Skip to main content

Zlatan Ibrahimović często kradnie nagłówki gazet, bo po prostu lubi kiedy jest o nim głośno. Najbardziej oczywiście lubi to robić ze względów sportowych i tak było często w tym sezonie. Czasami zdarza mu się też puścić kontrowersyjny cytat albo wywołać konflikt, jak choćby w przypadku z Lukaku albo tym najświeższym z San Remo.

O co w ogóle chodzi tym razem? Otóż szwedzki gwiazdor został oskarżony o… homofobię na festiwalu w San Remo. Jest to jeden z najstarszych festiwali piosenki. Odbywa się w San Remo co rok, a jego tradycje sięgają bardzo daleko, bo aż do 1951 roku. To właśnie tam w 1958 roku włoską sceną wstrząsnął popularny do dziś kawałek "Nel blu dipinto di blu", nazywany często po prostu "Volare". San Remo to prekursor wszelkich podobnych festiwali. Z czasem prestiż festiwalu spadł, ale od kilku lat znów jest dość wysoki. Szwed był jedną z gwiazd tegorocznego konkursu.

Ibrahimović spóźnił się na scenę, ale wszystko wyjaśnił już na miejscu. Szwed miał wylądować w wielkim korku z powodu wypadku: – Po trzech godzinach w samochodzie powiedziałem kierowcy, żeby mnie wypuścił. Zatrzymałem przypadkowego motocyklistę, pytając, czy mógłby mnie zabrać do San Remo. Miałem farta, że był fanem Milanu. Ibra się spóźnił, ale zaśpiewał piosenkę i podzielił się też wyjątkowym monologiem, dziękując Włochom za wszystko, co dla niego zrobili. Śpiewał razem z Sinisą Mihajloviciem słynne "Lo Vagabondo", ale… cóż, raczej nie wyszło mu ciekawie. Pełnił też rolę prowadzącego.

Ibra popisał się niewybrednym żartem w stosunku do rapera Achille Lauro. Odpowiedział, że podczas jego zdalnego prowadzenia gali pilnowałby samochodów w garażu, bo złodzieje przestraszyliby się go z powodu orientacji seksualnej. Zlatan przyzwyczaił do tego, że nie gryzie się w język i unika wszelkiej poprawności politycznej, więc pewnie nic sobie z tego nie zrobi. Taki jest już jego wizerunek, konsekwentnie budowany od czasów wydania nieco podkoloryzowanej autobiografii.

Jakiś czas temu otwarcie skrytykował między innymi LeBrona Jamesa, mówiąc: – Sportowcy jednoczą świat, a to politycy go dzielą. My powinniśmy ten świat jednoczyć. Sportowcy powinni pozostać sportowcami, a politycy politykami. Odniósł się po raz drugi do tej sprawy, bo kilka dni wcześniej w jednej z rozmów przyznał, że bardzo go szanuje jako sportowca, ale nie podoba mu się to, że wykorzystuje pozycję i zabiera głos w sprawach politycznych. LeBron mocno się na te słowa oburzył i od razu odparł, że nie zamierza się zamknąć, bo walczy o sprawiedliwość i sprzeciwia się rasizmowi, a Zlatan jest marnym hipokrytą, bo sam się kilka lat temu oburzał na rasizm kierowany w jego stronę.

Niedawno Ibrahimović też popadł w konflikt z Lukaku, gdzie doszło między nimi do przepychanki w Pucharze Włoch. Zlatan miał między innimi obrazić matkę Belga i nazwać go osłem, a ten "odwdzięczył" się tekstem, że "go zabije" i obrażał też żonę Szweda. Zlatan później wyleciał z boiska, a Inter wygrał w derbach 2:1 i awansował dalej. W kolejnych, już ligowych derbach Inter wygrał 3:0, dwa gole strzelił Lukaku i przy bramce na 3:0 wykrzyczał kilka słów bezpośrednio do Szweda.

Jedno jest pewne, że ze Zlatanem Ibrahimoviciem nie jest nudno. W kilka tygodni znalazł się na okładkach w trzech różnych sprawach.

Related Articles