Skip to main content

Pokonanie kosowskiego Llapi było tylko przedbiegiem przed właściwą rywalizacją w Europie. W II rundzie kwalifikacyjnej Ligi Europy Wisła wylosowała Rapid Wiedeń, więc żarty się skończyły. Austriacy przyjeżdżają dziś do Krakowa, a stadion przy Reymonta 22 wypełni się ponad 25-tysięcznym tłumem spragnionych futbolu fanów. Szanse na awans w tym dwumeczu są raczej iluzoryczne, ale przecież nadzieja umiera ostatnia.

Zapewne Rapid byłby faworytem nawet gdyby przyszło mu grać z zespołem z Ekstraklasy, a tutaj mówimy jednak o meczu z pierwszoligowcem, który niespodziewanie sięgnął po Puchar Polski. Wiemy doskonale, że ambicje Wisły są wyższe niż gra na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej, ale póki co fani Białej Gwiazdy muszą się pogodzić z faktem, że trzeci sezon z rzędu Ekstraklasę będą oglądać jedynie w telewizji lub wybierając się na mecz Puszczy Niepołomice bądź znienawidzonej Cracovii. Czołowa drużyna austriackiej Bundesligi po prostu musi być faworytem ze średniakiem polskiej I ligi – nie zapominajmy, że po beznadziejnym finiszu sezonu Wisła zakończyła rozgrywki ligowe na 10. miejscu! Rzeczony Rapid zakończył zmagania w austriackiej Bundeslidze na 4. miejscu, za plecami Sturmu Graz, Red Bulla Salzburg i LASK.

Są i dobre wiadomości dla Wiślaków, którym póki co udało się zatrzymać swojego najlepszego piłkarza i najlepszego strzelca zarazem – mowa o Angelu Rodado. Tymczasem klub z Wiednia został przed startem sezonu solidnie osłabiony. Do Werderu Brema odszedł najlepszy zawodnik drużyny Marco Grüll (21 goli, 12 asyst), a druga „armata” zespołu, Fally Mayulu (11 bramek), trafił do angielskiego Bristol City.

Więcej o rywalach polskich drużynach w europejskich pucharach przeczytasz TUTAJ.

Mikre szanse Wisły na sukces w dwumeczu wcale nie zniechęcają kibiców, u których euforia z powrotu do europejskich pucharów po 12 latach miesza się z rozczarowaniem postawą zespołu na ligowym podwórku. Już na pierwszym meczu z Llapi dwa tygodnie temu stadion tętnił życiem, a Białą Gwiazdę do boju zagrzewało ponad 24 tysiące osób. Dziś na meczu z Rapidem ten wynik zostanie poprawiony, bo już teraz sprzedano blisko 25 tysięcy biletów, a kolejne będą jeszcze sprzedawane w ciągu dnia. To rekord klubu w XXI wieku w międzynarodowych rozgrywkach. A przecież mówimy o II rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Europy i rywalu ze średniej europejskiej półki.

Wisła kompletuje kadrę na sezon, w którym cel jest oczywisty – awans do Ekstraklasy. Puchary to miły dodatek, ale w Krakowie wszyscy zdają sobie sprawę, że najbardziej realny scenariusz to jeszcze dwa dwumecze – najpierw ten z Rapidem, a potem z przegranym z pary FK Sarajevo/Spartak Trnava. Batalia w I lidze będzie dużo istotniejsza, a Wisła po zakończeniu sezonu 23/24 prezentowała w swoich mediach niemal wyłącznie komunikaty o rozstaniach – z trenerem, dyrektorem sportowym, a potem gromadką zawodników. Nowy-stary szkoleniowiec, czyli Kazimierz Moskal, póki co kraje, jak mu materiału staje, ale wszyscy widzą, że kadra Wisły jest mało jakościowa i niezbyt szeroka. W tym tygodniu do drużyny dołączyli trzej nowi piłkarze – Wiktor Biedrzycki, Frederico Duarte i Tamas Kiss. Czego się po nich spodziewać? Wielka niewiadoma, ale wreszcie uzupełniono liczebnie skład zespołu i jest to optymistyczny sygnał.

Rapid też nie próżnuje, sprowadzając dobrych piłkarzy. 700 tys. euro kosztował np. ściągnięty z Red Bulla Mamadou Sangare. Malijczyk to ofensywny środkowy pomocnik, który zapewne z miejsca wskoczy do wyjściowego składu ekipy trenera Roberta Klaussa. Jak na razie tego lata Rapid zarobił na sprzedaży swoich zawodników ponad 6 grubych baniek, samemu wydając prawie 2,5 mln. Wisła nie operuje na takich kwotach – oddaje piłkarzy za darmo i w większości takich sprowadza.

Początek dzisiejszego meczu w Krakowie o 18:00. Rewanż za tydzień w Wiedniu o 20:30.

Related Articles