Już drugi mecz 16. kolejki Premier League został odwołany z powodu koronawirusa. Po spotkaniu Evertonu z Manchesterem City padło na starcie Tottenhamu z Fulham. Londyńskie derby nie dojdą do skutku, ponieważ w zespole z Craven Cottage wykryto sporą liczbę zakażeń. Póki co nie wiadomo jeszcze, o których konkretnie zawodników chodzi. Wiadomo natomiast, że COVID-19 wyprowadził bardzo mocny kontratak i sytuacja robi się niewesoła.
Liczba zaległości do rozegrania w niewiadomym jeszcze terminie rośnie w niebezpieczny sposób. Wcześniej w grudniu odwołano także starcie Aston Villi z Newcastle United. O kłopotach Manchesteru City już pisaliśmy. Teraz wirus dopadł Fulham, a skoro na Wyspach generalnie rozpanoszył się nowy szczep tego "cholerstwa", to można się spodziewać, że niebawem kolejne drużyny zostaną wyłączone z gry. Menadżerowie w Fantasy Premier League przeżywają dramaty nie mniejsze niż trenerzy na ławkach.
Władze Premier League poważnie rozważają mini "lockdown", a dokładniej około dwutygodniową przerwę w rozgrywkach. Drużyny miałyby się odizolować i w pełni gotowe przystąpić do gry, oczywiście w mocno pozmienianym terminarzu rozgrywek i już z pewnością bez żadnych dodatkowych przerw, poza tymi reprezentacyjnymi. Może wtedy jakoś uda się dograć sezon przed startem zaległego Euro 2020. Z naciskiem na może.
Żadne konkretne decyzje nie zapadły, a powyższe spekulacje są jedynie w fazie wstępnych dyskusji. Dużo zależeć będzie od rządowych obostrzeń. Oczywiście teraz nikt nie myśli o zapełnianiu trybun, bo liczba zachorowań gwałtownie wzrasta – wczoraj wynosiła ponad 53 tysiące! Boris Johnson coś z tym fantem musi zrobić.
Niczego nie wiemy na pewno, ale można przewidywać, że niedługo Premier League czasowo zawiesi granie. Oby nie był to powrót do sytuacji w marca tego roku, gdy piłka została zamknięta na prawie trzy miesiące.
Niepokój i oczekiwanie czas zacząć…