Skip to main content

Na zegarze była 74. minuta, a Marsylia przegrywała w Nicei 0:1. Wtedy butelką w plecy dostał Dimitri Payet. To był już któryś raz, kiedy we Francuza leciały różne przedmioty. Nie wytrzymał i tym razem odrzucił butelkę w stronę fanów Nicei. Ci wściekli wtargnęli na boisko i doszło do przepychanek.

Klasyk mawia zawsze w takich sytuacjach, że na Zachodzie sobie poradzili. Na stadionie w Nicei doszło do scen, po których mogą im na kilka ładnych spotkań zamknąć stadion. Od początku przy wykonywaniu rzutów rożnych było gorąco. To nie pierwszy raz, kiedy butelki leciały w stronę Payeta. Nie wytrzymał, kiedy został trafiony w plecy. Wtedy odrzucił butelkę w stronę fanów Nicei, a ci zaczęli wbiegać lawinowo na boisko. Służby porządkowe próbowały jeszcze tworzyć kordon ochronny, na nic także zdały się prośby graczy Nicei, między innymi doświadczonego Dantego. Jeden z fanów kopnął Payeta w udo. W pewnym momencie piłkę z całej siły w stronę fanów gospodarzy kopnął też Alvaro Gonzalez i rozwścieczył ich jeszcze bardziej. Doszło do skandalicznej szarpaniny, po której sędzia Benoit Bastien przerwał spotkanie. Piłkarze Marsylii nie wrócili już później na boisko.

Nawet Jorge Sampaoli też wyrywał się do bitki. Radio radio RMC Sport informowało, że obrażenia odniosło trzech piłkarzy OM. Internet obiegły zdjęcia Luana Peresa i Matteo Guendouziego, którzy pokazali swoje szramy na szyi po starciach z kibicami gospodarzy. Prezydent Marsylii otwarcie przyznał, że jego piłkarze nie wyjdą na murawę. Mecz miał być wznowiony i tego też spodziewali się gracze gospodarzy, jednak na boisko nie chcieli wrócić piłkarze Marsylii. Znów jednym z prowadzących dialog miał być kapitan Nicei i były gracz Bayernu – Dante. On próbował przekonać gości, żeby ci wznowili spotkanie. Może inna byłaby ich percepcja, gdyby w tym meczu prowadzili. W tym przypadku nie mieli wiele do zyskania. Kiedy czekaliśmy na wznowienie – można było zobaczyć trenera Sampaoliego z plecaczkiem, co wyraźnie sugerowało, że oni po prostu grać nie zamierzają.

Władze Ligue 1 oraz służby porządkowe po opanowaniu sytuacji uznały, że mecz można wznowić, więc na murawę wyszli sędziowie i zawodnicy gospodarzy. Sędzia Benoit Bastien nakazał wznowienie gry, ustawiono piłkę przy chorągiewce, gdzie rzut rożny miał wykonać Dimitri Payet, jednak spotkanie nie mogło być kontynuowane bez gości. Po kilku minutach odgwizdał więc koniec, co wiąże się z walkowerem i wynikiem 3:0 dla Nicei, ponieważ goście zlekceważyli nakaz ponownego wyjścia na murawę. Prezydent Pablo Longoria przyznał później w wywiadzie, że nawet arbiter był za przerwaniem tego spotkania, jednak to władze ligi naciskały na wznowienie, ale on stanowczo był temu przeciwny. W środę ma się odbyć spotkanie przedstawicieli ligowych z władzami Nicei i Marsylii.

Innego zdania jest z kolei prezydent Nicei – Jean-Pierre Riverie, który sam udał się na trybuny, żeby porozmawiać z kibicami. Jego zdaniem to piłkarze Marsylii sprowokowali kibiców odrzucaniem przedmiotów. Miał też pretensje o to, że członkowie sztabu gości szarpali się z niewinnymi piłkarzami Nicei – Kluivertem i Todibo. Według niego sytuacja została w pełni opanowana i nie rozumiał decyzji graczy z Marsylii. Wiadomo jednak, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Sprawa na pewno nie zostanie tak szybko rozstrzygnięta. Marsylia ma zamiar udowodnić swoją rację, a trzy punkty na ich konto mają dopisać odpowiedni prawnicy.

Related Articles