Skip to main content

Gdyby latem 2022 roku ktoś powiedział, że za rok o tej porze będziemy ekscytować się nadchodzącym sezonem Saudi Pro League, to prawdopodobnie zostałby uznany za wariata. Tymczasem zimowy transfer Cristiano Ronaldo przetarł szlak wielu innym gwiazdom europejskiej piłki, które również wybrały bliskowschodni kierunek, by skąpać się w deszczu pieniędzy. I jeśli nawet słowo ekscytacja jest lekką przesadą, to już wzmożone zainteresowanie na pewno dość trafnie oddaje odczucia, które towarzyszą fanom piłki na Starym Kontynencie. A gra w Arabii rusza już w piątek!

Gdy zimą przedstawialiśmy rozgrywki Saudi Pro League w związku z transferem Cristiano Ronaldo do Al-Nassr, jako gwiazdy ligi wymienialiśmy takich piłkarzy jak David Ospina, Luis Gustavo, Vincent Aboubakar czy Odion Ighalo. Dziś – ledwie kilka miesięcy później – takie zestawienie brzmi śmiesznie. Nic dziwnego, skoro kilka klubów saudyjskiej ligi przeprowadziło transferowy tajfun. Na azjatycki kontynent przenieśli się wspaniali piłkarze i co najistotniejsze – nie tylko będący u schyłku sportowej kariery. Wielu z nich jest w najlepszym dla piłkarza wieku, z perspektywą wielu lat gry na topowym poziomie. A jednak pieniądze mają niesamowity dar przyciągania, a kwoty, które Saudyjczycy oferują piłkarzom zwalają z nóg. 100 milionów euro dla Karima Benzemy za sezon gry oznacza, że Francuz zarabia w przeliczeniu około 50 tysięcy złotych… na godzinę. To jest jakiś kosmos.

A Benzema, do którego jeszcze wrócimy, wcale nie musiał być najlepiej zarabiającym piłkarzem Saudi Pro League, bowiem Al-Hilal zagięło parol na odchodzącego z PSG Kyliana Mbappe. Gdy nie wypaliły podchody pod Leo Messiego, trzecia drużyna ubiegłego sezonu chciała zapłacić mistrzom Francji 300 mln euro, co uczyniłoby Mbappe najdroższym piłkarzem świata. I oczywiście kontrakt również byłby rekordowy. Problem w tym, że Mbappe najwyraźniej uznał, że pieniądze to nie wszystko, a prawdziwa rywalizacja póki co jest tylko w Europie. Czy przeniesie się do Realu już tego lata? Tego nie wiemy, ale prawdopodobnie temat jego przenosin do Arabii Saudyjskiej upadł.

Prawdopodobnie, bo nigdy nie wiadomo. Saga z Piotrem Zielińskim też trwa już ładnych kilka tygodni. Najpierw reprezentant Polski miał trafić do Al-Ahli, później miał zostać w Neapolu, a od kilku dni wahadło znów przechyla się w stronę transferu. Fabrizio Romano podał już, że ta transakcja jest w zasadzie dogadana, a więc polska kolonia w Arabii Saudyjskiej powiększy się o Zielińskiego.

Skoro mówimy o Polakach, to nie sposób nie wspomnieć o Grzegorzu Krychowiaku. W zimowym „rozdaniu” traktowaliśmy go jeszcze jako jedną z większych gwiazd ligi, ale teraz będzie raczej jednym z wielu czeladników. O swojego niedawnego podopiecznego z reprezentacji Polski upomniał się bowiem Czesław Michniewicz. Krychowiak zamienia więc Al-Shabab na Abha Club, gdzie stery przejął były selekcjoner biało-czerwonych. Mówiło się zresztą, że Michniewicz jest również gotowy sprowadzić do klubu Łukasza Skorupskiego, ale ten temat nie został sfinalizowany – Krzysztof Stanowski na Twitterze podał, że bramkarzem w ekipie Michniewicza będzie Ciprian Tătărușanu. Abha jest jednym z kandydatów do spadku, więc Michniewicz wraca do pracy, którą dobrze zna z wielu klubów Ekstraklasy. Jego pragmatyczna, często mocno defensywa filozofia futbolu może okazać się zbawienna w tym otoczeniu.

A będzie to otoczenie gwiazd, do których siłą rzeczy musimy wrócić. Wprawdzie w wielu klubach Saudi Pro League głośnych transferów próżno szukać, to jednak czwórka ekip zaczęła sypać pieniędzmi jak Pablo Escobar w swoim prime time. Zacznijmy od przywołanego już Al-Ahli, które dwa lata temu sensacyjnie spadło z ligi. Teraz wraca i nie zamierza przyjmować standardowej roli beniaminka, który powalczy o ligowy byt. Podopieczni Matthiasa Jaissle do rozgrywek przystąpią z takimi zawodnikami jak Riyad Mahrez, Allan Saint-Maximin, Edouard Mendy, Roberto Firmino czy Franck Kessie. Fani Premier League mogą gremialnie zacząć kibicować Al-Ahli po tym exodusie gwiazd do właśnie tego klubu. A to przecież prawdopodobnie nie koniec wzmocnień, skoro o krok od transferu jest Zieliński. Mówi się też o Rogerze Ibanezie i Youssefie En-Nesyrim.

