Skip to main content

Słyszysz Liga Mistrzów, mówisz Real Madryt. Los Blancos to absolutni rekordziści tych rozgrywek, a start 1/8 finału Champions League to także prawdziwy start drogi po 15. tytuł w historii klubu. Pierwszą przeszkodą na tej drodze będzie RB Lipsk. W dawnym NRD Królewscy chcą zrobić pierwszy krok w kierunku kolejnej rundy.

Skuteczna prowizorka
– Tego nie da się wytrenować. Pytałem Daniego, czy lepiej czuje się jako stoper ustawiony bliżej prawej, czy lewej strony. Stwierdził, że jest mu to obojętne. Zagraliśmy w ten sposób, ponieważ Aurélien stwierdził, że wygodniej mu po prawej. Carvajal wygląda tak, jakby zaliczył 400 meczów na środku obrony. Jego niczego nie da się już nauczyć, on wszystko ma – powiedział o Carlo Ancelotti o Carvajalu po sobotnim meczu z Gironą. Czterech środkowych obrońców nieobecnych nie stanowiło kłopotu dla Realu Madryt. Włoski trener zestawił środek defensywy Carvajalem i Aurelienem Tchouamenim, co dało pełnię sukcesu. Czyste konto to jedno, ale brak celnego strzału ze strony wicelidera ligi robi ogromne wrażenie. Tym bardziej że Girona do soboty była najskuteczniejszym zespołem w LaLiga. Obawiano się, jak sobie eksperymentalny duet poradzi z mocnym i silnym Artemem Dowbykiem. Ukraińca, podobnie jak reszty zespołu “nie było na boisku”.

Nieco mniejsza prowizorka powinna być w Lipsku, gdzie do dyspozycji Carletto będzie już Nacho. To oznaczać może powrót Carvajala na prawą stronę. Nadal jednak możemy spodziewać się Tchouameniego tuż przed Andrijem Łuninem. Wszystko przez przeciągające się kłopoty Antonio Rudigera. Niemiec walczył o powrót na derby z Atletico, tymczasem 10 dni później nadal jest niedostępny. Nie znalazł się w kadrze meczowej i najwcześniej pojawi się na boisku podczas derbów z Rayo Vallecano w niedzielę, chociaż mówi się o dłuższej przerwie.

Genialny Vinicius musi utrzymać formę
Fatalne wieści napłynęły dla kibiców Los Blancos po sobotniej wygranej nad Gironą. Jude Bellingham skręcił kostkę w lewej nodze i wypada na kilka tygodni. Wg pierwszych prognoz Anglika nie zobaczymy do początku marca. Celem ma być powrót na rewanżowe spotkanie z Lipskiem – 6 marca. Przez to miałby przegapić cztery spotkania. Pierwszy mecz w LM, a także ligowe potyczki z Rayo, Valencią i Sevillią. Jeśli są jakieś dobre momenty na kontuzje, to wydaje się, że ten był “odpowiedni”. W teorii Królewskich czeka teraz nieco lżejszy terminarz. Z drugiej strony jesteśmy na takim etapie sezonu, że waga każdego spotkania jest coraz większa. Przewaga w tabeli ligowej daje jednak pewien komfort. Mowa o pięciu punktach nad Gironą, a tak naprawdę sześciu, dzięki lepszemu bilansowi meczów bezpośrednich. 10 nad Barcą i 13 nad Atletico to już przepaść, która tylko powiększyła się w ostatni weekend.

Kluczem do tego była niezwykle efektowna wygrana nad Gironą. Jej bohaterem był Vinicius Junior. Brazylijczyk pechowo opuścił derby z Atletico przez kontuzje na rozgrzewce. Wrócił w wielkim stylu. Zaczął już w 6. minucie, gdy popisał się niebywale mocnym i skutecznym strzałem zza pola karnego. Otworzył wynik spotkania, w którym uczestniczył przy każdym golu! Bramka Bellinghama na 2:0 to efekt rewelacyjnej asysty Viniego. Nie wiadomo czy Brazylijczyk nie popisał się jeszcze większym kunsztem, niż przy pierwszym golu. Potem Anglik dobijał jego strzał, poprzedzony efektownym dryblingiem. Vinicius skończył mecz asystą przy trafieniu Rodrygo. Mimo że liczby były nieco inne to śmiało ten występ można porównać do finału Superpucharu Hiszpanii, gdy ustrzelił hat-tricka przeciwko Barcelonie. Zresztą ostatnie popisy strzeleckie dobrze wyglądają po stronie Brazylijczyka, który trafiał także przeciwko Almerii i Las Palmas. Z drugiej strony zdarzają się takie występy, jak ten pucharowy z Atletico, gdzie zaliczył 120 minut pustego przebiegu. Teraz wobec braku Bellinghama na nim będzie ciążyć największa odpowiedzialność za ofensywę Realu Madryt.

