Skip to main content

Najpierw Premier League, wczoraj Ligue 1, teraz LaLiga. Powoli wracają najmocniejsze ligi w Europie. Do gry przystępują najpopularniejsze w Polsce zagraniczne kluby, czyli Real Madryt i Barcelona. Jednak do powrotu Roberta Lewandowskiego jeszcze trochę, czytaj: około miesiąca! Przed restartem LaLiga czas na przegląd wydarzeń z przerwy mundialowej.

Lewandowski zawieszony na trzy mecze
Jeszcze przed mundialem była mowa o trzech meczach zawieszenia dla Roberta Lewandowskiego. Kilka tygodni później apelacja Barcelony na nic się zdała. “Lewy” wypada na trzy spotkania ligowe. Jednak na jego szczęście Blaugrane czeka sporo grania w styczniu, zatem polski napastnik nie będzie tylko trenował. Już na początku Barcelona zagra z Intercity(nie chodzi o PKP) w Pucharze Króla, a kilka dni później przystąpi do Superpucharu Hiszpanii, gdzie zagra jeden lub dwa mecze.

Naszego napastnika ominą dwa prestiżowe mecze. Mowa o derbach Barcelony z Espanyolem w Sylwestra oraz spotkaniu na Metropolitano z Atletico. Koniec pauzy to domowa potyczka z Getafe. Można zatem w ciemno zakładać, że Robert Lewandowski w lidze pojawi się na boisku w ostatni weekend stycznia. Wtedy Barca zagra wyjazdowe derby Katalonii z Gironą na Montilivi.

Zaklepali sobie Endricka i chcą więcej
Niektórzy się śmieją, że od przegranej batalii o Neymara z Barceloną, Real Madryt błyskawicznie działa w Ameryce Południowej w kontekście dużych talentów. Jednak ich sposób się sprawdza. Ogromne kwoty wydane na Rodrygo, Viniciusa Juniora czy nawet mała na Fede Valverde to książkowe przykłady tego, jak można wyprzedzić konkurencje. Teraz Los Blancos sięgnęli do kieszeni… jeszcze głębiej, niż w przypadku dwóch wymienionych atakujących. Zaklepali sobie transfer 16-letniego Endricka, który odbędzie się dopiero w 2024 roku, po osiągnięciu pełnoletności przez gracza!

Mówi się o jednym z największych brazylijskich talentów w XXI wieku. Już po debiucie w pierwszym zespole Palmeirasu, już po kilku golach. Teraz czas, by okrzepł w piłce seniorskiej i nabrał doświadczenia przed transferem. Czasu sporo, jednak wyzwania duże. Tym bardziej że kwota transferu może ciążyć tak młodemu chłopakowi. Mówi się, że to 35-40 milionów euro bazowej opłaty dla Palmeirasu. Kolejnych 20 mają stanowić bonusy, z których wiele może być spełnionych, zanim Endrick trafi do stolicy Hiszpanii.

Ponadto klub mocno pracuje nad dalszą częścią wymiany pokoleniowej w środku pola. Latem udało się to idealnie – Aurelien Tchouameni za Casemiro. Kolejnego lata ma trafić Jude Bellingham. W końcu Luka Modrić i Toni Kroos nie będą wieczni. W tym momencie Anglik to cel numer jeden na Santiago Bernabeu.

Sevilla już bez Isco
Ostatni rok to na pewno nie był udany czas dla Isco. W Realu Madryt był na tyle nieprzydatny, że nikt nie zawracał sobie głowy przedłużeniem kontraktu. Na Santiago Bernabeu raczej byli szczęśliwi, że udało się zakończyć związek, który od dłuższego czasu nie miał sensu. Wydawało się, że Sevilla jest idealnym miejscem do odżycia. Julen Lopetegui za sterami, klub z dużymi ambicjami, ale jednocześnie na niższym poziomie, gdzie Isco miał być liderem. Wszystko jednak spaliło na panewce.

Sevilla fatalnie się spisywała, Lopetegui szybko odszedł, a wraz z nim nawarstwiły się kłopoty z jego “piłkarskim synkiem”. Isco od początku miał nie po drodze z Monchim. Dyrekto sportowy Los Nervionenses to de facto najważniejsza osoba w klubie. Jeśli Isco nie miał parasola ochronnego w postaci trenera, zaczęły się kłopoty. Do grania Jorge Sampaoliego nie pasował. Udało się zatem obu stronom znaleźć wyjście i tydzień temu oficjalnie Isco rozwiązał z klubem kontrakt za porozumieniem stron. 19 meczów: 1 gol i 3 asysty przez 1265 to wynik słaby i raczej pokazujący, że dyspozycja 30-latka nadal pikuje. Będzie jednak łakomym kąskiem na rynku transferowym. Dla kogo? Może dla Lopeteguiego, który od niedawna pracuje dla angielskiego Wolves.