Grubo poszli też mistrzowie ligi, czyli Al-Ittihad. Pod skrzydła Nuno Espirito Santo trafili Fabinho, Jota, N’Golo Kante i przede wszystkim wspominany już Benzema! Środek pomocy i napad dostały zastrzyk jakości, o jakim pomarzyć mógłby prawie każdy klub w Europie.

Wicemistrzostwo w zeszłym sezonie zdobyło Al-Nassr, czyli ekipa Cristiano Ronaldo. Żeby Portugalczykowi nie było smutno, teraz będzie dostawał podania od Sadio Mane, Seko Fofany, Marcelo Brozovicia czy Alexa Tellesa. Czy coś pisaliśmy o piłkarzach w optymalnym wieku? No to mamy najlepszy przykład. Mane jeszcze niedawno rządził w Premier League. W Bayernie trochę przygasł, ale ma raptem 31 lat i mógłby osiągnąć jeszcze bardzo wiele na Starym Kontynencie. A co powiedzieć w tej sytuacji o trzy lata młodszym Seko Fofanie? Ma on za sobą sezon życia w RC Lens i miał być jednym z najbardziej łakomych kąsków tego okienka transferowego. Na usługi Fofany ostrzyło sobie zęby pół Premier League, ale Anglicy muszą obejść się smakiem, bo Francuz wybrał grę w Al-Nassr i sowite przelewy od Saudyjczyków. Dla porządku – Brozović i Telles mają po 30 lat. Chorwat był jednym z najmocniejszym punktów Interu. Był…

No to weźmy jeszcze na tapet czwarty z klubów, który przeprowadził olśniewające transfery. Al-Hilal w siedmiu ostatnich sezonach zdobyło pięć mistrzostw kraju. W powrocie na szczyt mają pomóc Malcom, Ruben Neves, Sergej Milinković-Savić czy Kalidou Koulibaly. Wydano na nich blisko 180 milionów euro, a wielokrotność tej kwoty pójdzie jeszcze na pensje. Ale kto bogatemu zabroni?

Z czego wynika to bogactwo? Najłatwiej byłoby napisać, że z ropy. I nie będzie to przecież żadnym kłamstwem, bo powszechnie wiadomo, jakie nomen omen bogactwo naturalne napędza gospodarkę Arabii Saudyjskiej i napycha kieszenie szejków (a od niedawna również topowych piłkarzy Europy). Skąd jednak taka dysproporcja? Ponad pół ligi przeprowadza mało znaczące transfery. Można byłoby w sumie wspomnieć jeszcze o Al-Ettifaq, które ściągnęło Jordana Hendersona i Moussę Dembele, ale to małe miki w porównaniu z przywołaną wcześniej czwórką krezusów. Cała „tajemnica” polega na tym, że Fundusz Inwestycji Publicznych Arabii Saudyjskiej przejął kontrolę nad czterema czołowymi klubami w tym kraju – Al-Ittihad, Al-Nassr, Al-Hilal i Al-Ahli. W skrócie – państwo wyłożyło naprawdę grubą forsę, by ściągnąć do siebie wielkich zawodników i zbudować silne drużyny.

Czy uda się w ten sposób zbudować silną ligę? Wiele wskazuje na to, że będzie to liga dwóch prędkości. Napompowane państwowymi pieniędzmi kluby powinny rozstrzygnąć między sobą kwestię czołowych miejsc. Tak przynajmniej nakazuje logika. Ale czy wzmocnione drużyny prezentują już poziom, który oglądamy na co dzień np. w Lidze Mistrzów? To mocno wątpliwe, bo na wielu pozycjach wciąż brakuje jakościowych piłkarzy. Być może jedno, dwa, góra trzy okienka transferowe załatwią ten temat. Wydaje się, że Saudyjczycy są bardzo zdeterminowani, by odgrywać wiodącą rolę w futbolu. Przypomnijmy, że Fundusz Inwestycji Publicznych jest od dwóch lat posiadaczem 80% udziałów w Newcastle United. Transakcja została zatwierdzona po prawnie wiążącym zapewnieniu, że władze Arabii Saudyjskiej nie będą ingerowały w funkcjonowanie klubu z St James’ Park.

Uwagę zwraca, że drużyny budowane są od przodu i są mocno nierówne. W ofensywie wielkie gwiazdy, a w tyłach anonimowi piłkarze, przeważnie miejscowi. Taki model ma zagwarantować dużą liczbę bramek, efektownych akcji, a co za tym idzie napędzać zainteresowanie rozgrywkami. Jest w tym wszystkim jeszcze jeden ważny aspekt. W Saudi Pro League limit obcokrajowców wynosi 8. Oznacza to, że nawet najbogatsze kluby muszą w pewnym momencie zbastować i zabezpieczyć sobie w kadrze odpowiednią liczbę sensownych Saudyjczyków. Tutaj sporą przewagę może mieć właśnie Al-Hilal i broniący tytułu Al-Ittihad, które są trochę lepiej zbalansowane względem konkurencji.

