Skip to main content

Dość głęboka, szczelna defensywa i bardzo szybkie, wręcz zabójcze kontry. To był przepis na sukces w czwartkowy wieczór. Lech Poznań wygrał 3:0 i zdobył trzy bramki po kontrach. W bardzo efektowym stylu zameldował się w 1/16 Ligi Konferencji.

Półfinalista Champions League i zwycięzca Ligi Europy pokonany! Takie tytuły brzmią chwytliwie, jednak były to raczej rezerwy. Bardzo ważni gracze podstawowego składu, a wiec: Danjuma, Chukwueze, Capoue, Pajero, czy Pau Torres usiedli na ławce rezerwowych, jednak to nie problem Lecha, że terminarz ułożył się w taki akurat sposób. Należało to po prostu wykorzystać. Mistrz Polski miał na to sposób. Oddał inicjatywę Hiszpanom, nastawiając się na szybkie kontry i wykorzystując duże przestrzenie za wysoko ustawioną obroną. Dało to znakomity efekt, bo wszystkie trzy bramki padły nie po ataku pozycyjnym, ale właśnie przejęciu piłki na własnej połowie i wyprowadzeniu zabójczych kontrataków. Michał Skóraś to w zasadzie strzelił dwa identyczne gole, dokładając tylko stopę przy dalszym słupku.

Villarreal postraszył tylko na początku, mając dwie bardzo dobre okazje. To było jeszcze przy stanie 0:0. Chyba najlepszą zmarnował Nickolas Jackson, kiedy z 11 metrów z woleja trafił prosto w Filipa Bednarka. Te dwie groźne akcje Hiszpanów wyglądały bardzo podobnie. Widać też w nich pomysł na ich grę z przodu. Chodziło o to, by wykorzystywać przestrzeń pomiędzy lewym obrońcą – Rebocho oraz stoperem – Miliciem. Dwukrotnie właśnie między tymi zawodnikami powstała dziura, w którą raz wbiegł Martinez, a raz Coquelin. Nic z tych akcji jednak nie wyszło. Najspokojniej na boisku zrobiło się, kiedy Villarreal już przegrywał 0:2 w 51. minucie. Długimi fragmentami kompletnie nic się nie działo, Lech przesuwał swoje formacje i nie miał problemów z zatrzymywaniem bardzo statycznie grających gości.

Krótko o golach Lecha. Pierwszą kontrę z własnej połowy prowadził Kristoffer Velde i on ją zakończył. Rozprowadził piłkę na skrzydło do Ishaka, ten wrzucił na dalszy słupek do Marchwińskiego i młody zawodnik Lecha uderzył bardzo dobrze, kontrująco, obok Pepe Reiny, jednak akurat w bramce stanął Mandi i wybił ten strzał. Tyle, że prosto pod nogi Velde, który z dwóch metrów nie okazał litości. Przy drugim golu to Marchwiński odkleił się od obrońcy i zagrał na skrzydło do Ishaka. Szwed z kolei zobaczył ruch Velde, a ten dograł na dalszy słupek, gdzie wbiegał Michał Skóraś, pakując piłkę do pustej bramki. W akcji na 3:0 Skóraś zrobił identycznie, tylko tym razem asystował mu dobrze pracujący dla drużyny tego wieczoru – Mikael Ishak. Co prawda skończył bez gola, ale miał duży wkład w każdą z bramek.

Zwycięstwo Lecha było bardzo ważne, bo remis nie dałby awansu do dalszej rundy. Tak się składa, że Hapoel wygrał swoje spotkanie 4:0 i w przypadku remisu z Villarrealem poznaniacy pożegnaliby się z pucharami. A tak odłożyli na bok korespondencyjny bramkowy pojedynek i sami załatwili sprawę awansu. Nie ma znaczenia, że Villarreal grał w tym meczu rezerwami. To spotkanie, które będzie wspominane w Poznaniu latami. Rozwalić takiego przeciwnika 3:0? Naprawdę imponujące. I to nie jest tak, że rywale otłukiwali słupki, poprzeczki, a bramkarz zaliczył występ życia. Lech Poznań był po prostu dużo lepszy i zagra na wiosnę w europejskich pucharach. To jego potencjalni rywale w 1/16 finału Ligi Konferencji: Bodo/Glimt, AEL Larnaca, Łudogorec Razgrad, Sporting Braga, Sheriff Tiraspol, Lazio, Karabach Agdam, Trabzonspor. Losowanie już 7 listopada.

Related Articles