Jose Mourinho został wczoraj ogłoszony nowym trenerem Romy. Po tym jak wyrzucono go z Tottenhamu, jasne stało się, że nie sięgnie już po niego żaden europejski potentat. Trafił się jednak średniak z aspiracjami, który zalicza kiepski sezon. Mourinho będzie miał co odbudowywać. Pytanie tylko, czy odbuduje, czy znów odejdzie w niesławie, skłócony z całym światem…
W Chelsea po zdobyciu mistrzostwa Anglii, w kolejnym sezonie jego drużyna wpadła w zaskakujący kryzys. The Blues przegrywali mecz za meczem, a gdy Mourinho był zwalniany w grudniu, bliżej było do spadku niż do powtórnej walki o najwyższe cele. Na Portugalczyka postawił Manchester United. W sezonie 2016/17 udało się zdobyć Puchar Ligi, a potem Ligę Europy. Niby dwa trofea pocieszenia, ale gablota wzbogaciła się o kolejne błyskotki. W dodatku triumf w Europa League był także przepustką do Champions League, bo w rozgrywkach ligowych Czerwone Diabły znalazły się dopiero na 6. pozycji.
Mourinho zawsze był specjalistą od drugich sezonów. Fani na Old Trafford liczyli więc na bardzo wiele. W końcu już w pierwszym sezonie Portugalczyk doprowadził ich do dwóch trofeów. Jednak sezon 2017/18 nie był pasmem sukcesów. Drugie miejsce w lidze 19 punktów za plecami lokalnego rywala to mało przekonujące osiągnięcie. We wszystkich pozostałych rozgrywkach także bez znaczących zwycięstw. W dodatku w drużynie zaczęła psuć się atmosfera, a ukoronowaniem tego był sezon kolejny – 18/19. Mourinho stracił pracę tydzień przed Bożym Narodzeniem, a gdy tylko zespół przejął Ole Gunnar Solskjaer, nagle wyniki i styl gry diametralnie się poprawiły.
W Tottenhamie było jeszcze gorzej. Portugalczyk nie wygrał żadnego trofeum. Pierwszy sezon zakończył poza TOP 4, ale przejął drużynę po Mauricio Pochettino w bardzo trudnej sytuacji, a potem nękały go kontuzje najważniejszych piłkarzy. Można wybaczyć. Bieżący sezon nie był jednak lepszy, choć Kane i Son szczęśliwie przez większą część kampanii byli w pełnym zdrowiu. Z zespołu coraz częściej dochodziły sygnały o otwartym konflikcie między piłkarzami a trenerem. Powtórka z Chelsea i Man Utd. Daniel Levy nie czekał na finał Pucharu Ligi i pożegnał Mourinho 6 dni przed nim! To był najbardziej wymowny znak, że w klubie dzieje się źle, a winnym tego jest menadżer.
Być może blisko prawdy są ci, którzy twierdzą, że mit wielkiego Mourinho już się wyczerpał. Dekadę temu piłkarze zabijali się za tego trenera. Stworzył wielkie sukcesy Porto, dwukrotnie wygrywał ligę z Chelsea, poprowadził Inter do potrójnej korony, a potem rzucał wyzwanie Barcelonie, jako trener Realu. Miał armię swoich żołnierzy, którzy realizowali jego wizję. Powrót na Wyspy, choć okraszony jeszcze kilkoma zdobyczami, w tym kolejnym mistrzostwem, nie był już taki udany. Mówi się, że nowe pokolenie piłkarzy nie chce ślepo wierzyć w Mourinho, a ten nie nadaje się do współpracy z zawodnikami epoki tik-toka. Kolejne konflikty to potwierdzają. W Tottenhamie Mourinho powtarzał, że trener wciąż jest ten sam, tylko piłkarze się zmienili. Tak tłumaczył brak sukcesów.
Roma najwyraźniej wierzy, że to wciąż ten sam wielki Jose, który potrafił wygrać Serie A już ponad 10 lat temu. Ubiegły sezon klub z wilczycą w herbie zakończył bez awansu do Ligi Mistrzów. W tym będzie tak samo, bo w lidze matematycznych szans już nie mam, a jutro na 99% zakończy się przygoda z Ligą Europy. Paulo Fonseca nie okazał się trenerskim Kaszpirowskim. Przywrócić Romie dawny blask spróbuje więc Jose. Wiele osób podchodzi jednak do tego sceptycznie, sugerując, że Roma robi sobie krzywdę, stawiając na toksycznego i zakochanego w sobie Portugalczyka.
Mam wrażenie że cofnęło nas w 2010! Co pic wypracował sobie Mourinho przez te lata i na nim jedzie, to głową mała pic.twitter.com/oDdax3x1CG
— Michał Pol (@Polsport) May 5, 2021
Jose jedzie podpalić Rzym. #Mourinho
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) May 4, 2021
Ja wiem, że dziennikarze jarają się medialnością postaci i że generalnie konferencje prasowe są ważniejsze od meczu, ale serio ktoś myśli, że #Mourinho jest w Romie zrobić w stanie zrobić coś więcej niż 4 miejsce w lidze? Tottenham niczego nie podpowiada?
— michał zawada (@michal_zawada) May 4, 2021