Skip to main content

Kylian Mbappe nie chciał reklamować KFC, Uber Eats i Coca-Coli, a więc ważnych sponsorów reprezentacji Francji. Tłumaczył się tym, że nie będzie firmował śmieciowego żarcia i picia. A prawda jest taka, że firmom-gigantom zależało głównie na piłkarzu PSG.

Już wiosną Kylianowi Mbappe nie podobało się, że jednych piłkarzy sponsorzy wykorzystują bardziej, natomiast innych mniej. Musi zdawać sobie sprawę, że takie są prawa rynku. Wówczas odmówił udziału w spotkaniu piłkarzy ze sponsorami. Zostało mu obiecane, że zmieni się dotychczasowa umowa Federacji Francuskiej z zawodnikami. Za udostępnienie swojego wizerunku otrzymują oni po 25 000 euro za każdy mecz międzynarodowy. I właśnie tu Mbappe widzi problem, że jego facjata powinna być wyceniona drożej, bo niesprawiedliwe jest to, że jednych zawodników sponsorzy ciągają bardziej niż innych. A przede wszystkim chodzi o to, że piłkarze kompletnie nie mają wpływu na to, co reklamują. On bowiem nie zamierza z uśmiechem wspierać niezdrowego trybu życia i zachęcać dzieci do picia Coca-Coli.

Prezes Francuskiej Federacji Noel Le Graet ugasił pożar swoim butem i powiedział, że Federacja zmieni te trochę przestarzałe prawa, które obowiązują od 2010 roku i temat ucichł. Może myślał, że Mbappe się jednak ugnie albo w trakcie tamtego zgrupowania miał po prostu zły humor? Może liczył na to, że przycisną go sami sponsorzy? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że nic w kwestii tamtych umów się nie zmieniło, dlatego gwiazdor PSG jeszcze przed pierwszym treningiem na obecnym zgrupowaniu nie zgodził się na sesję zdjęciową z logotypami kilku ważnych sponsorów. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jest w swojej reprezentacji numerem 1, jeśli chodzi o potencjał marketingowy. To jego nazwisko przyciąga największych sponsorów, ale też chce sam zarządzać swoim wizerunkiem.

Starsi zawodnicy reprezentacji, prezydent FFF Noel Le Graet, Didier Deschamps oraz człowiek odpowiedzialny za marketing usiedli do wspólnych rozmów, bo karta zagrana przez Mbappe była silna. Wymusił on nową umowę, co zostało ogłoszone w publicznym oświadczeniu: – FFF z niecierpliwością czeka na prace nad zarysami nowej umowy, która pozwoli chronić jej interesy i bierze pod uwagę obawy i przekonania wyrażone przez naszych graczy. Prezes na początku nie chciał zmieniać starej umowy, ale nie miał wyjścia. Trzeba pamiętać o tym, że Kylian nie walczył tylko o siebie, bo w umowie zaznaczono, że nie można do danej reklamy wybrać jednego, konkretnego zawodnika, a trzeba przynajmniej pięciu. Wiadomo więc, że firmy wybiorą pięciu najmocniejszych, ewentualnie cztery mocne nazwiska i jedno słabsze, żeby potem nikt nie gadał. Stąd też zarzut o to, że jednych wykorzystywano częściej, a innych mniej.

Mbappe ma świadomość swojej pozycji i wie, że jego twarz jest wyceniana drożej niż ta Williama Saliby, Theo Hernándeza, czy nawet młodych Eduardo Camavingi i Auréliena Tchouaméniego, a więc nowych gwiazd Realu Madryt. Na razie jedynymi, którzy mogą z nim w miarę konkurować są: Pogba, Benzema i Griezmann. Dwóch pierwszych jednak na wrześniowym zgrupowaniu nie ma, bo są kontuzjowani. Mbappe zaczął wojnę i ją wygrał, to jego pozostało na wierzchu. Alain Beral, czyli prezes KFC France, był tak wściekły, że zapowiedział nawet kroki prawne wobiec zawodnika. Tu także jednak Kylian wygrał. KFC, jako firma, zdystansowało się od tych słów i upierało, że Beral nie wypowiada się w imieniu całości. Przecież nikt normalny nie odsunie go z reprezentacji przed mundialem. Ma ten komfort, że jest największą gwiazdą i z niego korzysta. Chce reklamować to, co on sam chce, a nie to, co każe mu reklamować francuski związek.

Related Articles