Skip to main content

Już w dniu losowania faza grupowej Ligi Mistrzów, jasne stało się, że hitem tej części rozgrywek będzie spotkanie Bayernu Monachium z Barceloną. To nie tylko dwie wielkie firmy, ale również dwa kluby, które łączy Robert Lewandowski. Czy dziś już jako piłkarz Barcy będzie katem Bayernu?

Transfer Lewandowskiego do Dumy Katalonii był latem jednym z głównych tematów nie tylko w Polsce. W końcu barwy klubowe zmieniał jeden z najlepszych graczy na świecie, supersnajper i piłkarz, który przez prawie dekadę pisał swoją historię w stolicy Bawarii. Wiele osób sądziło, że zostanie w Monachium do końca swojej kariery i zapoluje na legendarny rekord goli Gerda Mullera w Bundeslidze. 365 trafień Niemca pozostaje jednak niezagrożone, bo kapitan reprezentacji Polski uznał, że w jego karierze przyszła pora na zmianę otoczenia i nowe wyzwania.

Lewandowski jest twarzą nowej Barcelony Xaviego. Takiego lidera drużyna potrzebowała po odejściu Leo Messiego. I Lewandowski z miejsca stał się kluczową postacią na boisku i w szatni. Spoglądamy w klasyfikację strzelców La Liga. Liderem Lewandowski. Zerkamy na klasyfikację strzelców Champions League. Sami wiecie kto. Lewy tydzień temu ustrzelił hat-tricka przeciwko Victorii Pilzno. Tym samym jest pierwszym piłkarzem w historii Champions League, który strzelał hat-tricki dla trzech różnych klubów. Nie najgorzej.

Ale Victoria Pilzno to były tylko przedbiegi to prawdziwej rywalizacji. A ta zapowiada się bardzo ciekawie, bo w tej grupie poza tym jest jeszcze Inter Mediolan, który na pewno nie ma zamiaru rezygnować z marzeń o fazie pucharowej. Wicemistrzowie Włoch zaczęli od porażki z Bayernem, ale to niczego jeszcze nie przesądza. Dziś w Monachium dowiemy się, kto po dwóch seriach gier będzie miał komplet punktów i znajdzie się na pole position w wyścigu o 1/8 finału. No chyba, że padnie remis…

Historia pojedynków katalońsko-bawarskich w Lidze Mistrzów jest bogata. W ostatnich sezonach mecze na ogół kończyły się katastrofą dla Barcy. W 2020 roku w pandemicznym turnieju finałowym Ligi Mistrzów drużyna Blaugrany przegrała z Bayernem aż 2:8! W ubiegłym sezonie obie drużyny spotkały się w grupie. Bawarski walec dwukrotnie przejechał się po Barcelonie. 3:0 na Camp Nou, 3:0 na Allianz Arenie. Barcelona z tej grupy nie wyszła, notując taką wpadkę po raz pierwszy od „nastu” lat.

Teraz w Katalonii nikt nie wyobraża sobie takiego scenariusza. Xavi poukładał drużynę, a letnie okienko transferowe było więcej niż obiecujące. Przecież na Camp Nou poza Lewandowskim trafili też Jules Kounde, Andreas Christensen, Raphinha, Marcos Alonso, Hector Bellerin czy Franck Kessie. Część to ewidentne wzmocnienia, część uzupełnienia kadry, by zespół był zdolny rywalizować na trzech frontach. Nie ma jednak wątpliwości, że w tym gronie najważniejszy jest Lewandowski. W weekend Xavi oszczędzał swojego lidera, sadzając go na ławce w meczu z Cadiz. Polak wszedł na plac gry po przerwie – zaliczył gola i dwie asysty. Pozamiatane.

Barcelona Xaviego przede wszystkim się nie chce się zatrzymywać. Widać wpływ Pepa Guardioli na filozofię obecnego szkoleniowca Blaugrany. W pierwszym meczu tego sezonu Barca zremisowała z Rayo Vallecano 0:0. Od tamtej pory strzelała kolejno 4, 4, 3, 5 i 4 gole w meczu. Te statystyki robią wrażenie.

Z drugiej strony Bayern, który też potrafi zafundować rywalom przejażdżkę karuzelą w jedną stronę. Ekipa Juliana Nagelsmanna wygrała pierwsze trzy mecze tego sezonu w Bundeslidze – 6:1 z Eintrachtem, 2:0 z Wolfsburgiem i 7:0 z Bochum. Rozpoczęła się narracja, że bez Lewandowskiego Bayern zyskał na jakości, bo drużyna ma więcej wariantów w ofensywie, jest mniej przewidywalna dla rywali. Ta teza póki co nie wytrzymuje próby czasu, bo w kolejnych trzech meczach Bayern trzykrotnie remisował – 1:1 z Borussią Moenchengladbach, 1:1 z Unionem Berlin i 2:2 z VfB Stuttgart. W klasyfikacji strzelców Bundesligi liderami są Sheraldo Becker z Unionu i Niclas Fullkrug z Werderu. Bramkę mniej od nich ma Jamal Musiala, dwa gole mniej Sadio Mane, czyli najgłośniejszy transfer Bawarczyków w letnim mercato.

Pierwsze ligowe kolejki i inauguracyjna seria gier Ligi Mistrzów to jednak tylko rozgrzewka. Dziś poważna weryfikacja dla jednych i drugich. W Bayernie po trzech remisach robi się gorąco, a do mediów docierają przecieki, że zawodnicy nie są zadowoleni ze współpracy z Nagelsmannem. Barcelona jest w sztosie, ale do tej pory nie trafiła na poważnego przeciwnika, bo nawet Sevilli w tym sezonie nie można tak traktować.

Start szlagieru fazy grupowej Ligi Mistrzów o 21:00. Atut własnego boiska jest po stronie Bayernu i to mistrzowie Niemiec uchodzą za faworyta. A jaka będzie rzeczywistoś

Related Articles