Po dwóch kolejkach fazy grupowej Ligi Europy na koncie Rakowa Częstochowa zero punktów i zero strzelonych bramek. Można było się spodziewać „ciężarów”, ale póki co rzeczywistość wyprzedza nawet pesymistyczne przewidywania. Raków gra słabo, bez wiary w siebie i z przesadnym strachem przed rywalami. Dziś do Sosnowca przyjeżdża Sporting. Czy podopieczni Dawida Szwargi zagrają bez respektu dla znacznie większego klubu i urwą mu punkty na polskiej ziemi?
Dobrych wiadomości dla fanów mistrzów Polski nie ma zbyt wiele. Raków przegrał w niedzielę ligowy mecz z Górnikiem Zabrze i stracił szansę na objęcie pozycji lidera. Oczywiście, na krajowym podwórku sytuacja nie jest dramatyczna i częstochowianie jak najbardziej mogą myśleć o obronie tytułu, ale na pewno wynik meczu z zabrzanami był ciosem w morale zespołu. Co gorsza, nie ma co liczyć, że goście z Lizbony zlekceważą dziś rywala, bo Sporting w 2. kolejce grupowej przegrał u siebie z Atalantą i ma tylko 3 punkty. Potknięcie w Sosnowcu mocno skomplikowałoby Portugalczykom kwestię awansu do fazy pucharowej Europa League, a to bez wątpienia jest celem zielono-białych.
Sporting zakończył sezon 22/23 na 4. miejscu w tabeli Liga Portugal, co niewątpliwie było wynikiem poniżej oczekiwań – wyżej zakończyła Benfica, Porto, ale też Braga. Jakby tego było mało, Lwy przegrały też z trzecioligowym Varzim w Pucharze Portugalii, szybko żegnając się z rozgrywkami. To było jednak już ponad rok temu. Latem Sporting stracił kilku ważnych zawodników – Manuel Ugarte poszedł do PSG za 60 mln euro, a Pedro Porro do Tottenhamu za kolejnych 40 „grubych baniek”. Everton sięgnął po 19-letniego Chermitiego, wykładając 12,5 mln euro. Wolfsburg wykupił Tiago Tomasa, wykładając niecałe 10 mln, a skromne 3 „bańki” wpadły od Cruzeiro za Arthura Gomesa. Raków przez całą historię swojego istnienia nie sprzedał piłkarzy za takie kwoty, jaką Sporting „przytulił” jednego lata.
Część z tych pieniędzy włodarze klubu zainwestowali w nowych graczy – Viktor Gyökeres kosztował 20 mln i szybko zaczął się spłacać, bo w tym sezonie strzelił już 8 goli i zaliczył 2 asysty w 9 meczach. Ma udział przy bramce Sportingu co 102 minuty. 18 mln euro kosztował Morten Hjulmand, którego portugalski klub kupił z Lecce. Pozostałe transfery? Ivan Fresenda z Realu Valladolid i Trincao z Barcelony. Łącznie Sporting wydał latem 54 mln euro. Przykro to pisać, ale Raków przez całą historię swojego istnienia nie wydał takich pieniędzy na transfery.
I jak tu rywalizować? No cóż, wracamy do punktu wyjścia. Trzeba zagrać bez respektu i pokazać, że na boisku nie grają pieniądze i nazwiska, tylko konkretni zawodnicy, a decyduje ich forma dnia, zaangażowanie, a czasem łut szczęścia. Siedem lat temu zielono-biali przyjechali do Warszawy i wyjechali z porażką 0:1. Legia pokonała wtedy drużynę Jorge’a Jesusa w fazie grupowej Ligi Mistrzów, dzięki czemu zajęła 3. miejsce w grupie i na „spadochronie” zleciała do Ligi Europy, podczas gdy Sporting zakończył udział w pucharach. Od tamtej pory przez szatnię Sportingu przewinęło się już siedmiu trenerów, choć niektórzy pracowali po raptem kilka dni. Tym siódmym jest Ruben Amorim. Objął stery w zespole Lwów w 2020 roku, mając zaledwie 35 lat. To łączy go z Dawidem Szwargą – młody trener Rakowa dostał swoją szansę w drużynie mistrza Polski mając nieskończone 33 lata.
Wracając do Amorima – już w pierwszym sezonie sięgnął po mistrzostwo Portugalii, w drugim po wicemistrzostwo. Trzeci, ten ubiegły, był tutaj najsłabszy, ale jak widać szkoleniowiec ma duże poparcie władz klubu i pozostał na swoim stanowisku. Początek tego sezonu zdaje się potwierdzać, że słusznie – lizbończycy prowadzą w tabeli, mając bilans 7-1-0. Jedyne punkty stracili, remisując z Bragą. Z kolei jedyna porażka Sportingu w sezonie 23/24 to wspomniany już mecz z Atalantą trzy tygodnie temu.
Dziś spotykają się ze sobą kluby z dwóch różnych piłkarskich światów. Raków debiutuje w europejskich pucharach w fazie grupowej, a goście z Portugalii w europejskich pucharach grają nieprzerwanie od sezonu 1977/1978, a ostatnie dwa sezony to występy Lwów w Champions League.
Na pocieszenie – do kadry meczowej wrócili już Zoran Arsenić i Jean Carlos Silva. Trener Szwarga nie może skorzystać jedynie z usług Stratosa Svarnasa i Iviego Lopeza. Dla Rakowa to duże osłabienia, a dla Sportingu zapewne nie byliby to piłkarze łapiący się do kadry meczowej… Podopieczni Amorima przylecieli do Sosnowca w najmocniejszym zestawieniu.
Początek spotkania o 18:45. Czy Raków zaskoczy potentata i urwie mu punkty na ArcelorMittal Park?