Do kadr drużyn, które widzimy dziś, nie ma się specjalnie co przyzwyczajać. Saudyjczycy mają jeszcze jedną przewagę nad Europą, poza tą finansową. Okienko transferowe otwarte jest bowiem do 20 września i z pewnością trzy pierwsze tygodnie września będą bardzo gorące w Arabii – i nie chodzi nam wcale o temperaturę powietrza. Wielu zawodników, którzy nie znajdą sobie zatrudnienia w Europie, chętnie skorzysta z lukratywnych ofert z Arabii. Dojdzie też do sporej liczby przetasowań na rynku wewnętrznym. Do gry wejdą biedniejsze kluby, które będą chciały „skubnąć” okruchy z pańskiego stołu. Te okruchy mogą być całkiem smakowite – kwestia by umiejętnie szukać. W najbliższych tygodniach możemy więc spodziewać się dalszego exodusu zawodników z Europy. Czy będą wśród nich wielkie nazwiska, porównywalne do Benzemy, Mahreza czy Mane? Skoro coraz głośniej mówi się już o Neymarze, to niewykluczone…

Gwiazdy na boisku to nie wszystko. Arabia chce mieć też świetnych trenerów. I trzeba przyznać, że Michniewicz będzie pracował w zacnym gronie. Jorge Jesus, Slaven Bilić, Steven Gerrard, Nuno Espirito Santo – to nazwiska, których przedstawiać nie trzeba. Jest też przywołany już w tym tekście Matthias Jaissle, młody niemiecki szkoleniowiec, wywodzący się z Red Bulla Salzburg. Nie poszedł on jednak w naturalnym kierunku, czyli do Bundesligi (np. do siostrzanego RB Lipsk). Swoją karierę, a na pewno swoje zaplecze finansowe, buduje w Saudi Pro League.

Gwiazdy na boisku i ławkach trenerskich to nadal nie wszystko. Saudyjczycy zrobią naprawdę dużo, by podnieść poziom sędziowania. Już teraz na gościnne występy do Arabii wpada Szymon Marciniak, ale tajemnicą poliszynela jest poważna oferta dla naszego najlepszego arbitra. Marciniak ponoć mocno rozważa „transfer” do Saudi Pro League na dwa lub trzy sezony. Miałby tam nie tylko sędziować, ale i szkolić miejscowych arbitrów. Przy okazji na jego koncie pojawiłyby się naprawdę duże pieniądze, których nigdy nie zarobi w Europie, nawet mając status najlepszego na świecie w swoim fachu.

To, co widzi kibic piłkarski w Europie to potęga finansowa, która coraz odważniej zaczyna podbierać wyśmienitych zawodników ze Starego Kontynentu. Dla Arabii to jednak tylko mały wycinek większego planu. Wizja 2030 – tak nazywa się ten plan, który zakłada rozwój i zmiany w kraju na wielu płaszczyznach. Być może słyszeliście o futurystycznej wizji budowy „inteligentnych” miast, takich jak absolutnie szokujące The Line. To też jeden z elementów całego planu. Saudyjczycy chcą zdywersyfikować przychody i przygotować kraj na czas, gdy ropa zwyczajnie się skończy. Chcą zmniejszyć bezrobocie, mocno postawić na branżę IT, wzmocnić sektor prywatny, zbudować atrakcyjnie turystycznie kurorty, wyjęte spod surowego szariatu. Chcą by ich kraj stał się centrum trzech kontynentów – Afryki, Azji i Europy. Jeśli więc ktoś sądzi, że sprowadzanie fantastycznych piłkarzy to tylko sportswashing, czyli wybielanie swojego marnego wizerunku z pomocą sportu, to jest w grubym błędzie. Wielka piłka, ale też golf, krykiet czy Formuła 1, mają nie tylko budować lepszy PR Arabii Saudyjskiej. Mają ściągać turystów z całego świata, dla których ten kierunek ma być szalenie atrakcyjny z wielu względów. Dziś taki nie jest, ale do 2030 roku jeszcze daleko, a w Arabii już wiele rzeczy się zmieniło. Liberalizuje się choćby prawo wobec kobiet, co dla turysty z innej kulturowo części świata może mieć kluczowe znaczenie przy rezerwowaniu wakacji. Wielkie sportowe imprezy, o których organizację starać się będzie Arabia Saudyjska, z mundialem na czele, będą dodatkowymi wabikiem. Arabowie nie chcą jednak skończyć jak sąsiedzi z Kataru, których reprezentacja skompromitowała się na domowym turnieju w 2022 roku, dlatego też budują mocną ligę. Prawdopodobnie nie będą też Chińczykami, których zapał do futbolu skończył się szybciej niż się zaczął.

Już dziś w skali światowej o prawa do transmisji Saudi Pro League starają się najwięksi giganci. W Polsce również trwa walka o ten coraz atrakcyjniejszy produkt. I wcale nie zdziwimy się, jeśli oglądalność meczów z Półwyspu Arabskiego przebije Ligue 1 czy pozbawioną Polaków Bundesligę.

Related Articles