Ostatnie kolejki Ekstraklasy wiązały się zawsze z przynajmniej jednym przełożonym meczem. To oczywiście efekt tego, że nasze kluby rywalizowały w europejskich pucharów. W czwartek nasza euro-reprezentacja zmalała o połowę, a przed nami wreszcie pełna seria gier. Od piątku do poniedziałku najbardziej zagorzali kibice Ekstraklasy obejrzą 9 meczów. A potem udadzą się do lekarza z objawami przedawkowania.
W piątek o 18:00 Zagłębie Lubin zmierzy się z Puszczą Niepołomice. Beniaminek zapłacił już frycowe, a w dwóch ostatnich kolejkach zgromadził 4 punkty, m.in. urywając remis Legii. Teraz przed Puszczą kolejne trudne zadanie – Zagłębie na początku rozgrywek spisuje się naprawdę dobrze. Waldemar Fornalik miał okazję poznać zespół, popracować z nim kilka miesięcy, dokonał kilku transferów i na dziś Miedziowi są jednym z kandydatów do górnej połówki ligi. Co najmniej. A zatem całkiem przyzwoite otwarcie kolejki.
W drugim piątkowym meczu Górnik Zabrze podejmie Widzew Łódź. Podopieczni Jana Urbana pokonali ostatnio Koronę Kielce i wygrzebali się z samego dna tabeli. Wciąż trudno zachwycać się postawą zabrzan w lidze, ale mecz w Kielcach mógł być sygnałem, że maszyna ruszy. Z kolei Widzew po derbowej wygranej z ŁKS zakotwiczył na 7. pozycji. Ekipa Janusza Niedźwiedzia ma dwa zwycięstwa i dwie porażki. Jakby nie patrzeć jest to starcie dwóch wielkich firm naszej piłki, choć na dziś trudno w nich upatrywać kandydatów do czołowych miejsc.
Pierwsze sobotnie spotkanie rozpocznie się o 15:00, a zmierzą się w nim Radomiak i Warta Poznań. Oba kluby znów kręcą się wokół środka tabeli. Radomiak po raz drugi zagra na swoim nowiutkim stadionie i postara się po raz pierwszy zainkasować punkty, bo inauguracja z Cracovią zakończyła się pechową porażką 0:1. Warta zadania ułatwiać nie będzie, a ekipa Dawida Szulczka jest jak zawsze nader solidna. W czterech meczach przegrała tylko raz – na inaugurację ligi z Pogonią. Warciarze zdążyli już zatrzymać np. Raków Częstochowa.
A’propos Rakowa – nasz kandydat do gry w Champions League w sobotę o 17:30 zagra u siebie ze Stalą Mielec. Dawid Szwarga z całą pewnością jest już myślami przy wtorkowym meczu z FC Kopenhagą, ale póki co musi skupić się na ograniu drużyny z Podkarpacia. Po remisie z Wartą i porażce z Piastem sytuacja w lidze zrobiła się średnio komfortowa. Przypominają się perypetie innych mistrzów Polski, którzy już na starcie rozgrywek praktycznie przegrywali kolejny sezon. Medaliki chcąc uniknąć podobnej historii mają obowiązek pokonać Stal. A mielczanie w ostatni weekend akurat po raz pierwszy wygrali – 3:1 ze Śląskiem pokazało, że w drużynie Kamila Kieresia jest potencjał.
Sobotę kończymy meczem Ruchu Chorzów z Jagiellonią Białystok. Ruch uzbierał już 4 punkty i coraz śmielej poczyna sobie na ekstraklasowym „parkiecie”. Jaga też nie ma powodów do pesymizmu – trzy mecze i 6 punktów na koncie. Udało się rozgromić Puszczę i pokonać Widzew. W ostatniej kolejce drużyna z Podlasia przymusowo pauzowała, więc teraz wróci żądna kolejnego zwycięstwa nad beniaminkiem.
W niedzielę również początek ekstraklasowego serialu o 15:00 – tym razem na dzień dobry mecz ŁKS – Pogoń. Łodzianie mogą póki co cieszyć się z wygranej z Koroną, bo to jedyne 3 punkty w czterech kolejkach. Pogoń zaczęła od dwóch zwycięstw, ale w swoim trzecim meczu zaliczyła „wtopę”, przegrywając z Radomiakiem. Poza tym Portowcy mają jedną zaległość. W czwartek drużyna Jensa Gustafssona zakończyła występy w Europie i może już skupić się na lidze. Zwycięstwo w centralnej Polsce dla naszego pucharowicza powinna być oczywistością, ale z pewnością podopieczni Kazimierza Moskala mają inne zdanie w tym temacie.
Śląsk Wrocław – Lech Poznań to teoretycznie jeden ze szlagierów kolejki. Obie drużyny są na dużym musiku. Śląsk zamyka tabelę, mając na koncie skromny punkt. Z kolei Lech w lidze na razie powodów do narzekań nie ma, ale co z tego, skoro w czwartek Kolejorz skompromitował się w Europie? Teraz Ekstraklasa jest jedynym istotnym celem dla drużyny ze stolicy Wielkopolski. I nikogo nie zadowoli srebro czy brąz. Porażka (albo remis) we Wrocławiu będzie sygnałem, że z ekipą Johna van Broma dzieje się coś złego. Z kolei jeśli Lech wygra, to pewnie w Śląsku rozpocznie się kolejna dyskusja o kolejnym rozstaniu z Jackiem Magierą. Ot, ligowa rzeczywistość.
Korona Kielce jest w bardzo podobnym położeniu jak Śląsk – trzy mecze i tylko jeden punkt, a na dodatek w niedzielę o jakąkolwiek zdobycz będzie ciężko, bo krwisto-złoci jadą do Warszawy na mecz z Legią. Wiadomo, że wicemistrzowie Polski będą mieli w nogach ciężki mecz z Austrią, a przed sobą niełatwe starcie z Midtjylland, ale wciąż będą faworytami w konfrontacji z kielczanami. Trener Kosta Runjaić może trochę pożonglować składem, bo jak na realia Ekstraklasy ma szeroką i solidną kadrę.
Kolejkę nr 5 zamyka poniedziałkowy mecz w Krakowie. Cracovia zagra z Piastem. Czego się spodziewać? Trudno powiedzieć. To w zespole gliwiczan widzieliśmy przed startem rozgrywek potencjalnego czarnego konia. Piast rozpoczął jednak przeciętnie (co najwyżej), a Cracovia po trzech kolejkach ma 7 punktów.