Skip to main content

Manchester City jest w ostatnim czasie nie do zatrzymania. Po tym, jak "Obywatele" roznieśli Liverpool na Anfield, tym razem nie dali najmniejszych szans Tottenhamowi, wygrywając 3:0.

Maszyna Guardioli ruszyła już jakiś czas temu. To była ich 16. wygrana z rzędu. Tylko umocnili się na pozycji lidera Premier League. Seria rozpoczęła się od trudnego meczu na St Mary's Stadium 19 grudnia i trwa dalej. Na rozkładzie: Arsenal, Manchester United, Chelsea, Liverpool i Tottenham, a walec Pepa Guardioli nie chce się zatrzymać. Patrząc na indolencję w ofensywie na początku sezonu – na pewno nie mogliśmy się tego spodziewać. A tutaj po raz kolejny Ilkay Gundogan zadziwił wszystkich, popisując się dubletem. Przy drugiej sytuacji zachował się, niczym rasowy snajper, totalnie ośmieszając Davinsona Sancheza.

Pep powiedział ostatnio, nieco w żartach, że pomyśli nad Edersonem, jako wykonawcą rzutów karnych. No i dziś była taka okazja w pierwszej połowe. Brazylijski bramkarz ruszył w pole karne przeciwnika, ale zatrzymać musiał go Bernardo Silva. Ederson tylko przedstawił swoje uwagi, a Bernardo pobiegł prędko przekazać je Rodriemu, który był tak "zaaferowany", że nic do niego nie docierało. Wyglądał na nieco zdenerwowanego, ale udało mu się jakimś cudem zdobyć bramkę, choć bardzo bliski obrony tego strzału był Hugo Lloris. Rodri był wykonawcą numer 7 od poprzedniego sezonu. Manchester City zmarnował aż 8 na 18 karnych.

Tak się podekscytował, że w pomeczowej wypowiedzi stwierdził, że weźmie też następnego, ale szybko sprowadził go na ziemię Guardiola w swoim wywiadzie: – Rodri nie zrobił wystarczająco dużo, żeby mnie przekonać. Wykonawca tego karnego nie był dobry, mieliśmy szczęście. Uwielbiam taką odwagę zawodników, którzy sami się na to decydują, ale on nie zrobił tego dobrze. Mieliśmy szczęście. Może więc następnym razem naprawdę Ederson? Brazylijczyk odbił to sobie chociaż asystą, bo wyglądał na mocno rozczarowanego, kiedy dowiedział się, że to nie on będzie strzelał karnego. A tak chociaż się uśmiechnął po kapitalnym podaniu do Ilkaya Gundogana.

Obrona po raz kolejny na "0" z tyłu. Dwie-trzy interwencje Edersona i groźny strzał w słupek Harry'ego Kane'a z rzutu wolnego. Generalnie Tottenham był błyskawicznie "kasowany" i nie miał w tym meczu nic do powiedzenia. To były gole numer 12 i 13 Ilkaya Gundogana w tym sezonie. W samej tylko Premier League ma ich już 11. W seniorskiej karierze nie miał jeszcze takiego dorobku. Martwić może jedynie fakt, że zszedł z boiska z jakimś urazem pachwiny, a to w tej chwili najlepszy zawodnik tej dobrze naoliwionej maszyny Katalończyka.

Related Articles