Trochę czasu spędził Simone Inzaghi w roli trenera Lazio. Jednak po sukcesach w Wiecznym Mieście, teraz ruszył podbijać Europę z Interem. Dzisiaj wraca do Rzymu już w nowych barwach w hicie 8. kolejki Serie A. To jednak nie jedyne spotkanie, które zyskało taki status. Już jutro do Turynu wjeżdża Jose Mourinho i jego Roma!
Simone Inzaghi w Rzymie pracował od początku swojej trenerskiej kariery. Były ekipy młodzieżowe, ale w kwietniu 2016 roku przejął pierwszą drużynę. Najpierw tymczasowo, a od sezonu 16/17 jako pełnoprawny pierwszy trener. Nikt się nie spodziewał, że jego 3-5-2 przetrwa tam aż pięć lat. Byłoby nawet dłużej, gdyż nikt go nie wyganiał. W końcu jednak trafił do miejsca, gdzie będzie miał większe możliwości.
Puchar Włoch, dwukrotnie Superpuchar Włoch to naprawdę duże sukcesy, jak na klub, który przez wiele lat poza renomą, niewiele miał wspólnego ze ścisłą czołówką calcio. Lazio pod jego wodzą to drużyna, która wielokrotnie irytowała, ale tyle samo razy zachwycała. Udało się wypromować wielu piłkarzy, rozpoczynając od Siergieja Milinkovicia-Savicia, kończąc na Francesco Acerbim. Wielu byłych i obecnych laziali powinno całować po rękach Inzaghiego. Na pewno jednak nie zrobią tego dzisiaj wieczorem. Na Olimpico Inzaghi już nie będzie gospodarzem, tylko przyjezdnym, któremu powinno się ładnie ukłonić i podziękować za lata sukcesów.
Teraz w Mediolanie ruszył w sezon… bardzo różnie. W lidze jego ekipa strzela mnóstwo goli. Mowa przecież o 22 trafieniach w siedmiu grach. Były strzelaniny z Bolonią, Genoą czy Veroną lub Fiorentiną. Przytrafiła się wpadka z Sampdorią 2:2, ale też kapitalne widowisko z Atalantą o tym samym wyniku. Na drugim biegunie jest jednak Liga Mistrzów. W ubiegłym sezonie trudna grupa i ostatnie miejsce. Teraz niemal identyczny skład i… znowu ciężary na starcie. 0:1 z Realem, 0:0 z Szachtarem, a przed nimi sensacyjny lider grupy z Naddniestrza.
To nadal lepiej od początku Maurizio Sarriego w Rzymie. Niby wygrał pierwsze dwa mecze, pokonał Romę w derbach, ale poza tym spore kłopoty. 0:2 z Milanem można było wkalkulować. Nieco gorzej wyglądały remisy z Cagliari czy Torino, ale 0:3 z Bolonią przed przerwą reprezentacyjną nie można zaakceptować. Ciro Immobile strzela swoje – 6 trafień u progu sezonu – ale kłopotem jest defensywa. 12 straconych goli to poziom Empoli czy Venezii tuż nad strefą spadkową. Oczywiście można utyskiwać, że podobne wyniki zaliczają drużyny wokół Lazio – Fiorentina czy Juventus – jednak to nadal nie broni defensywy stołecznej ekipy.
Mou w Turynie
Nie od dziś wiadomo, że Jose Mourinho uwielbia wielkie mecze. W tym sezonie jeden taki już za nim. Mowa o przegranych derbach 2:3. Teraz czas na kolejny, jednak poprzeczka idzie znacznie wyżej. Może Juventus ma kłopoty, może to nie będą derby. Jednak sportowo to powinno być najtrudniejsze wyzwanie dla niego w Rzymie. Jego Roma nieźle rozpoczęła sezon, choć już zaliczyła dwie porażki. Poza tą z Lazio, poległa także w Weronie. Wynik ten sam, co w derbach, ale nie wiadomo czy poziom meczu na Marc'Antonio Bentegodi nie był wyższy. Kapitalne widowisko, ale przegrane z Igorem Tudorem i jego ekipą. Wtedy były piłkarz Juve go pokonał, później były trener – Sarri – a teraz czas na bezpośrednie starcie ze Starą Damą.
Zanim przejdziemy do gospodarzy tego starcia, warto tutaj zwrócić uwagę, że zaszła spora zmiana w ataku Romy przed tym sezonem. Odszedł Edin Dżeko, a jego miejsce zajął Tammy Abraham. Z całym szacunkiem, ale Anglik to jeszcze nie jest poziom Bośniaka, choć początek sezonu ma całkiem udany – 4 gole we wszystkich rozgrywkach. Błyszczą jednak pomocnicy – Jordan Veretout i Lorenzo Pellegrini. Obaj po cztery gole i obaj z występami w swoich reprezentacjach. To chyba najlepsza rekomendacja, wszak konkurencja w drugich liniach Włoch oraz Francji jest niezwykle duża.
Juve powoli zażegnuje kryzys z pierwszych meczów. Przede wszystkim będąc w trudniejszej dyspozycji zrobili dwa duże kroki w kierunku awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów, nie tracąc przy tym gola. W lidze były kłopoty ze Spezią, Sampdorią czy Torino. Jednak udało się wszystkie trzy mecze wygrać i już są na siódmym miejscu. Wyprzedzili Atalantę, doszli do Lazio, a lada moment powinni znaleźć się wyżej. Max Alegri może nie zapewni widowiskowego Juventusu, ale zapewne wróci zwyciężanie. To dla Starej Damy pierwszy cel po bardzo słabym poprzednim sezonie.
Dla nas najważniejsza będzie dalsza dyspozycja Wojciecha Szczęsnego. W pierwszych meczach zapewnił spore widowisko. Zwłaszcza show na Dacia Arena z Udine poszło w świat, gdy skompromitował się swoim bezsensownym dryblingiem. Nie lepiej było na San Paolo, gdy podarował zwycięstwo Napoli. Ostatnio było już lepiej, a dodatkowo trochę pewności powinno mu dodać czyste konto w reprezentacji. Pierwsze od dawien dawna między słupkami kadry.