Znajomi
Mimo krótkiego stażu RB Lipsk w Lidze Mistrzów, oba zespoły zdążyły się już spotkać w tych rozgrywkach. Jesienią 2022(poprzednia edycja) doszło do dwumeczu w ramach fazy grupowej. To była udana grupa dla obu ekip, gdyż wyprzedzając Celtic oraz Szachtar grający w Warszawie, pewnie awansowali do 1/8 finału. W dwumeczu niewiele lepszy okazał się Real Madryt. Zaczęło się od 2:0 dla Królewskich na Bernabeu. Co ciekawe, gdyby nie kontuzje, Carlo Ancelotti byłby w stanie wypuścić taką samą jedenastkę, jak 14 września 2022, gdyż wszyscy piłkarze są nadal w klubie! Tego samego nie może powiedzieć Marco Rose. Niemiec nie ma już pięciu graczy, którzy wówczas rozpoczynali mecz w Madrycie. Diallo, Werner, Forsberg, Nkunku oraz Szoboszlai to gracze, którzy ruszyli w różnych kierunkach. Klub na nich zarobił duże pieniądze, ale oczywistym jest, że jakość zespołu musiała spaść. Tym bardziej, gdy dodamy do tego zawodnika, który zagrał w drugim meczu między tymi ekipami – Josko Gvardiola. Zresztą Chorwat brał czynny udział – strzelił gola – w wygranym 3:2 przez RB Lipsk meczu.

Oczywistym jest, że ekipa ze wschodnich Niemiec nie jest pierwszym wyborem dla piłkarzy z topu. To nadal klub dostarczający zawodników do tych największych. Przejmują z lokalnych rynków, na ten wyższy poziom i po “obróbce” mogą stać się gwiazdami w największych firmach europejskich. Przykładów można mnożyć bez liku, a najświeższymi są właśnie ci wyżej wymienieni. Nadal jednak wystarcza to do regularnej gry w Lidze Mistrzów i fazie pucharowej. W tym sezonie sporo pomogło losowanie. Manchester City był poza zasięgiem, więc dwie porażki nie dziwiły – 1:3 i 2:3 – podobnie jak wyniki z kopciuszkami w tych rozgrywkach, czyli Crveną zvezdą oraz Young Boys. Serbowie i Szwajcarzy pokonani czterokrotnie, co dało przepustkę do miejsca, które prawdopodobnie będzie dla nich sufitem.

Falstart 2024
Zwłaszcza, gdy zobaczymy formę drużyny z Czerwonym Bykiem w herbie. Mieli dobre pole startowe, by ruszyć z kopyta po trzecie miejsce w Bundeslidze. Tymczasem zanotowali gigantyczny falstart. Porażki w pierwszych trzech meczach musiały boleć. Tym bardziej że dwie z nich odniesione z rywalami z czołówki – 2:3 z Bayerem i 2:5 ze Stuttgartem. Do tego 0:1 z Eintrachtem i mamy scenariusz na wypadnięcie z TOP4. Humory nieco poprawione po 2:0 nad Unionem, ale w ostatni weekend kolejna wpadka, jaką było 2:2 w Augsburgu. 4 punkty na 15 możliwych to wynik niegodny czołówki BL. Przypomina to bardziej zespół z dołu tabeli. Martwić może duża liczba traconych goli. Jeśli do twojej bramki wpada średnio 2,2 bramki na 90 minut w pięciu meczach, to strach wychodzić na rozpędzony Real Madryt.

RB Lipsk nie może jednak zapominać o swoim atucie – ofensywie. To drużyna, która mimo sporych strat w ostatnich latach, nadal posiada niezwykle utalentowanych piłkarzy, mogących rozerwać każdą defensywę. Dani Olmo, Xavi Simons, a także lewy obrońca David Raum to świetny serwis dla bramkostrzelnych ostatnio Loisa Opendy i Benjamina Sesko. Pierwszy z nich strzelał w 4 z 5 wiosennych meczów. Jest regularność, gdyż Belg trafiał po razie każdemu z tych przeciwników. Dzięki temu jest już na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelców, tuż za Serhou Guirassym, daleko za Harrym Kanem i wyprzedzając rozpędzonego Deniza Undava.

Trzy gole w trzech ostatnich meczach strzelił Słoweniec Sesko, który jest wzorowym przykładem przepływu graczy na linii Salzburg – Lipsk. W ubiegłym sezonie, gdy grał dla austriackiej części rodziny Red Bulla ustrzelił 18 goli we wszystkich rozgrywkach, a teraz już na jego koncie 10 trafień. W maju skończy dopiero 21 lat, zatem można oczekiwać tylko lepszych wystepów ze strony zawodnika, którego porównywało się do Erlinga Haalanda. Oczywiście Norweg to wybryk w piłkarskim Matrixie, ale Sesko to także ogromny talent, na którym w Lipsku mogą solidnie zarobić w przyszłości.

***

Początek wtorkowego meczu na Red Bull Arena o godzinie 21:00.

Related Articles