Skip to main content

Po szczęśliwym, ale bardzo cennym zwycięstwie ze Szkocją, dziś biało-czerwoni zagrają drugi i ostatni wrześniowy mecz Ligi Narodów – znów na wyjeździe, ale tym razem w Osijeku. Spotkanie z Chorwacją będzie bardzo trudne i nawet punkt wywalczony przez team Michała Probierza będzie trzeba uznać za sukces.

Po wygranej ze Szkotami mamy dość komfortową sytuację jeśli chodzi o uniknięcie spadku. Trzeba zakładać, że to właśnie Szkoci będą naszym głównym rywalem w tej walce. Triumf w Glasgow może być więc na wagę przynajmniej 3. miejsca, które oznacza grę w barażu o utrzymanie. Jeśli Polacy mierzą wyżej, muszą postarać się o miejsca 1-2. Wówczas w marcu zagramy w ćwierćfinale Ligi Narodów. Do tego trzeba przeskoczyć nie tylko Szkocję, ale również Chorwację lub Portugalię lub ewentualnie obie te ekipy. Można pomyśleć, że to trochę nie nasz poziom, biorąc pod uwagę ostatnie lata.

Ale czy rzeczywiście musimy się bać Chorwacji? Wydaje się, że najlepsze lata drużyny Zlatko Dalicia to już przeszłość. W 2018 roku byli wicemistrzami świata, cztery lata później dołożyli do tego brązowy medal MŚ. Kadra wyraźnie się jednak zestarzała i wielu zawodników zrezygnowało z dalszego reprezentowania Hrvatskiej. Wyjątkiem jest tu nieśmiertelny Luka Modrić. Piłkarz Realu Madryt nadal pozostał na pokładzie tej łajby i zapewne dziś wieczorem znów przekonamy się o jego piłkarskiej klasie w drugiej linii. Wspiera go Mateo Kovacić z Manchesteru City, a za ich plecami jest kolejny gracz z Etihad Stadium, Josko Gvardiol. Ze starszyzny w kadrze wciąż jest Ivan Perisić, który po wielu zagranicznych wojażach powrócił do krajowej ligi.

Inne nazwiska, które stanowią o sile Chorwacji to Mario Pasalić (Atalanta Bergamo), Andrej Kramarić (Hoffenheim) czy Dominik Livaković (Fenerbahce).

Przede wszystkim siłą naszych dzisiejszych rywali jest jednak stabilizacja – Dalić prowadzi reprezentację od 2017 roku. W tym czasie na ławce w naszej drużynie narodowej zasiadali kolejno Adam Nawałka, Jerzy Brzęczek, Paulo Sousa, Czesław Michniewicz, Fernando Santos i wreszcie Michał Probierz. Czy ta wariacka karuzela została zatrzymana? Przynajmniej na chwilę. Mimo nieudanego Euro na stanowisku utrzymał się bowiem Probierz. Póki co nie zanosi się na zmianę, szczególnie że selekcjoner rozpoczął cykl w Lidze Narodów od wygranej ze Szkocją.

Chorwacja rozpoczęła od porażki 1:2 z Portugalią. Wszystkie trzy gole padły przed przerwą i wszystkie strzelili podopieczni Roberto Martineza – najpierw Diogo Dalot i Cristiano Ronaldo, a potem Dalot raz jeszcze, ale tym razem do niewłaściwej bramki.

Co ciekawe, Polacy nie grali z Chorwatami od… 16 lat. Po raz ostatni było to w ramach fazy grupowej Mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii w 2008 roku, gdy przegraliśmy 0:1 po trafieniu Ivana Klasnicia. Generalnie historia pojedynków polsko-chorwackich jest dość skromna i obejmuje raptem 5 meczów, w tym 4 towarzyskie. Raz wygraliśmy, raz zremisowaliśmy, trzykrotnie to Chorwacja była lepsza.

Mecz rozpocznie się o 20:45. Arena w Osijeku mieści ledwie 13 tysięcy widzów. Chorwacja, choć była w ostatnich latach dwa razy medalistą MŚ, nie doczekała się narodowego stadionu z prawdziwego zdarzenia. Pod tym względem jesteśmy dużo lepsi. A jak będzie na boisku?

Related Articles