Elche z nowym trenerem
Francisco Rodriguez rozpoczął sezon, stery następnie przejął Jorge Almiron, a do drugiej części rozgrywek Elche przystąpi pod wodzą Pablo Machina. 47-latek wraca do LaLiga po 23. miesiącach przerwy i czeka go cholernie trudne zadanie. Elche zgromadziło zaledwie cztery punkty w czternastu spotkaniach i jest głównym kandydatem do spadku. W zasadzie trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym ekipa z Comunidad Valenciana miałaby pozostać w LaLiga. Tym bardziej że w okolicach jest Sevilla czy Celta Vigo, a zatem drużyny o znacznie wyższym potencjale sportowym.

Machin nie ma dużo czasu na spokojne wejście do zespołu. Już na starcie kilka meczów, które może zdefiniować dalsze losy ekipy z Elx. Wyjazd na Atletico to raczej misja z góry skazana na niepowodzenie. Do końca stycznia czekają go mecze z trzema poprzedzającymi teraz ekipami. Kolejno: Celta, Cadiz i Sevilla, przed którą trzeba będzie zagrać z siódmą w tabeli Osasuną.

Dla Machina to dość ryzykowny krok. Po świetnej przygodzie z Gironą w latach 2014-2018, trafił wyżej w hierarchii hiszpańskiej piłki, do Sevilli. Jednak ani tam, ani w Espanyolu czy Alaves nie udało mu się przepracować nawet sezonu. Apogeum było w Espanyolu, gdzie jego kadencja potrwała ledwie 2,5 miesiąca i 15 meczów! Ostatnie lata spędził na Bliskim Wschodzie, więc teraz może się okazać, że to kluczowa posada dla tego trenera.

Rayo już czeka na RDT
Raul De Tomas piłkarzem Rayo Vallecano został 13 września, ale co jasne na ponowny debiut musi poczekać. Z formalnego punktu widzenia pierwsza okazja w lidze będzie 8 stycznia, gdy na Camp de Vallecas przyjedzie Real Betis.

Warto przypomnieć, że RDT latem pokłócił się ze wszystkimi dookoła w Espanyolu. Chciał wymusić transfer na swoich warunkach i to mu się w jakimś stopniu udało. Za ledwie 8 milionów euro wrócił do Rayo Vallecano po trzech i pół roku przerwy. Tyle że po minionych rozgrywkach miał trafić do klubów ze ścisłej czołówki LaLiga lub innych rozgrywek. Espanyol miał zarobić dziesiątki milionów euro, a sam RDT pojechać na mundial do Kataru. Transferem po zamknięciu okienka sam sobie zamknął drogę do gry podczas mundialu, a z całej operacji może być zadowolony tylko nowy pracodawca. Rayo ma za sobą udaną pierwszą część sezonu – 8. miejsce. Teraz jeśli uda się doprowadzić Raula De Tomasa do formy, może zyskać kapitalnego strzelca i solidnie się wzmocnić na drugą połowę sezonu.

Co nas czeka na początek?
W 15. kolejce wydaje się, że dwa mecze zapowiadają się najciekawiej. Mowa o sobotnich derbach Barcelony oraz czwartkowym spotkaniu Realu Betis z Athletikiem Bilbao. Pierwsze ze względu na otoczkę, drugi ze względów sportowych. Mowa o rywalizacji szóstego z czwartym zespołem i ekip, które mają tyle samo punktów. W podobnym miejscu spotykają się Real Sociedad z Osasuną. Kraj Basków i Nawarra to bliskie koneksje, zatem można powiedzieć o mini derbach. Tamte ekipy dzielą trzy punkty, zatem także czeka nas ciekawe spotkanie.

Skoro mowa o derbach to nie można zapominać o meczu Villarrealu z Valencią. Zwłaszcza, że mowa o ostatnim spotkaniu LaLiga w 2023 roku. Po drodze czeka nas m.in. wyjazd Realu Madryt do Valladolid, gdzie zagrają z klubem zarządzanym przez jedną ze swoich byłych gwiazd – Ronaldo. Jednak start kolejki to mecz Girona kontra Rayo Vallecano.

Related Articles