Wiadomo, że dyskusja nad trzecim bramkarzem reprezentacji Polski to nie jest sprawa priorytetowa ani nawet dziesiąte miejsce na liście priorytetów, ale jednak miło by było, gdyby rywalizacja między zawodnikami była uczciwa, a ostatnią wypowiedzią Michał Probierz dał do zrozumienia, że taka nie jest.
– Na teraz jest taka hierarchia bramkarzy, której nie zamierzamy zmieniać ze względu na to, że jest to dobre dla całokształtu. Wojtek jest numerem jeden, drugi jest Skorupski, a trzeci Bartek Drągowski – to słowa selekcjonera jeszcze z październikowego zgrupowania. Wtedy portal “Łączy nas piłka” podał informację, że Drągowski nie pojawi się z powodów osobistych. Jego miejsce zajął rewelacyjnie spisujący się w Ligue 1 Marcin Bułka.
Marcin Bułka i Kamil Grabara dołożyli po kilka dobrych występów, ale i tak nie byli w stanie wpłynąć na hierarchię. Teraz sytuacja jest podobna. Znowu nie przyjechał Drągowski i znowu zastąpił go golkiper Nicei. Jedni powiedzą, że to rozbrajająca szczerość selekcjonera i brak przejmowania się mało istotnym tematem, skoro jest dużo ważniejszych, inni jednak (a tych pewnie więcej) zauważą nepotyzm i brak zdrowej rywalizacji. Probierz zaskoczył słowami:
– Czy jeśli Drągowski byłby zdrowy, to on otrzymałby powołanie?
– Tak. Nie ma żadnej tajemnicy. Jest hierarchia do końca mistrzostw Europy, która była ustalona już wcześniej. Nie jestem człowiekiem, który ciągle coś zmienia.
Uwaga! Do końca mistrzostw Europy! Nieważna forma sportowa, bo hierarchia bramkarzy i tak jest już z góry ustalona do lata 2024. Wystarczy, że Drągowski będzie zdrowy, a Polska wczołga się na turniej. Może spać spokojnie, bo do Niemiec pojedzie. Spadnie z drużyną do Serie C? Będzie popełniał błędy? Kogo to obchodzi, przecież nikt nie ogląda Serie B. Liczy się już dawno przyklepany ranking. Jeszcze raz – może z jednej strony to dobrze, że Probierz nie siedzi po nocach i nie zajmuje się kwestią trzeciego bramkarza, który i tak na EURO nie będzie grał, ale co ma sobie pomyśleć Marcin Bułka, który szturmem wziął ligę francuską? Co ma sobie myśleć Kamil Grabara, który gra w Champions League i wywalczył transfer do Bundesligi? Zrobił coś, czego nie był w stanie zrobić Drągowski. “Onet” nawet latem dał tytuł, że “znane kluby zacierają ręce po polskiego bramkarza”. Dziś taki tytuł brzmi komicznie. Drągowski nie gra w Bournemouth, Nottingham Forest, Fenerbahce, Lecce (Serie A), tylko broni się przed spadkiem w Serie B. Czegokolwiek by nie zrobili, to nie są w stanie rozmrozić wewnętrznego rankingu. Muszą liczyć na kontuzję kolegi.
Pozycja Wojciecha Szczęsnego jest oczywiście niepodważalna. Barażem ze Szwecją i mundialem w Katarze raz na zawsze zmazał z siebie łatkę bramkarza-pierdoły, któremu coś w zawsze nie wychodzi. Tu nie ma dyskusji. W pewnym momencie była, gdy Wojtek popełniał sporo błędów, miał kiepski okres w karierze, a naród domagał się w bramce Łukasza Skorupskiego. To jednak nieaktualna sprawa. Nie ma takiego tematu w 2023 roku. Bramkarz drużyny z Bolonii ma już 32 lata, a występów w kadrze ledwie osiem, jednak też można powiedzieć, że swoją pozycję numer dwa obronił. W 2022 roku zagrał trzy razy i za każdym razem sporo nabronił – w meczu towarzyskim ze Szkocją (przed barażem ze Szwecją), godną zapamiętania interwencją popisał się w spotkaniu Ligi Narodów z Holandią, gdy w doliczonym czasie odbił strzał z główki Depaya. Przed mistrzostwami świata w Katarze zagraliśmy sparing z Chile i tam także Łukasz Skorupski bronił bardzo pewnie, świetnie się ustawiał i zapisał na koncie wiele udanych interwencji przy celnych strzałach rywali.
Drągowskiemu należy oddać, że w klubie broni więcej niż solidnie. Gdyby nie on, to Spezia mogłaby mieć ostatnie miejsce, a nie trzecie od końca. Wybronił punkcik z Ternano, wybronił punkcik z Lecco (nie mylić z Lecce), a to dwa najświeższe mecze przed zgrupowaniami. Tylko, że on wybrania punkty w strefie spadkowej Serie B, a jego rywale w kadrze wyróżniają się na dużo większych scenach. Marcin Bułka jest w formie życia, w 12 spotkaniach wpuścił zaledwie cztery bramki. Zachował już siedem czystych kont z rzędu, a dziewięć w ogóle. Dostał nawet nagrodę miesiąca dla najlepszego piłkarza Ligue 1. Obronił dwa karne z Monaco, a według statystyk expected goals powinien wpuścić dwa razy więcej goli. To kosmiczne statystyki. Probierz zna Drągowskiego dużo lepiej, bo bronił u niego w Jagiellonii. Tajemnicą poliszynela jest też fakt, że interesy bramkarza reprezentuje Mariusz Kulesza, bratanek prezesa PZPN.
Bułka może mieć nawet 20 czystych kont w Ligue 1, a Grabara pokazywać się na tle mocnych drużyn w Champions League, czy później Lidze Europy, jeśli uda się Kopenhadze zająć trzecie miejsce. Nie ma to znaczenia. To zabijanie jakiejkolwiek rywalizacji. Jest ona wyimaginowana. Nie da się przebić muru i w nagrodę pojechać na EURO. Po co mówić publicznie takie słowa, jak selekcjoner reprezentacji Polski?