Przed nami najważniejsza piłkarska impreza tego roku, czyli Mistrzostwa Europy. Pierwszy gwizdek już w piątek. Wszystkie reprezentacje ogłosiły swoje kadry, a dziennikarze nie ustają w spekulacjach na temat wyjściowych jedenastek na zbliżające się mecze o punkty. Jednak wielka impreza to również wielcy nieobecni i to nim poświęcimy kilka najbliższych akapitów. Sprawdzimy, kogo w Niemczech może brakować nam najbardziej.
Oczywiście moglibyśmy zacząć wymieniać jednym tchem Argentyńczyków czy Brazylijczyków, ale żarty na bok. Skupiamy się tylko na piłkarzach, którzy faktycznie mieli szanse na to Euro pojechać. Zaczniemy od tych, którzy w Niemczech nie zagrają z najbardziej prozaicznego powodu – ich zespoły nie zakwalifikowały się na turniej. W tym roku gigantycznych sensacji, jak nieobecność Włochów czy Holendrów, nie było. I nic w tym dziwnego, skoro na Mistrzostwa Europy jedzie pół tejże – 24 reprezentacje to naprawdę dużo i ciężko nie załapać się do grona finalistów, co najlepiej obrazuje przykład Polaków – mimo beznadziejnych eliminacji w grupie, ekipa Michała Probierza i tak dostała się do finałów Euro, wykorzystując ścieżkę barażową.
Nie zagra tam jednak Norwegia, a to oznacza, że w Niemczech nie obejrzymy Erlinga Haalanda (król strzelców Premier League), Alexandra Sorlotha (wicekról strzelców La Liga) i Martina Odegaarda (jeden z najlepszych piłkarzy Premier League). Takie trio miałoby miejsce w podstawowej jedenastce prawie każdej reprezentacji na Starym Kontynencie, ale mimo takich kozaków w ofensywie, Norwegia na mistrzostwa nie jedzie. Honoru Skandynawii musi bronić Dania, bo kolejni nieobecni z północy Europy to Szwedzi, a więc kolejne duże nazwiska na liście nieobecnych – Dejan Kulusevski, Alexander Isak czy przede wszystkim najlepszy piłkarz ligi portugalskiej, Viktor Gyokeres.
Szukanie kolejnych piłkarzy w tym gronie, byłoby już trochę na siłę – Grecy, Walijczycy, Islandczycy, Bośniacy czy Czarnogórcy nie mają w swoich składach pierwszoplanowych postaci europejskiego futbolu, a tylko na takich chcemy skupiać się w tym tekście.
Przejdźmy więc do tych, których zabraknie z powodu kontuzji lub decyzji trenera. I zaczniemy od świeżego „breaking newsa” z reprezentacji naszych grupowych rywali. Holendrzy będą musieli radzić sobie na Euro bez Frenkiego de Jonga. To duże osłabienie drugiej linii. Pomoc Oranje już wcześniej otrzymała spory cios – mający za sobą bardzo udany sezon Marten de Roon doznał kontuzji, która nie tylko wykluczyła go z wygranego przez Atalantę finału Ligi Europy, ale także z mistrzostw w Niemczech. Inny nieobecny z powodu kontuzji gracz to Sven Botman. Na pozycji środkowego obrońcy Holendrzy mają jednak wystarczająco dużo jakości, by z tego powodu nie rozpaczać. Do formy gwarantującej odpowiedni poziom nie zdołał dojść również Jurrien Timber z Arsenalu, który na samym początku sezonu zerwał więzadła krzyżowe.
W ekipie drugiego z naszych grupowych rywali, Austrii, zabraknie największej gwiazdy austriackiego futbolu ostatnich lat, Davida Alaby. Obrońca Realu Madryt w trakcie sezonu doznał kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie i jasne stało się, że na ME nie wystąpi. Austria jest mocna jak nigdy dotąd, ale z Alabą bez wątpienia byłaby jeszcze mocniejsza.
Z kolei Francja ma tak ogromne pokłady piłkarskiej jakości, że z samych pominiętych przez Didiera Deschampsa piłkarzy można by stworzyć bardzo mocną jedenastkę. Wymieńmy tylko niektórych – Jean-Clair Todibo, Malo Gusto, Christopher Nkunku. W kadrze zabrakło też miejsca dla borykającego się z kontuzją Lucasa Hernandeza.
Niezłą pakę można też zebrać z piłkarzy, których pominął Gareth Southgate. W kadrze Anglii zabrakło miejsca m.in. dla Marcusa Rashforda, Masona Mounta, Harry’ego Maguire’a, Reece’a Jamesa, Raheema Sterlinga, Jacka Grealisha czy Jadona Sancho.
Trzech bardzo dużych nazwisk brakuje na liście powołanych do kadry Niemiec – Julian Nagelsmann w domu pozostawił Matsa Hummelsa, Serge’a Gnabry’ego i Leona Goretzkę. Szczególnie zaskakiwać może nieobecność tego pierwszego, który ma za sobą wyśmienity sezon w Lidze Mistrzów. Nagelsmann wyraźnie postawił jednak na duet stoperów Rudiger – Tah. Do grona lekkich zaskoczeń wśród pominiętych przez Nagelsmanna można dorzucić Timo Wernera.
Selekcjoner reprezentacji Belgii, Domenico Tedesco, „odpalił” z kolei Thibaut Courtois. Oficjalnie powodem jest kontuzja, ale przecież golkiper Realu wystąpił niedawno w finale Ligi Mistrzów, więc z jego zdrowiem wszystko jest już ok. Pisaliśmy już zresztą o tym, że Tedesco wyraźnie nie po drodze z Courtois.
Przegląd czołowych ekip Europy przekierowuje nas teraz na Półwysep Iberyjski. W kadrze Hiszpanii z powodu kontuzji zabraknie Gaviego. To nie jedyne znaczące nazwisko, którego nie obejrzymy na boiskach po naszej zachodniej stronie. Uznania w oczach Luisa de la Fuente nie zyskali za to np. Sergio Ramos, który sam ogłosił, że chciałby wrócić do drużyny narodowej, a także Pau Torres, Lucas Vasquez czy choćby Isco.
Zostańmy na Półwyspie Iberyjskim. Portugalczycy również mają spore pole manewru i z tej przyczyny w Niemczech nie zagrają np. Raphael Guerreiro, William Carvalho czy Renato Sanches, którego doskonale pamiętamy sprzed ośmiu lat, bo to on strzelił gola na 1:1 w ćwierćfinale z Polską.
Tytułu mistrzów Europy bronić będą Włosi. W tej obronie nie pomogą na pewno gracze tacy jak Ciro Immobile, Manuel Locatelli, Marco Veratti czy Lorenzo Insigne. To gracze pominięci przez Luciano Spallettiego. Zawieszony za udział w aferze bukmacherskiej jest Sandro Tonali, a kontuzje wykluczyły Francesco Acerbiego i Domenico Berardiego.
Wiemy już, że na ME nie zagra Arkadiusz Milik. W ujęciu całych mistrzostw nie jest to wielki nieobecny, ale dla Michała Probierza może to być spory cios. Szczególnie po wczorajszym meczu z Turcją, gdy znaki zapytania stawiamy przy nazwiskach innych napastników, Karola Świderskiego i Roberta Lewandowskiego. Absencja tego ostatniego byłaby jedną z największych dla całego niemieckiego Euro, ale na szczęście wydaje się, że jego uraz nie jest groźny.