
Szalejący koronawirus jest głównym winowajcą tego, że najbliższą ligową kolejkę Ekstraklasy zobaczą tylko widzowie przed telewizorami. Od soboty wchodzą bowiem obostrzenia, które regulują możliwość odbywania się imprez sportowych jedynie przy pustych trybunach. To kolejny cios, który w 2020 roku przyjąć muszą zarówno fani, jak i kluby, które pozbawione są jakichkolwiek zysków z dnia meczowego. W tej smutnej rzeczywistości w sobotę wchodzimy w kolejkę nr 7.
Jak długo potrwa ten element "lockdownu"? Nie wiemy, ale patrząc na niesamowicie szybki wzrost liczby potwierdzonych przypadków zarażenia wirusem COVID-19, można spodziewać się, że przynajmniej kilka kolejek rundy jesiennej odbywać się będzie pod kluczem. I trzeba zdawać sobie sprawę, że słowo "kilka" to naprawdę optymistyczny scenariusz.
Co nas czeka w aspekcie sportowym? Zaczynamy w sobotę trzema spotkaniami. Na "dzień dobry" Cracovia podejmuje Piasta Gliwice. Mecz na szczycie nizin – tak zwykło się mówić o tego typu spotkaniach, w których mierzy się ostatnia i przedostatnia drużyna. Oczywiście, mierzy się też zdobywca Pucharu Polski i Superpucharu Polski z brązowym medalistą ubiegłego sezonu i mistrzem kraju w jeszcze poprzednim. Ale na ten moment Cracovia jest przedostatnia (głównie dlatego, że zaczynała z bilansem -5 pkt), a Piast ostatni (drużyna jest w kryzysie). Michał Probierz i Waldemar Fornalik to uznane marki w trenerskim środowisku. Kto kogo przechytrzy?
W kolejnym meczu szczyt już zupełnie klasyczny. Drugi Górnik Zabrze podejmuje Raków Częstochowa, na rzecz którego stracił fotel lidera. Obie drużyny mają po 13 oczek i przed reprezentacyjną przerwą obie prezentowały dobry futbol. Jakby nie patrzeć – mecz kolejki.
Ostatnim sobotnim starciem będzie mecz Jagiellonii z Lechem. Białostoczanie mają jeden mecz zaległy. W pięciu zdobyli 8 punktów i raczej w Białymstoku nikt nie bije na alarm. Lech również w ośmiu meczach uzbierał tylko 8 oczek, ale dla kibiców Kolejorza najważniejszy jest w tym momencie awans do fazy grupowej Ligi Europy. Już w czwartek 22 października Lech zaczyna swoje zmagania w Europie od meczu z Benficą. Jednak mimo europejskiej przygody nie można spychać na dalszy plan rozgrywek Ekstraklasy. W tym sezonie ta składa się tylko z 30 kolejek i ewentualne straty poniesione na wczesnym etapie, potem będą niezwykle trudne do odrobienia. Przed Dariuszem Żurawiem wymagający czas.
Trzy spotkania obejrzymy także w niedzielę. Do obiadu o 12:30 Wisła Płock – Śląsk Wrocław. Płocczanie w sześciu meczach uciułali 5 punktów. Śląsk także w pięciu dwa razy więcej. I to ekipę z Dolnego Śląska trzeba widzieć w roli faworyta. Czy z tej roli wywiążą się należycie?
O 15:00 beniaminek z Mielca sprawdzi formę krakowskiej Wisły. Stal przed przerwą na reprezentację przegrała z Podbeskidziem 0:1, ale mimo to jest najwyżej notowanym beniaminkiem w ligowej tabeli (11. miejsce, 5 punktów). Wisła w 6. kolejce pauzowała, bo jej mecz z Lechią Gdańsk został odwołany z powodu zagrożenia epidemicznego. Tym samym Biała Gwiazda lawiruje wokół ligowego dnia. W pięciu meczach Wisła zgromadziła tylko trzy punkty, nie wygrywając do tej pory ani razu! Wyjazd do Mielca wydaje się niezłą okazją, by wreszcie zwyciężyć, tym bardziej, że w drużynie gospodarzy nie zagra kontuzjowany Petteri Forsell.
O 17:30 w niedzielę do ligowego grania po blisko miesięcznej przerwie wróci Legia. Ostatnie spotkanie o punkty Ekstraklasy mistrzowie kraju rozegrali 19 września. Spotkania z 5. i 6. kolejki były przełożone. W tym czasie Legia zdążyła zmienić trenera, odpaść z europejskich pucharów i przegrać mecz o Superpuchar Polski po raz siódmy z rzędu! Trudno pokusić się o stwierdzenie, że ostatnio na Łazienkowskiej świeci słońce. A w niedzielę humory fanów Legii popsuć będzie chciał 3. zespół ligowej tabeli, Zagłębie Lubin, które punktowo obecnie nie ustępuje Rakowowi i Górnikowi.
W poniedziałek nietypowo, bo aż dwa spotkania. W pojedynku beniaminków o 18:00 Podbeskidzie zagra z Wartą Poznań. Mecz 12. z 13. drużyną tabeli trudno zapowiadać w kategorii superhitu. Na pewno obie ekipy są żądne swojego drugiego zwycięstwa w sezonie.
Kolejkę zamykamy w Gdańsku małymi derbami Pomorza, jednocześnie jedynymi, na które można liczyć w tym sezonie. Lechia zagra z Pogonią Szczecin. Pogoń z powodu koronawirusa ma dopiero cztery mecze rozegrane. Siedem punktów to jednak solidny dorobek Portowców. Lechia w pięciu spotkaniach zdobyła punktów 9 i jest piąta.