Skip to main content

Trzy mecze i 9 punktów to wymarzony scenariusz dla każdej drużyny na start. W Bundeslidze tylko Bayer Leverekusen i Bayern Monachium dokonali tej sztuki. Wrażenie robią także liczby strzelanych goli w obu przypadkach, ale póki co liderem jest Bayer. Ekipa Xabiego Alonso przyjeżdża teraz jednak na Allianz Arene w celu weryfikacji swoich prawdziwych możliwości. W Niemczech restart rozgrywek po przerwie reprezentacyjnej odbędzie się w najlepszy z możliwych sposobów.

Dla Xabiego Alonso to będzie pierwsza wizyta w Monachium od czasów zakończenia kariery. W 2017 roku Bask zdecydował się zawiesić buty na kołku właśnie jako gracz Bayernu. Szybko wskoczył na trenerską ławkę, ale jego wybory – póki co – są stopniowe. Dzięki wyrobionej marce piłkarskiej i nazwisku prawdopodobnie mógłby być jeszcze wyżej i to znacznie szybciej. Wybrał jednak drogę krok po kroku, by nauczyć się odpowiednio trenerskiego fachu. Zaczynał w Realu Madryt, by w 2019 roku wybrać ofertę rezerw Realu Sociedad. Tam spędził trzy sezony mając do dyspozycji zawodników z jednej z najlepszych hiszpańskich akademii. To m.in. dzięki niemu Martin Zubimendi trafił do pierwszego zespołu Txuri-Urdin. Dzisiaj to reprezentant kraju i gość, za którego klub może zarobić kilkadziesiąt milionów euro. Wg Xaviego to byłby idealny następca dla Sergio Busquetsa w Barcelonie.

Wspomniany Xabi Alonso wywalczył awans na zaplecze LaLiga, z której szybko także spadł, jednak kilka awansów do pierwszego zespołu – Zubimendi, Pacheco, Alex Sola itd – było najważniejszymi sukcesami trenera. W październiku ubiegłego roku ruszył na podbój Europy zastępując Gerardo Seoane. Podpisał najpierw półtoraroczną umowę – do końca sezonu 2023/2024 – ale dobra postawa, zwłaszcza wiosną, sprawiła, że Bask dostał nową umowę. Latem podpisał kontrakt, który kończy się dopiero w czerwcu 2026 roku, ale wiele osób nie ma wątpliwości, że szansę na jego wypełnienie są… iluzoryczne. Jeśli utrzyma tempo rozwoju drużyny oraz siebie, lada moment trafi do drużyn z absolutnego topu. Już teraz mówi się wiele, że to on zostanie następcą Carlo Ancelottiego w Realu Madryt!

– Sprowadzenie Xabiego Alonso w październiku ubiegłego roku spotkało się z dużą aprobatą, ale jednocześnie sceptycyzmem. Byliśmy w trudnej sytuacji i widzieliśmy w Xabim światową gwiazdę piłkarską, ale też niedoświadczonego trenera, który nie prowadził jeszcze czołowej drużyny. Mimo to od początku byłem przekonany o jego umiejętnościach, a Xabi był przekonany o jakości naszego składu. Wspólnie pokonaliśmy opór i stworzyliśmy najlepszą ze wszystkich perspektyw dla Bayeru Leverkusen. Przedłużenie kontraktu jest wyrazem ogromnego uznania i wzajemnego zaufania – mówił po przedłużeniu umowy Simon Rolfes, dzisiaj dyrektor zarządzający Bayeru, a kiedyś uznany gracz tego klubu.

Niedawno dziennik Bild podał także kwotę, jaką otrzymuje obecnie baskijski trener. Mowa o 6 milionach euro za sezon, co daje mu drugą pozycje – zaraz za Thomasem Tuchelem – w całej lidze. Za jego plecami są m.in. Marco Rose (RB Lipsk, 4,5 miliona), Niko Kovac (Wolfsburg, 4 mln) czy Edin Terzic (BVB, 3,5 mln).

Kapitalny start i nowa gwiazda
Zaczęli łatwym 8:0 w DFB Pokal z mało znanym klubem Teutonia Ottensen, jednak to była tylko namiastka możliwości. W lidze ruszyli z kopyta. 3:2 z RB Lipsk, 3:0 z Gladbach i 5:1 z Darmstadt! To właśnie najniższe zwycięstwo, wspomniany triumf nad Lipskiem zrobił największe wrażenie. Przecież ekipa spod znaku Czerwonego Byka chwilę wcześniej rozbiła Bayern w Superpucharze Niemiec 3:0 na Allianz Arena. Duży udział w tym starcie ma nowa gwiazda na BayArena.

