zauważył, że przez siłę naszej grupy możliwy jest scenariusz, w którym trzecia ekipa grupy D po prostu będzie musiała obejść się smakiem. Dla przykładu w grupie C jest Nowa Kaledonia, która na otwarcie turnieju przyjęła “dychę” od Anglików. 0:10 pokazuje “siłę” tej drużyny, przed którą jeszcze potyczki z Iranem i Brazylią. Tutaj przy okazji warto wspomnieć, że Persowie byli sprawcą największej sensacji pierwszej kolejki. Do przerwy przegrywali z Canarinhos zgodnie z planem 0:2. Finalnie to jednak Iran wygrał 3:2 z Brazylią!

Mecz o wszystko
Porażka z Japonią oraz wygrana Senegalu z Argentyną oznaczała, że wtorkowa gra będzie meczem o wszystko. Oczywiście nawet porażka teoretycznie jeszcze nie odbierze matematycznych szans na awans z trzeciego miejsca. Wtedy jednak zacznie się matematyka i modlitwa o dobry przebieg piątkowej potyczki z Albicelestes. Póki co jednak wszystko w rękach naszej drużyny. Przed biało-czerwonymi wspomniany Senegal. Afrykańskie drużyny w tych kategoriach wiekowych to zawsze niesamowicie wymagający rywale. Po pierwsze to idealna okazja do wypromowania się i ruszenia do Europy. Po drugie poziom piłkarski oraz fizyczny. Technika na niewyobrażalnym czasem poziomie, a także znacznie szybciej dojrzewający zawodnicy potrafią zrobić dużą różnicę. Nie dziwić zatem może fakt, że 8 z 21 piłkarzy kadry Senegalu to roczniki młodsze, niż dominujący na tym turnieju 2006. Sześciu z 2007 oraz dwóch z 2008! Co ciekawe z tego grona aż pięciu, czyli niemal połowa, wyszła w podstawowym składzie na Argentynę. Przy jednym nazwisku trzeba się zatrzymać.

Amara Diouf podobnie jak Nimfasha Berchimas z USA w pierwszej kolejce ustrzelił dublet. Obaj urodzeni w 2008 roku, czyli jeszcze w 2025 mogliby zagrać na mundialu w tej kategorii wiekowej. Diouf był już przed turniejem zapowiadany jako największa gwiazda drużyny i potencjalny kandydat na objawienie turnieju. To wychowanek znanej akademii w Dakarze, Generation Foot. Kilku świetnych wychowanków z Sadio Mane na czele mają w swoim portfolio, zatem być może Amara Diouf będzie kolejnym, który do nich dołączy i zostanie gwiazdą futbolu. Na jego koncie już mistrzostwo oraz korona króla strzelców mistrzostw Afryki w tym roku, a także… miano najmłodszego debiutanta w historii dorosłej kadry. Podczas wrześniowych meczów eliminacyjnych do Pucharu Narodów Afryki dostał swoją szansę przeciwko Rwandzie. 15 lat i 94 dni miał w momencie wejścia na boisko!

Chętnych, by go zatrudnić nie brakuje, lecz wg mediów Amara Diouf w dniu 18. urodzin przejdzie do… FC Metz. Ekipa z Lotaryngii ściśle współpracuje z Generation Foot, zatem to musi być jego pierwszy europejski przystanek. Co ciekawe mocno na takich ruch nalegał… Sadio Mane. Dlaczego? Gwiazda reprezentacji Senegalu wielokrotnie miał rozmawiać z młodym talentem i tłumaczył mu, że duże kluby nadal będą nim zainteresowane, jeśli utrzyma swój poziom. Metz ma być idealnym miejscem, by rozpocząć swoją przygodę z Europą. Mane miał użyć argumentu, że przeszedł nawet przez trzecią ligę z tym klubem, a to nie przeszkodziło w dojściu mu na piłkarski szczyt.

Kto może dać nam punkty?
Reprezentacja Polski nie miała szans na jakiekolwiek rozstawienie. Punkty były przyznawane za udział w poprzednich pięciu turniejach. 20% dostawało się za turniej z 2011 roku, 40% za 2013 i tak kolejno aż do 2019 roku, który był ostatnimi mistrzostwami, a przysługiwało za niego 100% zdobytych punktów. Regularność pozwoliła m.in. znaleźć się Japonii w pierwszym koszyku, wyprzedzając chociażby Niemców, Anglików(mistrzów z 2017 roku) czy Argentynę. Polacy obok Wenezueli i Burkina Faso byli na szarym końcu, z zerowym dorobkiem punktowym. Jednak nie znaczy to, że byli i są bez szans. Świetna przygoda drużyny Marcina Włodarskiego w tej kategorii wiekowej dobiega końca. Przypomnijmy, że wszystko rozpoczęło się rok temu od eliminacji do Euro U17. Te nasza drużyna przeszła, jak burza, strzelając mnóstwo goli. Finały na Węgrzech nic nie zmieniły, nadal to była niezwykle ofensywnie grająca ekipa, którą chciało i chce się oglądać. Nie zmienia tego wynik meczu z Japonią, z którą przecież w pierwszej połowie biało-czerwoni byli lepsi. Skończyło się dominacją Azjatów w drugiej połowie i pięknym golem na wagę trzech punktów.

Marcin Włodarski nie ma szerokiego pola do popisu, jeśli chodzi o zmiany w składzie. W bramce pozostanie Michał Matys, który zresztą rok temu… brał udział w podobnej aferze alkoholowej przez co zabrakło go finalnie na Euro. Z tyłu być może swoją szansę otrzyma Michał Gurgul, mający występy w pierwszym zespole Lecha. Wszyscy także czekają na formę Mateusza Skoczylasa. Podczas wspomnianego turnieju na Węgrzech, kilka miesięcy temu, strzelił 3 gole, pokazał się z dobrej strony i zamienił Zagłębie Lubin na AC Milan. Póki co Primavera, ale z szansami na coś więcej w przyszłości. Dodajmy jednak, że w ostatnich tygodniach więcej się leczył, niż grał. Stąd zapewne start mistrzostw na ławce rezerwowych. Jeśli wskoczy do składu, prawdopodobnie zmieni Mike’a Hurasa lub Szymona Łyczkę.

***

Początek wtorkowego spotkania o godzinie 10:00 polskiego czasu.

Related Articles