Pięć minut trwał hitowy mecz w Ligue 1 pomiędzy Lyonem a Marsylią. Po tym czasie butelką z wodą został trafiony Dimitri Payet. Francuz dostał prosto w głowę, zwijał się z bólu przez kilka minut, a mecz został przerwany. Marsylczycy nie wyszli już na boisko.
Największą ironią tego hitu jest fakt, że kibiców Olympique Marsylii nie wpuszczono na mecz z Lyonem z uwagi na bezpieczeństwo. Władze Lyonu uznały, że lepiej zapobiegać, więc nie wpuszczą fanów gości – ani na stadion, ani nawet w okolice stadionu. Niemiło widziany był każdy człowiek z jakimkolwiek znakiem rozpoznawczym klubu z Marsylii. Na ten specjalny mecz zaostrzono i zwiększono ochronę w mieście i na stadionie. Wszystko przez to, że fani Marsylii pobili się z fanami Angers po meczu ligowym. Wtedy nie zapewniono odpowiedniego bezpieczeństwa, bo w stronę kibiców zespołu Arkadiusza Milika w trakcie meczu leciały petardy i różne przedmioty. Po spotkaniu nie wytrzymali i postanowili przedostać się na trybunę gospodarzy, wymierzając im sprawiedliwość.
Kiedy Leo Messi wykonywał rzuty rożne na stadionie w Marsylii, to nawet się nie zastanawiał, gdzie kopnąć, bo latały w jego stronę dziwne przedmioty. Kiedy Neymar wykonywał rzut rożny, to za nim ustawiała się ochrona ze specjalnymi tarczami, żeby tylko ochronić go przed fruwającymi butelkami, zapalniczkami czy monetami. Ten mecz był w ogóle dziwny, bo w 73. minucie nagle Messiego zaczął gonić gość w białej kurtce i dżinsach. Zdążył go wyściskać, zanim zabrali go stamtąd stewardzi. W tym sezonie fanatycy na stadionach… albo po prostu durnie, bo inaczej ich nazwać nie można, są we Francji wyjątkowo chamscy i agresywni. Pozwalają sobie na dużo, a liga nie potrafi sobie z tym poradzić. Piłkarze nie czują się bezpiecznie.
Dobrze pamiętamy też, co działo się w meczu Nicei z Marsylią. Wtedy Dimitri Payet odrzucił butelkę w stronę miejscowych fanów. Ci wtargnęli na murawę i zaczęła się awantura, Payet dostał nawet kopniaka. Zawodnicy Marsylii na boisko już nie wyszli. Mecz powtórzono w neutralnym Troyes, Nicea go zremisowała, ale otrzymała -1 punkt, więc wyszła tak naprawdę na zero. Dostali też karę pustych trybun przez trzy kolejne spotkania. Mało kto pamięta już o sytuacji z pierwszej kolejki, bo cały czas dochodzi do kolejnych wybryków, a przecież już na początku sierpnia w meczu Montpellier z Marsylią – Valentin Rongier dostał tak butelką w twarz, że ta rozcięła mu wargę. Mecz przerwano na kilkanaście minut, ale został wznowiony.
Tym razem to już nie rozcięta warga, nie wtargnięcie fana, nie przerwanie spotkania na chwilę. Dimitri Payet dostał z wysokości butelką prosto w głowę. Leciała z naprawdę dużą prędkością. Payet leżał na murawie przez kilka minut. Fani Lyonu między sobą szybko wyłapali który gagatek popisał się takim trafieniem. Dostał tak zwane "lepy" na otrzęsiny. Początkowo mecz miał być wznowiony bez Payeta, który nie był w stanie grać, ale gracze Marsylii odmówili wyjścia na murawę – już po raz drugi w tym sezonie. Znów oczywiście innego zdania był właściciel przeciwnego klubu. Jean-Michel Aulas twierdził, że śmiało można grać. Komisja dopiero podejmie decyzję – jak ukarać Lyon i co zrobić z tym konkretnym spotkaniem. Na Ligue 1 patrzy się w tym sezonie z obrzydzeniem.