Skip to main content

David Moyes stworzył kawał drużyny. West Ham United wygrał na London Stadium z Liverpoolem 3:2 i wyprzedził "The Reds" bezpośrednio w tabeli Premier League. To kolejny imponujący występ "Młotów" w tym sezonie.

West Ham to najbardziej pozytywne zaskoczenie dwóch ostatnich sezonów. Jeszcze w poprzednim można było machnąć ręką i 6. miejsce w Premier League uznać za jednorazowy wystrzał, ale teraz już w żadnym wypadku nie można przejść obojętnie obok wyników "Młotów", bo na razie jest jeszcze lepiej, a drużyna tylko się rozwinęła, wzmocniła Kurtem Zoumą i utwierdziła swoją pozycję. Na 17 rozegranych spotkań w tym sezonie przegrali tylko dwa – Z Brentford i z Manchesterem United, kiedy Mark Noble podszedł do pamiętnego karnego. W tym momencie mają w lidze więcej strzelonych goli niż Manchester City, prowadzą w swojej grupie Ligi Europy, a w przeciągu niecałego miesiąca pokonali: Everton, Genk, Tottenham, Aston Villę, Liverpool oraz oba Manchestery w Pucharze Ligi.

Moyes ma swoją praktycznie żelazną jedenastkę, w której robi niewielkie roszady. Skład West Hamu moglibyśmy w zasadzie typować w ciemno. Soucek, Rice, Fabiański, Antonio, Bowen, Benrahma, Fornals… szkocki trener ma też szczęście, że cały czas ma dostępnych swoich najważniejszych zawodników, chociaż np. kiedy wypadł Coufal, to godnie zastąpił go 21-letni Benjamin Johnson i strzelił nawet gola Aston Villi. Łukasz Fabiański uczestniczy w naprawdę fajnym, ciekawym i ambitnym projekcie, będąc jego ważną częścią. Zawodnicy West Hamu podkreślają, że Moyes dba nie tylko o pierwszy skład, ale potrzebni się czują także zmiennicy właśnie dzięki wypracowanej w klubie atmosferze, gdzie jeden chce grać dla drugiego i z drugim.

To pierwsza porażka Liverpoolu w Premier League w tym sezonie, a ofensywną maszynę Kloppa, która zdobywa średnio 2,82 gola na mecz zatrzymał właśnie będący w świetnej formie West Ham. Gospodarze prowadzili już od 4. minuty, kiedy samobója po rzucie rożnym strzelił sobie Alisson. Sytuacja wzbudziła kontrowersje, czy brazylijski bramkarz nie był w tej sytuacji faulowany. Po analizie VAR uznano jednak, że nie i szybko zrobiło się 1:0, co od razu zwiastowało emocje w tym meczu. Liverpool wyrównał jeszcze w pierwszej połowie po znakomitym trafieniu Trenta Alexandra-Arnolda z rzutu wolnego. "The Reds" ukoronowali swoją przewagę, bo po golu zdecydowanie "siedli" na gospodarzy.

W drugiej połowie obejrzeliśmy jeszcze trzy bramki. Napierw z kontrą popędził Bowen i dograł piłkę Fornalsowi, potem kolejny stały fragment wykorzystali gospodarze, a gola strzelił z główki Kurt Zouma i w 74. minucie było 3:1. Liverpool się jednak nie poddał i próbował odrobić stratę. Piłkarze Kloppa zdobyli bramkę kontaktową i byli bardzo bliscy wyrównania, ale Sadio Mane w doliczonym czasie zmarnował doskonałą okazję i na tablicy pozostało 3:2 dla West Hamu. Dzięki tej wygranej "Młoty" wskoczyły na trzecią lokatę, mając tyle samo punktów, co drugi Manchester City i tylko trzy punkty straty do liderującej Chelsea. Ten sezon jest dla West Hamu jak wymarzony.

 

Related Articles