– Najdroższym transferem – póki co – został jednak Victor Boniface. Nigeryjczyk w ubiegłym sezonie strzelił 17 goli i zanotował 12 asyst w barwach belgijskiego Royal Union Saint-Gilloise. Warto dodać, że właśnie jedno z trafień przypadło na pojedynek z nowym pracodawcą w 1/4 finału Ligi Europy. Na BayArena 22-latek trafił do bramki rywala, a kilka miesięcy później jest już nowym graczem Bayeru. Warto dodać, że wobec kontuzji Schicka, to Nigeryjczyk został pierwszym wyborem na mecz Pucharu Niemiec otwierający sezon – tak pisaliśmy w przedsezonowej zapowiedzi. Na ten moment Victor Boniface robi liczby znacznie powyżej oczekiwań. W Bundeslidze ma już na swoim koncie 4 goli, będąc tuż za Serhou Guirassym(Stuttgart) w klasyfikacji strzelców. Nigeryjczyk dorzucił do swojego dorobku jeszcze dwie asysty. To oznacza bezpośredni udział przy dwóch golach w każdym meczu!

Świetne liczby wykręca także Jeremie Frimpong. Holender ma już na swoim koncie gola i trzy asysty, a letnie zainteresowanie największych klubów nie było przypadkiem. Wydaje się, że 22-latek zimą albo najdalej latem 2024 zmieni klub na jeszcze większy, a Bayer zgarnie z tego tytułu ogromne pieniądze. Cieszyć może także dobra postawa Floriana Wirtza. Przypomnijmy przecież, że 20-latek stracił dużą część poprzedniego sezonu – w tym mundial w Katarze – przez zerwane więzadła krzyżowe. Długo wchodził na swój poziom, ale teraz powinno być już wszystko w porządku i znowu odpali, jak trzeba. Świadczyć o tym może m.in. podstawowy skład w obu meczach reprezentacji Niemiec podczas ostatniego zgrupowania.

Obudzili się po klęsce
Zaczęło się od potężnego 0:3 z RB Lipskiem w Superpucharze Niemiec. To mocno ostudziło nastroje w Monachium. Z jednej strony to “tylko Superpuchar”, a z drugiej stracona szansa na jedno z trofeów. Zwłaszcza w domu musiało boleć. Jednak po chwili Bayern przeszedł do kontrofensywy w lidze. 4:0 w Bremie poprawiło nastroje, tym bardziej że debiutanckiego gola strzelił Harry Kane. Tydzień później Anglik dorzucił dublet w wygranym 3:1 meczu z Augsburgiem. Jednak nie tylko on jest bohaterem startu sezonu. Są nimi także Leroy Sane (3 sztuki) oraz Mathys Tel (2). To właśnie wspomniany duet strzelał gole w wygranym 2:1 meczu z Borussią Moenchengladbach. Każdy, kto chociaż odrobinę interesuje się Bundesligą, ten doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, jak niewygodny to był rywal w ostatnich latach dla Bayernu. Porażki 0:5 czy 0:3 to wcale nie jedyne wpadki monachijczyków z tym rywalem.

Na koniec warto wspomnieć o Francuzie Telu. Przyszedł rok temu i nadal można mówić o niezwykle młodym graczu. To przecież rocznik 2005, a zatem dopiero 18-latek, który głównie dostaje swoje szanse wchodząc z ławki. Dlatego jego ligowy bilans wygląda świetnie. 38 minut – 2 gole, a zatem trafienie, co 19 minut! Trudno będzie to utrzymać, ale dla Tuchela to informacja, że ma ważnego zmiennika pod kątem gry, co trzy dni. Ta rozpoczyna się już lada moment. Do najbliższej przerwy reprezentacyjnej pozostał niecały miesiąc, a tymczasem Bayern rozegra do tego czasu 7 meczów na trzech frontach! To tylko przedsmak maratonu, jaki będzie przez większość sezonu.

Niedosyt po okienku
Nie tak miała wyglądać końcówka okienka transferowego w Monachium. Wydawało się, że po przyjściu Harry’ego Kane’a wszystko jest w należytym porządku. Jednak Tuchel chciał kolejnych wzmocnień. Mowa o defensywnym pomocniku i środkowym obrońcy. Doszło zatem do oczyszczenia pozycji, na które mieli przyjść nowi gracze. Benjamin Pavard trafił do Interu, a Ryan Gravenberch do Liverpoolu i… tutaj koniec ruchów transferowych. Nie było żadnych nowych twarzy przy Sabener Strasse. Bayern miał pozyskać Armela Belle-Kotchapa na środek obrony z Southamptonu, ale ten ruch nie doszedł do skutku. Ostatecznie Niemiec urodzony w Paryżu trafił na wypożyczenie do PSV Eindhoven. Jeszcze ciekawszy był brak happy endu w przypadku portugalskiej “6”. Joao Palhinha miał wzmocnić środek pola, przychodząc z Fulham. Portugalczyk był dogadany z nowym pracodawcą, podobnie jak londyński klub z Bayernem. Ostatecznie jednak Fulham wycofało się z transferu, gdyż nie znalazło następcy swojej gwiazdy. Krótko mówiąc Bayern został na lodzie, co mocno rozzłościło Tuchela. To przecież kolejne niepowodzenie transferowe. Wcześniej jeszcze Real Madryt wyrwał im z rąk Kepę, który nie zastępuje Neuera, tylko Courtoisa w Madrycie.

***

Początek piątkowego meczu o godzinie 20:30.

Related Articles