W 2. kolejce Ekstraklasy nie ma jednego wyraźnego szlagieru, wokół którego można budować całą opowieść o weekendzie. Warto jednak zauważyć, że wraca wielki nieobecny 1. kolejki, Szymon Marciniak, którego niewątpliwie można nazwać największą gwiazdą ligi. W inauguracyjnej serii gier czołowy sędzia świata miał wolne, bo był dopiero tydzień po finale Mistrzostw Europy, gdzie pełnił funkcję technicznego.
Kolejka nr 2 rozpocznie się w piątek o 18:00 meczem Puszczy Niepołomice z Górnikiem Zabrze. Jedni i drudzy przegrali na wyjazdach 0:2, jedni i drudzy nie byli faworytami. Puszcza grała z Jagiellonią, podczas gdy zabrzanie walczyli w Poznaniu z Lechem. Dla Górnika to zatem drugi kolejny mecz w delegacji, a Puszcza zagra u siebie, czyli… też na wyjeździe, bo przecież ekipa Tomasza Tułacza nomen omen musi się tułać do Krakowa na obiekt Cracovii.
Bardzo ciekawie zapowiada się drugi piątkowy mecz – starcie beniaminków. Lechia Gdańsk podejmuje Motor Lublin. Gdańszczanie zaczęli obiecująco, urywając punkt Śląskowi Wrocław. Koniec końców wynik 1:1 to niedosyt Lechii, która długo prowadziła 1:0 po pięknym trafieniu Tomasza Neugebauera niemal z połowy boiska. Motor powrócił na samą górę ligowej drabinki w Polsce po 32 latach, ale w pierwszym meczu przegrał 0:2 z Rakowem. Lublinianie punktów poszukają więc dziś, choć Szymon Grabowski i jego ekipa zapewne są innego zdania.
W sobotę o 14:45 liga zagości w Mielcu, gdzie gościła już zresztą w poniedziałek – wtedy Stal zremisowała z Widzewem, a teraz na Podkarpacie przyjeżdża GKS Katowice. Beniaminek na otwarcie sezonu musiał uznać wyższość Radomiaka, więc tutaj podobny casus jak z Motorem – walka o debiutanckie punkty. Mielec to nie jest jednak łatwy teren, o czym od lat przekonuje się wiele ekip w lidze, szczególnie tych, które podchodzą do tego wyjazdu lekceważąco.
Drugi sobotni mecz to starcie Radomiaka z Jagiellonią. O udanym początku zmagań w wykonaniu drużyny Bruno Baltazara już wspomnieliśmy. Z kolei Jaga po wygranej z Puszczą w meczu otwarcia rozgrywek, następnie rozgromiła litewski FK Poniewież 4:0, czym niemal na 100% zapewniła sobie grę w III rundzie eliminacyjnej i jednocześnie awans do fazy ligowej europejskich pucharów – w najgorszym razie Ligi Konferencji. Adrian Siemieniec na rewanż z Litwinami może już wystawić drugi garnitur, a podstawowym walczyć o ligowe punkty w Radomiu. Ale czy trener mistrzów Polski zdecyduje się właśnie na takie rozwiązanie?
Zapowiadany już powrót Szymona Marciniaka przypada na ostatni sobotni mecz – Widzew Łódź na swoim stadionie gościć będzie Lecha Poznań. Komplet publiczności niemal gwarantowany, a oczekiwania na stadionie w centralnej Polsce zupełnie jasne – pokonać Kolejorza, który w zeszłym sezonie tracił punkty w 12 z 17 meczów. Lech jest powszechnie krytykowany przez swoich fanów za transferową bierność, ale mimo wszystko w niedzielę udało się pokonać Górnika. Ciekawe, jak będzie w sobotę na stadionie przy Alei Piłsudskiego.
W niedzielę początek znów o 14:45 – tym razem Zagłębie Lubin podejmuje Pogoń Szczecin. Portowcy zasiedli w fotelu lidera, po tym jak tydzień temu ograli 3:0 Koronę Kielce. Miły akcent na początek, ale w Szczecinie wiedzą doskonale, że to może być trudny sezon, a wygrana z jednym z kandydatów do spadku to żaden wyczyn. Zagłębie zaczęło od porażki na Legii – Łazienkowska 3 wyraźnie nie leży Miedziowym. Długo utrzymywał się rezultat 0:0, ale grający w osłabieniu po czerwonej kartce Michała Nalepy goście w końcu pękli. I teraz punktów poszukiwać będą u siebie.
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław to drugi z niedzielnych meczów. Obie drużyny zaczęły ligę od remisów. Gliwiczanie – jak zwykle – bo przecież w sezonie 23/24 zremisowali aż 16 spotkań! Teraz podzielili się punktami z Cracovią. Śląsk rzutem na taśmę wyszarpał punkt w starciu z Lechią. Dla jednych i drugich to nie były satysfakcjonujące wynik i na pewno obie drużyny nie będą usatysfakcjonowane po zakończeniu starcia w Gliwicach. Śląsk może być już zresztą w potrójnie złym nastroju, bo oprócz średnio udanej inauguracji Ekstraklasy, zespół Jacka Magiery ma już za sobą również pucharową porażkę w Rydze.
Niedziela kończyć się będzie w Kielcach, gdzie na stadion Korony przyjedzie Legia. Zespół Goncalo Feio zaczął od zwycięstwa z Zagłębiem, a w czwartek znów wygrał do zera, tym razem w eliminacjach Ligi Konferencji. Nie ma się jednak co oszukiwać, Caernarfon Town, nie utrzymałoby się w polskiej Ekstraklasie – to zespół półamatorów i ten dwumecz to dla Legionistów wyłącznie formalność.
W poniedziałek na koniec kolejki Raków Częstochowa zagra z Cracovią. Team Marka Papszuna mierzy wysoko, ale nie musi dzielić swojej uwagi na ligę i puchary, tak jak rok temu, gdy trenerem był Dawid Szwarga. Na stadion byłych już mistrzów kraju przyjeżdżają Pasy, które zainkasowały punkt w inauguracyjnym meczu z Piastem. Czy napsują krwi Medalikom? Miło, że władze Ekstraklasy nie dały na poniedziałek – jak to zwykle bywa – produktu meczopodobnego, tylko starcie jednego z faworytów ligi.
A oto pełna rozpiska kolejki:
26 lipca (piątek):
Puszcza Niepołomice – Górnik Zabrze, godz. 18:00
Lechia Gdańsk – Motor Lublin, godz. 20:30
27 lipca (sobota):
Stal Mielec – GKS Katowice, godz. 14:45
Radomiak Radom – Jagiellonia Białystok, godz. 17:30
Widzew Łódź – Lech Poznań, godz. 20:15
28 lipca (niedziela):
Zagłębie Lubin – Pogoń Szczecin, godz. 14:45
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław, godz. 17:30
Korona Kielce – Legia Warszawa, godz. 20:15
29 lipca (poniedziałek):
Raków Częstochowa – Cracovia, godz. 19:00