Hasło Wielki Milan przewijało się na polskim twitterze po wielokroć, przeważnie publikowane przez wielbiącego calcio redaktora Eleven Sports, Mateusza Święcickiego. W większości wypadków było to jednak hasło nacechowane ironią, bo Milan de facto do lat swojej świetności nie potrafił nawiązywać. Pałętał się w środku stawki Serie A, niekiedy mając problem z zakwalifikowaniem się do europejskich pucharów. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko zmieniło się zimą tego roku, gdy zespół zasilił Zlatan Ibrahimović. Milan świetnie punktował już w końcówce sezonu 19/20, ale nie pozwoliło to na nic, ponad awans do Ligi Europy. Teraz po czterech kolejkach nowej kampanii Rossoneri są liderem tabeli z kompletem punktów! Dziś ich rywalem będzie Roma.
Czy to już naprawdę wielki Milan? Miarą wielkości takich klubów są konkretne sukcesy, trofea. Na to jest więc za wcześnie, ale widać wyraźnie progres. W 2020 roku nie ma w Serie A zespołu punktującego lepiej niż właśnie Milan. To bardzo wymowne, bowiem do niedawna nikt nie traktował mediolańczyków na równi z Juve, Napoli, Atalantą czy sąsiadem zza miedzy – Interem. W Anglii złośliwi kibice Arsenalu przez lata prowokowali fanów Tottenhamu powiedzonkiem "Mind the gap". Gdyby Włosi mówili językiem Szekspira, pewnie fani Interu właśnie tak drwiliby z pogrążonego w wieloletnim kryzysie Milanu. Inter ze swoimi problemami uporał się szybciej, choć po prawdzie – żadnego trofeum do gabloty nie wstawił. Ostatnie zdobywał jeszcze z Jose Mourinho dekadę temu. Milan 4 lata temu wygrał mało znaczący Superpuchar Włoch.
Pierwsze kolejki sezonu 20/21 wyglądają tak, jakby Milan planował zamach stanu na Juventusie. Gdyby to właśnie Rossoneri przerwali hegemonię Starej Damy, byłaby to wielka sensacja. Na papierze Milan nie ma składu na Scudetto – ba, nawet na TOP 4. Ich największym atutem są młody bramkarz Gianluigi Donnarumma i pokolenie starszy, 39-letni Ibrahimović. W tym sezonie Szwed strzelił już cztery gole, choć zagrał w raptem dwóch meczach. Dwa inne opuścił, bo zmagał się z koronawirusem. Tydzień temu Ibra ustrzelił dublet w derbach z Interem, a Milan wygrał 2:1. Jeśli dziś Milan pokona Romę, będzie miał cztery punkty przewagi nad drugim Napoli. Napoli, które na boisku wygrało wszystkie mecze, ale zostało ukarane walkowerem za niepojawienie się na meczu w Turynie. Ta afera będzie miała jeszcze swój ciąg dalszy, co zapowiada prezes de Laurentiis.
Wracając do Milanu – po restarcie ligi w czerwcu Rossoneri nie przegrali ani razu! Ich ostatnią porażkę datuje się na 8 marca! Od tamtej pory przytrafiły im się trzy remisy w Serie A i jeden w Coppa Italia. Remisem zakończył się także mecz ostatniej rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy z Rio Ave, ale Milan lepiej strzelał rzuty karne w epickim konkursie, który zakończył się w 12. serii.
Roma sezon rozpoczęła fatalnie, przegrywając walkowerem z Veroną! Potem było już lepiej – remis z mistrzem kraju i dwa zwycięstwa – z Udinese i Benevento. Do tego w czwartek udało się pokonać Young Boys Berno w wyjazdowym meczu Ligi Europy. Milan tego samego dnia wywiózł komplet punktów ze stadionu Celticu. Rzymianie wygrywając dzisiejszy mecz wskoczą w tabeli przed Juventus i będą w bezpośrednim kontakcie z całą czołówką. Ubiegły sezon Roma zakończyła na 5. miejscu, co było dla kibiców tego klubu rozczarowaniem, bo oznaczało rozstanie z Ligą Mistrzów, która przez ostatnie lata regularnie gościła na Stadio Olimpico. Teraz zresztą też gości, ale za sprawą Lazio, które do europejskiej elity powróciło.
Czy podopieczni Paulo Fonseci zaskoczą dziś rozpędzonego lidera na San Siro? Czy Edin Dżeko przyćmi 5 lat starszego Ibrahimovicia? Początek włoskiego hitu o 20:45. Ani się obejrzymy, a wejdziemy w klimat wtorkowo-środowych pojedynków w Champions League.