Skip to main content

Drugi raz w historii mistrzostw Europy o tytule zdecydowały rzuty karne. Gigi Donarumma obronił aż trzy z pięciu i przypieczętował złoto dla Włochów, a sobie nagrodę dla najlepszego gracza turnieju. To drugie mistrzostwo Europy wywalczone przez Italię.

Futbol nie wróci tym razem do domu. Gianluigi Donnarumma bohaterem Italii, chyba śmiało można w ten sposób napisać. W fazie grupowej zachował trzy czyste konta, a można sobie przypomnieć też jego efektowne interwencje w ćwierćfinale z Belgią czy obroniony strzał Alvaro Moraty w konkursie jedenastek. Tym razem obronił strzały Marcusa Rashforda, Jadona Sancho i Bukayo Saki i po prostu nikt inny tej nagrody wygrać nie mógł. Drugi raz zawodnikiem turnieju został bramkarz. Pierwszym był Peter Schmeichel w 1992 roku.

"Football is coming to Rome" – krzyczał podekscytowany Leonardo Bonucci. To właśnie w Rzymie Włosi zdobyli swoje pierwsze mistrzostwo Europy w 1968 roku. Wtedy to drużyna z Dino Zoffem, Giacinto Facchettim, Sandro Mazzolą czy Luigim Rivą – pokonała 2:0 Jugosławę w powtórzonym meczu. Wówczas nie było jeszcze konkusu rzutów karnych, a pierwszy mecz nie przyniósł rozstrzygnięcia nawet w dogrywce. Roberto Mancini miał wtedy cztery lata, a dziś, mając 56 – przywrócił Włochom tytuł mistrzów Europy. Wcześniej Italia przegrywała finały – w 2012 roku po bardzo bolesnych batach 0:4 od Hiszpanii, a także w 2000 roku po złotym golu Davida Trezegueta.

Roberto Mancini. To na jego temat warto poświęcić akapit. W końcu przejmował tę drużynę w rozsypce po barażach do mundialu w 2018 roku, gdzie wszyscy patrzyliśmy na łzy Gianluigiego Buffona, który płakał, bo Włosi przegrali ze Szwedami. Trzy lata i płacze inny Gianluigi. Ten, który otrzymał imię właśnie na cześć Buffona. Płacze jednak ze szczęścia, bo został własnie mistrzem Europy i bohaterem finału. Wracając jednak do Manciniego, to on na Wembley wygrywał przecież półfinał FA Cup z Manchesterem United, a później finał ze Stoke City, dając "Obywatelom" pierwsze trofeum od lat. Później Wembley trochę mu zgorzkniało, bo przegrał sensacyjnie finał FA Cup z Wigan Athletic Roberto Martineza i wyleciał z roboty. W 2021 roku pokonał tego samego Roberto Martineza w ćwierćfinale, a w finale odczarował gorzki smak Wembley.

Anglicy zaskoczyli w tym meczu Włochów taktyką wahadeł, szeroko ustawieni Trippier i przede wszystkim Shaw – mieli dużo miejsca, skrzydłowi włoscy nie nadążali z pomaganiem przy kryciu i tak też padł gol już w 2. minucie. Prawy wahadłowy Trippier dograł do lewego wahadłowego Shawa, a ten strzałem z woleja nie dał szans Donnarummie. Włosi przez pierwszą połowę wyglądali jak dzieci we mgle, nie wychodziły im żadne zespołowe akcje ofensywne. Próbował się przebijać indywidualnymi rajdami tylko Chiesa. Tylko w nim Włosi mogli widzieć jakieś nadzieje. W przerwie Roberto Mancini musiał to wszystko skorygować i ustawić i druga połowa już należała do Italii. Mieli kilka dogodnych okazji, ale wcisnęli gola po stałym fragmencie. Bonucci wbił piłkę do bramki z metra.

Dogrywka nie przyniosła bramek i Anglicy po raz kolejny musieli się zmierzyć z odwiecznym demonem rzutów karnych. Rozpoczęli świetnie, bo po dwóch seriach prowadzili 2:1. Trafili Kane i Maguire, a Pickford obronił strzał Belottiego. Niestety dla nich – później pomylili się już wszyscy. Rashford, Sancho i Saka, a Southgate musiał zbierać krytykę za to, że wpuścił dwóch graczy Manchesteru United na rzuty karne w 120. minucie i obaj strzelili fatalnie, natomiast do piątego karnego podszedł nastoletni Bukayo Saka, który nie wykonuje jedenastek w Arsenalu. Może czuł się pewnie? Może sam chciał? Tego nie wiemy. Pickford dał Anglii nowe życie, odbijając strzał Jorginho, ale jeszcze trafić musiał Bukayo Saka. Lepszy okazał się Donarumma, a młody gracz Arsenalu zalał się łzami. I były to łzy wszystkich Anglików tamtego wieczoru. Italia była w tym turnieju najlepsza.

Related Articles